Niepodległość plus... zobowiązania
Zainspirowany lekturą wywiadu z panem Jerzym Gorzelikiem, przewodniczącym Ruchu Autonomii Śląska, zamieszczonego w 18. numerze ANGORY, chciałbym poruszyć trzy kwestie.
Pierwsza jest taka – pan Gorzelik twierdzi, jak to Ślązakom z Górnego Śląska jest źle pod polskim batem i apeluje o wpisywanie podczas spisu powszechnego narodowości śląskiej, żeby zobaczyć, ilu Ślązaków tak naprawdę jest. Od czasu do czasu pojawiają się postulaty udzielenia autonomii Górnemu Śląskowi. A ja bym poszedł dalej. Rzecz jasna w naszym kraju, który zawsze „nie oddaje ani guzika”, prawie nikomu takie rozwiązanie nie przyjdzie do głowy, ale spójrzmy na rzecz z pragmatycznego punktu widzenia. Wychodząc z założenia, że każdy naród ma prawo do samostanowienia, dałbym, z dnia na dzień, Ślązakom niepodległość. I oczywiście pozwólmy im przejąć na siebie, zgodnie z zasadami sukcesji, wszelkie zobowiązania. Ktoś, kto zajmuje się finansami państwa, powinien wpaść na taki pomysł, licząc, ile państwo zaoszczędzi, nie musząc utrzymywać nierentownych kopalń, górniczych związków zawodowych, płacić czternastek, barbórek, deputatów itd. Ktoś może przywołać przykład Katalonii, która ośmieliła się zorganizować referendum na temat niepodległości, przez co paru polityków siedzi w więzieniu, tyle że tam sytuacja jest odwrotna – Katalonia przynosi państwu hiszpańskiemu wymierne zyski z turystyki, a Śląsk przynosi Polsce wyłącznie straty. I będzie przynosił jeszcze przez wiele lat. Druga kwestia, którą chciałbym poruszyć, bardzo mnie oburza. Ogłoszono zamknięcie wszystkich kopalń do, chyba, 2040 roku. Przy czym zagwarantowano WSZYSTKIM górnikom, także tym, którzy pracę zaczęli choćby wczoraj, zatrudnienie do emerytury. A jakim prawem? Ja rozumiem, że górnicy potrafią przyjechać do stolicy, podpalić kilka opon, pierdyknąć paroma mutrami w okno, a „nasz” nie-rząd ugina się od razu pod takimi argumentami. Moja grupa zawodowa, niestety, nie jest tak bitna – jestem tłumaczem przysięgłym i nie sądzę, by któraś z organizacji zrzeszających nas wysłała bojówki i rzucała petardami i kamieniami. Mam czterdzieści kilka lat i jeszcze dobre dwadzieścia muszę pracować do emerytury – tymczasem wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że technologia pozwoli na to, by w perspektywie kilku lat zawód tłumacza przysięgłego mógł odejść do lamusa. Czy ktoś zagwarantuje mi i moim kolegom po fachu zatrudnienie do emerytury? Czy gdy na skutek rozwoju technologii do lamusa odeszły takie zawody jak bednarz, furman, zecer, latarnik, telefonistka, mleczarz – ktoś tym ludziom zagwarantował zatrudnienie? Nie. Dlaczego więc górnicy mają tak uprzywilejowaną pozycję?
Trzecią kwestią jest, trochę na przekór temu, co napisałem powyżej, dlaczego dajemy sobie narzucić zamknięcie kopalń i elektrowni węglowych? Rzecz jasna, nasza produkcja energii elektrycznej oparta jest wciąż w większości na węglu, lecz nasza emisja spalin stanowi znikomy promil tego, co emitują kraje poważne i prawdziwie suwerenne, takie jak USA, Chiny czy Rosja. Mówiąc kraje poważne i suwerenne, mam na myśli takie, które same ustanawiają prawo na swoim terytorium. I nikt im nie każe nic zamykać. Ale zaraz – spójrzmy na Niemcy, również członka UE – oni przecież otwierają nowe elektrownie węglowe...
Z poważaniem