Dyby na winowajców bywają sosnowe
Mam 85 lat, a od sześciu lat jestem zagorzałym czytelnikiem „Angory”, napisał Longin Dybek z Kozowa. To jedyna kulturalna rozrywka na wsi. Co środę jadę do Wińska, aby odebrać kilka czasopism. Ośmielony Pańskim cierpliwym wyjaśnianiem odważyłem się napisać niniejszą prośbę. Z opowiadań ojca wiem, że przodkiem naszej rodziny był Francuz, który ożenił się z Polką i zamieszkał w okolicy Wieruszowa. Podobno był kupcem. Będąc kilkakrotnie u rodziny we Francji, z kuzynką urodzoną w Lille szukaliśmy w merostwie nazwiska Dybek... Bezskutecznie.
Dalej Czytelnik opisuje dochodzenie w muzeum sztokholmskim, upatrując etymologii w nazwie miecza wodza wikingów albo doszukując się powinowactwa z naczelnym lekarzem oddziałów polskich armii Napoleona z czasu kampanii rosyjskiej. Odkrywa herby i listy rycerskie. Ot, normalny śledczy mozół każdego, kto po całej Europie, od Normandii do Szwecji, tropi ślady przeszłości swego rodu. Proszę pana bardzo, jeśli to możliwe, kończy swój list Czytelnik, o wyjaśnienie, skąd to nazwisko. Chyba nie od średniowiecznych dybów?.
Panie Longinie, rodowód Pańskiego nazwiska jest rodzimy, mimo obecności cudzoziemców w przeszłości rodu, znany w dokumentach od 1567 roku. Jego źródłosłowem jest czasownik dybać, czyli skradać się, czatować, dziś żyjący choćby w formie: przydybać kogoś na czymś. Możliwym początkiem nazwiska jest rzeczownik dyba, czyli kłoda, albo jak pisze Z. Gloger w „Encyklopedii staropolskiej”: „słup zwany pręgierzem, miał także rodzaj dyby żelaznej, w którą zamykano stawianych pod pręgierzem przestępców i skazanych na smaganie złodziei”. Wspomniana kłoda też miała powszechne znaczenie „penitencjarne”, oznaczając wspomniane wyżej dyby (albo inaczej: wilka). „Kłoda na nogi więźniom” pisze S. Reczek w „Podręcznym słowniku dawnej polszczyzny”. Takie drewniane pęta, których nazwa według Z. Glogera najpewniej przywędrowała z Niemiec. Dybami zwano również obuwie wydłubane w drewnie, z drewnianą podeszwą. Dyba to także słup, na którym mocowano ramię studziennego żurawia. Dybką natomiast zwano w gwarze przyczajanie się na kogoś, ale także następującą czynność: „iść powoli, nawracając się co chwila”, pisze J. Karłowicz. Dybać znaczyło też dosięgnąć albo się spotkać. W. Boryś („Słownik etymologiczny języka polskiego”) wylicza jeszcze inne znaczenia dybać: czyhać, nastawać na kogoś, skradać się, czaić. Samuel B. Linde w swym „Słowniku” cytuje wiersz S. Klonowica: Złodziej nawiedzawszy obory, dybie też do komory. W staropolszczyźnie powstawały malownicze frazeologizmy, jak Dybiwieczorek, czyli ktoś, kto dybie (czeka) na posiłek, albo Dybidzban lub Dybikufel, wypatrujący darmowego kielicha, co było synonimem zapomnianego dziś moczywąsa albo ciągle żywego moczymordy. Współcześnie w bazie PESEL mamy 1646 nazwisk Dybek.