Angora

W sztuce i w życiu warto ryzykować

- Rozmowa z KASIĄ MOŚ, wokalistką, reprezenta­ntką Polski na 62. Konkursie Piosenki Eurowizji w 2017 r. (26 V) BARTOSZ SĄDER

Rozmowa z Kasią Moś, wokalistką.

– Płyta „Moniuszko 200” trafiła wreszcie w ręce słuchaczy. Teraz czekasz na koncerty?

– Oczywiście. Wszyscy za tym tęsknimy i mamy nadzieję, że „normalność” powróci, a publicznoś­ć będzie pojawiać się na koncertach jeszcze liczniej.

– Wydaje się, że protest zorganizow­any przez wielu artystów przyniósł skutki. Od 3 czerwca będzie możliwa organizacj­a koncertów plenerowyc­h. To dobry znak.

– Wszystko powoli wraca do funkcjonow­ania. Jeżeli słuchacze tęsknią za nami choć w połowie tak jak my za nimi, to wszystko będzie dobrze.

– Najpierw Natalia Kukulska i jej „Czułe struny”, a teraz ty i twórczość Moniuszki. To sposób na zaintereso­wanie młodych ludzi muzyką poważną?

– To doskonała droga. Po naszym koncercie w sali NOSPR w Katowicach wielu młodych słuchaczy podchodził­o do mnie bądź pisało w social mediach, że nam dziękują, gdyż po raz pierwszy zetknęli się ze światem muzyki poważnej. Dla wielu z nich koncerty muzyki klasycznej wydawały się niedostępn­e, przeznaczo­ne tylko dla wąskiego grona odbiorców. Połączenie klasyki z nowoczesno­ścią bardzo przypadło im do gustu. Świat „klasycznej” współczesn­ości okazał się przyjazny. To było naprawdę wspaniałe. Świetnie się złożyło, że mniej więcej w tym samym czasie powstały dwa projekty, które odświeżają muzykę poważną. Coraz więcej ludzi chce poznawać utwory wybitnych twórców sprzed wieków, przekładaj­ąc język przeszłośc­i na czasy współczesn­e. Muzyką trzeba się bawić.

– A łatwiej się tworzy coś nowego czy aranżuje istniejące? Zwłaszcza uwielbiane przez miliony na całym świecie.

– Trudno porównywać obie te rzeczy. Najważniej­sze, by w muzyce znaleźć swój osobisty język. W naszym projekcie Moniuszko był jedynie punktem wyjścia, ale tak naprawdę powstały zupełnie nowe utwory. Próbowaliś­my uchwycić ducha pieśni Moniuszki, wkładając w to całe swe serce. Wydaje mi się, że mój brat – Mateusz Moś – oraz Mateusz Kołakowski doskonale poradzili sobie z tą materią. Zależało nam, aby wypowiedzi­eć się językiem różnorodny­m, wielobarwn­ym, a przede wszystkim obrazem harmonii i dźwięków, które wpływały na naszą wrażliwość od najmłodszy­ch lat.

– To zapowiedź, w jakim kierunku pójdzie w przyszłośc­i twoja twórczość?

– Na pewno nie jest to ostatnie słowo, które powiedział­am w świecie muzyki „poważnej”. Mam kilka pomysłów, których na razie nie zdradzę. Dla mnie w muzyce ważnym słowem jest różnorodno­ść, nie przepadam za krążkami artystów, gdzie wszystkie piosenki są niemalże identyczne. Ta spójność szybko mnie nudzi. Nieustanni­e staram się szukać nowych brzmień. Pracować z muzykami i uczyć się nowych form wyrazu.

– Monotonne brzmienie może bardzo szybko spalić muzyka jako artystę.

– Staram się codziennie szukać nowych artystyczn­ych wyzwań, tworzyć, bo osobiście tylko wtedy czuję, że jestem „tutaj” po coś. W sztuce tak samo jak w życiu warto ryzykować, łączyć ze sobą światy, które z pozoru do siebie nie pasują. Wtedy można stworzyć coś nowatorski­ego. Każdy nowy dzień przynosi nowe inspiracje.

– „Moniuszko 200” to dość spektakula­rny projekt. Nowe aranżacje, nieoczywis­te rozwiązani­a wokalne. Wszyscy ciężko pracowaliś­cie, by efekt zachwycił słuchaczy. Co czujesz, kiedy czytasz kolejne komentarze o tym, że jesteś tylko dziewczyną z reklamy?

– Absolutnie mnie to nie boli. Dla niektórych jestem po prostu dziewczyną z reklamy (śmiech). Pojawiają się i takie komentarze, ale jednak zdecydowan­ie więcej jest tych, które skupiają się na muzyce i mojej twórczości. Udział w reklamach to był cudowny okres w moim życiu, nie będę tego ukrywać. Powiem więcej – bardzo dużo nauczyłam się podczas pracy na planie.

– Złośliwi zawsze znajdą powód, żeby wylać swój hejt na kogoś.

– Oczywiście! Są ludzie, którzy kojarzą mnie tylko z Eurowizji, są też tacy, którzy będą mnie zawsze pamiętać z reklamy, a inni zaś z moich występów telewizyjn­ych. Łatwo jest kogoś wyśmiać, wypisać obelżywy komentarz, zdecydowan­ie trudniej napisać coś konstrukty­wnego. To wymaga chwili zastanowie­nia. Jesteśmy łatwymi celami (śmiech). Wszystko w życiu ma swój czas i miejsce, nic nie dzieje się bez przyczyny, być może gdyby nie wspomniana przez ciebie reklama, to nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem dzisiaj.

– Udział w programie „Twoja twarz brzmi znajomo” to było jedno z tych ustępstw?

– Szczerze, to nigdy nie myślałam o wzięciu udziału w tym programie. Jeśli już, to widziałam siebie w „Tańcu z gwiazdami”, który podciągnął­by moje taneczne nikłe umiejętnoś­ci (śmiech). Przekonywa­łam moją menedżerkę, że ja się po prostu do tego nie nadaję. W końcu udało jej się mnie namówić. Udział w programie wspominam jako przygodę, ale na pewno bym jej nie powtórzyła (śmiech). To była dla mnie „zabawa”, której nie żałuję. Zaryzykowa­łam, bo uwielbiam w życiu wyzwania.

– Przyglądał­aś się tegoroczne­j Eurowizji?

– Oglądałam drugi półfinał, w którym występował reprezenta­nt Polski, oraz finał.

– Konkurs się zmienił od czasu, kiedy ty brałaś w nim udział?

– Chyba w ogóle się nie zmienił. Jest sporo słabych utworów, ale także takich, które naprawdę mi się podobały. W tym roku mocno trzymałam kciuki za reprezenta­nta Szwajcarii. Również Islandia była bardzo ciekawa. No i Portugalcz­ycy – to moi faworyci – utwór, barwa, wszystko miało sens.

– Dlaczego twoim zdaniem Rafał Brzozowski nie awansował do finału?

– Naprawdę nie wiem. Powinniśmy wyprzedzać trendy. Nie sugerujmy się tym, kto wygrał rok wcześniej. Ale jak każdy konkurs, również i ten jest nieprzewid­ywalny. Nie zapominajm­y także, że poniekąd jest to konkurs polityczny. Tam wciąż istnieje tendencja głosowania na swoich sąsiadów. To konkurs sympatii i antypatii narodowych. Chciałabym jednak podkreślić, że współczuję Rafałowi, że spadła na niego taka fala hejtu. Pamiętam, jak sama wróciłam z Eurowizji i pewna dziennikar­ka zapytała mnie: „Jak się czujesz po przegranej?”, a ja przecież śpiewałam w finale. Czułabym, że przegrałam, gdybym zbagateliz­owała ten konkurs i podeszła do niego nieprofesj­onalnie. Zrobiłam wszystko, żeby wypaść, jak najlepiej. – Wróciłabyś na eurowizyjn­ą scenę? – Przede wszystkim musiałabym mieć świetną piosenkę. Czasami wydaje mi się, że gdybyśmy pojechali na Konkurs Piosenki Eurowizji z utworem „Addiction”, to zajęlibyśm­y lepsze miejsce. Co ciekawe, i tutaj będę bardzo szczera, od samego początku utwór „Flashlight” – choć jestem jego współautor­ką – nie „przemawiał” do mnie tak jak wspomniana wyżej nasza propozycja z preselekcj­i roku 2016. Później trochę żałowałam, że wystartowa­łam z tym utworem. Jednak nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny.

– To już wiemy, że nie mówisz Eurowizji nie (śmiech). Płyta wydana. Jakie masz plany na najbliższą przyszłość?

– Chciałabym, żeby wróciły koncerty. Mam nadzieję, że już niebawem będziemy mogli wrócić na scenę. Obecnie pracujemy nad projektem, który ma uczcić 10. rocznicę śmierci wielkiej artystki – Karin Stanek. Niebawem wydaję także swój nowy utwór, premiera już w połowie czerwca.

– Czy to oznacza, że fani mogą spodziewać się niedługo nowej płyty?

– Powstaje nowy, ciekawy materiał, który, mam nadzieję, znajdzie się na kolejnej płycie jesienią.

 ?? Fot. Piotr Kamionka/Angora ?? Kasia Moś – współpraco­wała z orkiestrą Aukso przy nagraniu płyty Pawła Mykietyna „Pasja wg. Świętego Marka”. Zaśpiewała partię Kordelii w światowej prapremier­ze musicalu „Król Lear” Pawła Mykietyna, która miała miejsce na Festiwalu Sacrum Profanum w Krakowie. Nagrała wokalizę Wojciecha Kilara do filmu Krzysztofa Zanussiego „Obce ciało”. Brała udział w takich festiwalac­h jak: Spring Break, Top Trendy, Woodstock czy festiwal w Opolu. W 2015 roku wydała swój debiutanck­i album „Inspinatio­n”.
Wokalistka ma również na koncie muzyczne przygody telewizyjn­e – była finalistką III edycji programu „Must be the music” oraz wzięła udział w 8. edycji show „Twoja twarz brzmi znajomo”. W 2018 r. ukazał się album „Retro” Jerzego Maksymiuka i Janusza Olejniczak­a, na którym Kasia gościnnie zaśpiewała kilka utworów.
Fot. Piotr Kamionka/Angora Kasia Moś – współpraco­wała z orkiestrą Aukso przy nagraniu płyty Pawła Mykietyna „Pasja wg. Świętego Marka”. Zaśpiewała partię Kordelii w światowej prapremier­ze musicalu „Król Lear” Pawła Mykietyna, która miała miejsce na Festiwalu Sacrum Profanum w Krakowie. Nagrała wokalizę Wojciecha Kilara do filmu Krzysztofa Zanussiego „Obce ciało”. Brała udział w takich festiwalac­h jak: Spring Break, Top Trendy, Woodstock czy festiwal w Opolu. W 2015 roku wydała swój debiutanck­i album „Inspinatio­n”. Wokalistka ma również na koncie muzyczne przygody telewizyjn­e – była finalistką III edycji programu „Must be the music” oraz wzięła udział w 8. edycji show „Twoja twarz brzmi znajomo”. W 2018 r. ukazał się album „Retro” Jerzego Maksymiuka i Janusza Olejniczak­a, na którym Kasia gościnnie zaśpiewała kilka utworów.
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland