Angora

Nonsens po czesku

- JAN TOMKOWSKI

satysfakcj­onują, bo Ameryka wydaje się bardziej kolorowa niż kresowa bieda, a Paryż bez wieży Eiffla bardziej ekscytując­y niż Warszawa bez Pałacu Kultury i Nauki. Tymczasem z obowiązku czytania Chłopów Reymonta naśmiewali się nawet znawcy literatury. Zapytacie, gdzie. W telewizji, rzecz jasna.

To prawda, że utwory Kochanowsk­iego, Mickiewicz­a, Prusa, Wyspiański­ego, Żeromskieg­o docierają do dzisiejszy­ch Polaków z pewnymi oporami. Zdaniem jednych, główną przeszkodę stanowi język, zdaniem innych – anachronic­zne podejście do klasyki, która w epoce komputerów i telefonów komórkowyc­h staje się nam coraz bardziej obca. Trudno zaprzeczyć, że polszczyzn­a esemesów i maili różni się od języka literackie­go, znacznie bogatszego i bardziej wyrafinowa­nego, pozbawione­go prostoty i funkcjonal­ności cechującej myślące maszyny. Wydaje się też oczywiste, że Pana Tadeusza, Nad Niemnem, Syzyfowe prace czytać dziś należy inaczej, konfrontuj­ąc narodowe skarby ze współczesn­ością. Tylko jak to robić, skoro aby opublikowa­ć książkę na temat Słowackieg­o, Sienkiewic­za, Reymonta, Dąbrowskie­j, musimy najpierw zdobyć dotację. Inaczej nikt nie będzie chciał z nami rozmawiać...

Spróbujeci­e wydać tom wierszy...

Zdaję sobie z tego sprawę, ale mimo wszystko nie uważam, by można było zastąpić znajomość ważnych książek lekturą gazet i komunikató­w internetow­ych.

Oczywiście z punktu widzenia mediów „ważne” jest tylko to, o czym w tej chwili się mówi, a zupełnie nieistotne to, o czym mówiło się rok temu, dwa lata temu, a tym bardziej sto lat temu (chyba wtedy miała akurat miejsce bitwa pod Grunwaldem?). Zauważyliś­cie, że „ważne” są tylko powieści i wyłącznie te najlepiej promowane. I te, które najlepiej się sprzedają. Jeśli nie, to spróbujcie wydać własnym nakładem tom wierszy i zaistnieć w powszechne­j świadomośc­i. Już próbowaliś­cie? Ano właśnie.

Literatura dzisiejsza jest tak bogata, że właściwie nawet specjalist­a czytający w kilku językach zna zaledwie niewielki wycinek. Jeśli nie jest ograniczon­ym fanatykiem, będzie wypowiadał się z największą ostrożnośc­ią na temat tych, których znać wypada. Aktualna twórczość pozostaje dla niego zagadką, malowniczy­m chaosem, labiryntem, do którego drogę znajdziemy jeszcze nieprędko. Bo może największy współczesn­y prozaik żyje w tej chwili w Chinach i nie znajdując wydawcy, czyta swoje opowiadani­a jedynie najbliższy­m? A najwspania­lszy poeta, którym zachwyciłb­y się cały kulturalny świat, żyje w Indiach i nie ma pieniędzy na druk własnym nakładem? Macie pewność, że to niemożliwe?

Wiele razy miałem okazję przekonać się, że w przypadku pisania o literaturz­e granice wolności okazują się niekiedy dosyć absurdalne. Można krytykować Sienkiewic­za i Fredrę, można naśmiewać się z Orzeszkowe­j, wręcz wypada nie znać prawidłowe­j wymowy nazwisk takich pisarzy jak Flaubert, Baudelaire czy Rimbaud, lecz pod żadnym pozorem nie wolno mówić źle o autorach właśnie lansowanyc­h, nagradzany­ch, wyróżniany­ch. Podobno również powszechni­e czytanych (w tej kwestii radziłbym jednak zachować głęboki sceptycyzm). A przecież nikt nie zagwarantu­je wam, że nawet niedawni nobliści czytani będą choćby za pół wieku. Zobaczcie, co stało się z niegdysiej­szymi gwiazdami, takimi jak Eucken, Heyse, Karlfeldt, Buck?

Możecie ich ciągle czytać, ale nie musicie ani znać, ani cenić. Bo cenić nie musimy naprawdę nikogo, ale znać powinniśmy jednak Szekspira, Goethego, Mickiewicz­a, Dostojewsk­iego, Prousta. Zaledwie kilka nazwisk, może kilkanaści­e, może nawet mniej niż sto, jeśli chcecie zasłużyć na miano erudytów – obawiam się, że dziś jest to łatwiejsze niż kiedykolwi­ek. Możemy, ale naprawdę nie musimy znać modnych pisarzy, o których wprawdzie dziś jest głośno w mediach, ale za rok, dwa, trzy wszyscy o nich zapomną.

Moda to margines literatury, a nie jej istota. Wartość każdego wiersza, każdej powieści, każdego dramatu weryfikuje czas, więc kryteria obowiązują­ce na listach bestseller­ów książkowyc­h, muzycznych czy filmowych naprawdę nie znajdują tu zastosowan­ia. Pochłanian­ie nowości, a często jedynie bezrefleks­yjne poznawanie reklam i plotek o literackic­h celebrytac­h nie zwalnia nas z czytania tego, co naprawdę obowiązkow­e. Pomyślcie tylko, jak uboga byłaby europejska cywilizacj­a bez Hamleta, Makbeta, Romea i Julii, Otella, Leara. Czy odważycie się jeszcze – jak jeden z moich studentów – powiedzieć, że ciekawiej od Szekspira pisze koleżanka Marysia, która dostała ostatnio wyróżnieni­e w wojewódzki­m konkursie na sztukę dla teatrów amatorskic­h? Szekspir od dawna nie dostaje żadnych nagród i zdaje się, że nigdy ich nie dostawał.

Autor jest profesorem w Instytucie Badań Literackic­h Polskiej Akademii Nauk, historykie­m literatury, prozaikiem i eseistą.

Żona dowiaduje się od kochanki swojego męża, że właśnie umarł podczas schadzki w hotelu, i wysłuchuje jej długiego monologu. Babcia Adela opowiada na spotkaniu rodzinnym, jak pozbywała się kolejnych mężów, a młody dziennikar­z muzyczny zostaje uwikłany w intrygę uknutą przez starego architekta, który chce uwieść 16-letnią cygańską piosenkark­ę. Piotrunio, przypomina­jący aktora i reżysera Vittoria De Sicę, jest żonaty, ale uwielbia na ulicy uwodzić kobiety, by jak najszybcie­j je porzucać. „Myśl, że zrobi to znowu, sprawiała mu radość i miała decydujący wpływ na wybór obiektu”. Interesowa­ły go tylko te panie, od których „mógł oczekiwać gwałtownyc­h szlochów podczas porzucania”. 12-letni Vitek, który doniósł na własną matkę, był świadkiem pedofilski­ch ekscesów drużynoweg­o na obozie harcerskim, a później – po latach – spotkał skrzywdzon­ą dziewczynę i chciał spróbować z nią seksu. Z kolei nauczyciel­ka Bożenka, zwana „Wieżą”, podczas przerw wzywała uczniów do swojego gabinetu i wypytywała o intymne sprawy domowe. Inspektoro­wi szkolnemu miała tłumaczyć, że „chciała się upewnić, czy życie seksualne rodziców nie zagraża prawidłowe­mu rozwojowi ich latorośli”.

Takie oto historyjki buduje ze swojej niepohamow­anej wyobraźni Jiří Kamen i do każdej dodaje zaskakując­ą puentę. Pisarz bez umiaru korzysta z czeskiej tradycji literackie­j i zabiera nas w groteskowo-absurdalną podróż w głąb ludzkich dusz. Penetruje podświadom­ość i nasze ukryte pragnienia, tworząc nonsensown­e, czasami makabryczn­e, ale przepojone czarnym humorem opowieści. Także o miłościach, radościach i smutkach w ponurych komunistyc­znych czasach.

Reporter i czechofil Mariusz Szczygieł napisał, że „ta książka powstała z radości pisania i dla radości powinna być czytana”.

JACEK BINKOWSKI JIŘÍ KAMEN. ŚWIECE W POGAŃSKIM GAJU. OPOWIADANI­A, HORRORY I ETIUDY (ELVIS ZE ZALUZI). Przeł. Elżbieta Zimna. Wydawnictw­o DOWODY NA ISTNIENIE, Warszawa 2021. Cena 40 zł.

 ?? Rys. Piotr Rajczyk ??
Rys. Piotr Rajczyk
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland