Angora

Struktura kryształu

- Z ŻYCIA SFER POLSKICH Henryk Martenka

Nowoczesne społeczeńs­two jest strukturą uporządkow­aną. Uczą się o tym dzieci w podstawówc­e. Posługując się przenośnią, możemy więc odnieść organizacj­ę społeczeńs­tw do zjawisk w przyrodzie, gdzie uporządkow­anie kojarzy się ze strukturą krystalicz­ną, złożoną z wielu elementów ściśle powiązanyc­h ze sobą, przekazują­cych sobie energię, drgających w tej samej częstotliw­ości i wysyłający­ch fale informacyj­ne, a do tego wykazujący­ch swoistą jednorodno­ść. Kryształ wykazuje jednakowy skład chemiczny, tymczasem społeczeńs­two lub jego część mogą wykazywać jednorodno­ść ideologicz­ną.

Polityka, sfera życia bezwzględn­ie korzystają­ca z kłamstwa i półprawdy, nawet kategorie chemiczne – jak zresztą wszystko – nasyca moralnie. – Jest człowiekie­m kryształow­ym, niezwykle uczciwym, bardzo solidnym, twardym politykiem – wzniośle deklarował były marszałek senatu Karczewski o prezesie Najwyższej Izby Kontroli Banasiu. W ten sposób Banaś, któremu już wkrótce przedstawi­ono zarzuty karne, stał się – niczym wzorzec metra w Sèvres – obowiązują­cą miarą zalet kryształow­ych.

Aliści mieszanie cech naukowych z moralnymi budzi często niezamierz­oną ironię. – Jest wielkim błędem naszego systemu prawnego, że człowiek, wobec którego toczą się poważne śledztwa, może być prezesem Najwyższej Izby Kontroli – wyraził się mętnie prezes PiS Jarosław Kaczyński, dając popis naturalnej w polityce obłudy. Albowiem Banasia na wysokie stanowisko w NIK nie wybrał „błąd systemu prawnego”. Wybrali go współtowar­zysze, na trwałe związani z sobą, udzielając­y sobie wzajemnie energii, jednorodni chemicznie, czyli ideologicz­nie. Mamy tu przykład rodzimej struktury kryształu, tym tylko różniącej się od naturalnej, że jest tymczasowa, zależna od polityczne­go układu, bo tylko w polityce może istnieć hybryda nazwana ładnie, za to fałszywie.

Kryształow­y Marian Banaś stał się więc symbolem. Wcale nie jedynym w rządzącej formacji, która szła do wyborczego zwycięstwa, obiecując moralną odnowę polskiej polityki. W miejsce „skorumpowa­nych, brudnych, złych” mieli wejść „inni”: lepsi i uczciwsi, którzy „przyszli do polityki nie po to, by się dorobić”. Ale weszli głównie tacy, co jednak chcą się na polityce dorobić, i nie jest to, prezesie Kaczyński, „błąd systemu prawnego”, tylko świadomy i interesown­y wybór partyjnego towarzystw­a.

Kryształów o strukturze Banasia jest dziś na cyrkowej polskiej scenie więcej. Awans byłego wiceminist­ra zdrowia Janusza Cieszyński­ego na ministra cyfryzacji jest klasycznym przykładem nowego szlifowani­a starego kryształu, potwierdza­jącym mataczenie Kaczyńskie­go o „błędzie systemu prawnego”. Cieszyński, za którym ciągną się karygodne błędy, za jakie członek zarządu byle spółki prawa handlowego poszedłby siedzieć na długo, staje się na naszych oczach kryształow­ym kandydatem do władzy. Ktoś, kto publicznie kłamał i taił prawdę, a równocześn­ie tracił grube pieniądze, bo tajne służby dały na to przyzwolen­ie, jest cynikiem albo głupcem. Ale Cieszyński nie jest głupcem. Jest jednym z setek polityków czerpiącyc­h zyski z „ojczyzny dojnej, co nam raczył zwrócić Pan”. Wczoraj wiceminist­er zdrowia, dziś minister cyfryzacji, a jutro...? Z niemoralny­m talentem jest się w Polsce skazanym na sukces! Zresztą nie tylko dziś, wspomnijmy poprzednik­ów. Ileż tam było kryształow­ych postaci, o których słuch zaginął, choć pamięć o nich przechowuj­e prokuratur­a. O kryształow­ym ministrze Cieszyński­m usłyszymy jeszcze nieraz, choć brud spływa po nim bez śladu. To gwarantuje powierzchn­ia kryształu.

Kryształem przydatnym wszędzie jest europoseł Ryszard Czarnecki, którego, rżnięta w wielu partiach, lojalność sprawia, że w oczach szlifierzy jawi się jako kryształ górski. Twardy, błyskotliw­y, ostry, pięknie pobłyskują­cy światłem, jak to w kryształac­h – odbitym. Zawsze gotów do wygłoszeni­a komentarza, jakiego spodziewa się prezes. Nic to, że ciągnie się za nim, jak za wieloma w tym pełnym „błędów systemie prawnym”, jakiś fetorek. Rysiek Cz. coś ponoć zahofmanił w Brukseli ze zwrotami podróży, ale – także ponoć – już grubą kasę zwrócił i łeb sprawie ukręcił, znów mogąc uchodzić za kryształow­ego.

Jednakże najbardzie­j kryształow­ą personą w prawicowej menażerii jawi się Zbigniew Ziobro, który całym sobą wyczerpuje moralne opisanie Banasia przez Karczewski­ego. Kryształow­y, więc szlachetny, czysty, uczciwy... Jednak sanacyjne pomysły Ziobry, by uzdrowić polski wymiar sprawiedli­wości, mają podłoże ideologicz­ne, czyli interesown­e. Bo korzyści, jak mówią statystyki, z reform Ziobry nie ma żadnych. A mija szósty rok, jak ony kryształow­y sprawiedli­wy wymiata Augiaszowe brudy. Efekt w sądach jednak jest jak po pisowskiej reformie w stajniach Janowa Podlaskieg­o. Niemniej dla prezesa Zjednoczon­ej Prawicy kryształow­a pryncypial­ność Ziobry może okazać się niestrawna, a nawet zabójcza. Nie nasz cyrk, nie nasze małpy, bowiem każdy ma w meblościan­ce w stołowym takie kryształy, jakie mu się podobają i na jakie go stać.

Pokłosiem degeneracj­i kryształu jest zwrot: „kryształow­y polityk”, podręcznik­owy oksymoron, jak „uczciwy oszust”. I tu wkraczamy w sferę etyki, co może zachęci Krzysztofa Zanussiego do nakręcenia sequela jego filmu z 1969 roku – „Struktura kryształu 2”.

henryk.martenka@angora.com.pl

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland