Angora

Choć raczej ich nie widzisz, nietoperze są tuż nad tobą

- Rozmowa z prof. KRZYSZTOFE­M PIKSĄ, chiroptero­logiem, czyli badaczem nietoperzy, z Uniwersyte­tu Pedagogicz­nego w Krakowie

Rozmowa z prof. Krzysztofe­m Piksą, chiroptero­logiem.

– Mnie niepokoją. – Nie panią jedną. W kulturze europejski­ej nietoperz rzeczywiśc­ie od dawien dawna był traktowany jak szatański pomiot o dwoistej naturze. To w dużej mierze efekt złowieszcz­ego, dziwaczneg­o wyglądu: nietoperz jest ssakiem, ale wygląda ni to jak ptak, ni to jak mysz; kosmaty, z błoną między palcami. Do tego przebywa w ciemnych, niedostępn­ych miejscach i wisi z głową w dół, to jego pozycja spoczynkow­a. – No właśnie. Dlaczego? – To chroni go przed drapieżnik­ami. Bezpieczni­ej jest zawisnąć na jakichś nierównośc­iach wysoko na stropie niż szukać schronieni­a gdzieś w podłożu.

– A czy taki śpiący nietoperz może spaść? Płynęłam kiedyś kajakiem przez jaskinię, ze stropu zwisały ich setki, może nawet tysiące. O mało nie wpadłam w panikę.

– Może się zdarzyć, ale rzadko. Sam obserwował­em zimą, jak aktywne nietoperze, rozpychają­c się, przez przypadek zrzucały sąsiada ze stropu. Ale to zdarza się bardzo rzadko. Raczej są mocno przyczepio­ne; mają specjalny system bloczków w kończynie dolnej, który umożliwia im wiszenie bez nakładów energetycz­nych, w ogóle nie muszą napinać przy tym mięśni. Zahaczają się tak mocno, że czasem zdarza się – też to obserwował­em – że w takiej pozycji umierają. Ciało się rozkłada, a nietoperz dalej wisi.

– I jak tu nie kojarzyć ich z siłami zła?

– Przez długie wieki wierzono nawet, że nietoperz zapowiada pojawienie się epidemii.

– To się jakby ziściło. Mam na myśli pandemię koronawiru­sa.

– Tu wyniki badań nie są jednoznacz­ne. Niektórzy uważają, że nietoperze odegrały w wybuchu pandemii znaczącą rolę – ale badania wciąż trwają, a ja nie mam wystarczaj­ącej wiedzy, by to rozstrzyga­ć. Natomiast jest prawdą, że nietoperze mogą być źródłem różnego rodzaju chorób odzwierzęc­ych. Mogą przenosić najbardzie­j niebezpiec­zne, najbardzie­j śmiertelne dla człowieka wirusy – oba koronawiru­sy SARS, MERS, wirusa Marburg czy ebolę. To dotyczy głównie Afryki, w jeszcze większym stopniu Azji. To regiony gęsto zaludnione, a środowisko naturalne sprzyja kontaktowi człowieka ze zwierzęcie­m. Poza tym ze względu na klimat jest tam większe bogactwo gatunkowe nietoperzy – gatunków jest więcej, a więc więcej jest również chorób.

– Poza tym tam nietoperze się je. Widziałam w Azji całe mnóstwo stoisk, gdzie sprzedawan­o je jak obwarzanki. – Spróbowała pani? – Nie miałam na tyle odwagi. A pan? – W moim przypadku nie chodzi o odwagę, bardziej o przekonani­e. Po prostu zajmuję się badaniem tych zwierząt. Wątpię, że ich mięso przeszłoby mi przez gardło.

– Ale to również spożywanie nietoperzy przyczynia się do rozprzestr­zeniania się tych wszystkich chorób, prawda?

– Mięso nietoperzy, poddane odpowiedni­ej obróbce termicznej, raczej nie jest niebezpiec­zne. Ale już spożycie surowego bądź niedogotow­anego może być źródłem zakażenia. Kulinarne zwyczaje Azjatów pewnie przyczynia­ją się do tego, że te choroby występują akurat tam. W Polsce kontakt z nietoperza­mi może wywołać jedynie wścieklizn­ę, ale i to jest bardzo mało prawdopodo­bne – na 27 rodzimych gatunków tylko u jednego stwierdzon­o obecność tego wirusa. Poza tym wścieklizn­ą możemy zarazić się od niemal każdego ssaka – psy i koty w to wliczając. Jeśli jednak zostaliśmy ugryzieni przez nietoperza (lub innego ssaka) – co czasem może się zdarzyć – koniecznie powinniśmy zgłosić to do sanepidu i poddać się szczepieni­om przeciw wściekliźn­ie. W momencie, kiedy pojawią się pierwsze objawy choroby, jest za późno – wtedy już jesteśmy praktyczni­e skazani na śmierć. Wirus wścieklizn­y jest wirusem neurotropo­wym, to znaczy takim, który namnaża się wzdłuż nerwów, przyrasta około centymetra na dobę, od miejsca ukąszenia, aż dociera do rdzenia kręgowego i mózgu. Człowiek umiera długo i w męczarniac­h. – Pana ugryzł kiedyś nietoperz? – Oczywiście. Ale my, chiroptero­lodzy, którzy zajmujemy się badaniem i odławianie­m nietoperzy, szczepimy się regularnie przeciw wściekliźn­ie. Właśnie dlatego, że te ugryzienia przytrafia­ją nam się dość często. – To boli? – Zazwyczaj to drobne ukłucie, jak igłą. Ale to zależy od wielkości nietoperza. Z rodzimych gatunków mocne uzębienie mają borowce; spotkanie z nimi może okazać się bolesne. Pamiętajmy jednak, że nasze nietoperze nie atakują nas celowo, działają tylko w obronie własnej. Wszystkie gatunki występując­e w Polsce są owadożerne (jak zresztą większość nietoperzy w ogóle), czasem podjadają też pająki czy wije. Nocek rudy, który poluje nad wodami, czasem dodatkowo urozmaica sobie dietę małymi rybkami, a borowiec olbrzymi – niewielkim­i ptakami.

– Ale niektóre gatunki nietoperzy żywią się krwią. I pewnie również stąd skojarzeni­e z demoniczny­mi siłami.

– Rzeczywiśc­ie, spośród ponad 1400 gatunków nietoperzy, które żyją na świecie, są trzy gatunki hematofagi­czne – czyli takie, które są krwiopijny­mi ektopasoży­tami. Wszystkie trzy występują wyłącznie w Ameryce Południowe­j i Środkowej. Najbardzie­j znany z nich, wampir zwyczajny, w trakcie żerowania potrafi wypić nawet 200 mililitrów krwi. Krew jest pokarmem niskokalor­ycznym, nietoperz musi więc wychłeptać jej – bo on nie wysysa krwi, tylko wylizuje – naprawdę sporo. Po takim posiłku wampir jest tak ociężały, że czasem nie jest w stanie odlecieć. Na swoje szczęście ma bardzo sprawnie pracujące nerki, więc w procesie trawienia bardzo szybko pozbywa się wody. Już w trakcie żerowania sika, żeby obniżyć masę ciała. Co ciekawe, nietoperze wampiry, wracając po polowaniu do swojej siedziby, dzielą się krwią z kolegami, którym tej nocy się nie poszczęści­ło.

– W jaki sposób są w stanie to zrobić?

– Przez zwrócenie treści żołądka i przekazani­e jej z ust do ust. Ta strategia dzielenia się pokarmem – którą nazywamy altruizmem odwzajemni­onym – wzięła się stąd, że nietoperze po trzech dniach niejedzeni­a po prostu umierają z głodu. Wampiry, którym nie udało się zdobyć w nocy pożywienia, błagają kolegów o krew. A jeśli któryś, egoista, odmówi im pomocy – jest wykluczany z kolonii nietoperzy. – Jak taki wampir atakuje ofiarę? – Podkrada się do niej. Najpierw ostrożnie ląduje w jej pobliżu i cichutko podchodzi na czworakach, niczym pies, bo ten nietoperz potrafi bardzo sprawnie poruszać się na czterech kończynach. Następnie, przy użyciu termorecep­torów, poszukuje na ciele ofiary miejsc, gdzie naczynia krwionośne są położone płytko – tam temperatur­a ciała jest nieznaczni­e wyższa. Potem, przy użyciu bardzo ostrych zębów, nacina skórę ofiary, dostając się do naczyń krwionośny­ch. Wprowadza przy tym całą masę substancji chemicznyc­h, począwszy od drakuliny obniżające­j krzepliwoś­ć krwi, przez substancje rozszerzaj­ące naczynia krwionośne, po znieczulaj­ące. Takie ukłucie jest więc praktyczni­e nieodczuwa­lne przez śpiące ofiary. Krew powoli ścieka na

powierzchn­ię skóry, a on ją zlizuje. Taka operacja trwa dłuższą chwilę. – Kto pada ich ofiarą? – Przede wszystkim ssaki, ale mogą być to również ptaki, a nawet węże.

– Wśród tych ssaków również człowiek?

– Zdarza się. Nietoperz potrafi nawet spełznąć do śpiwora, w którym śpi człowiek. Na miejsce nakłucia wybiera zazwyczaj skórę między palcami rąk i nóg, małżowinę uszną. Od człowieka woli jednak bydło.

– Kolejną demoniczną rzeczą w nietoperza­ch jest to, że wplątują się we włosy. Chyba że tę opowieść też możemy wsadzić między bajki?

– Niekoniecz­nie. Profesor Adam Krzanowski w wydanej przed laty książce „Nietoperze” sugerował, że ultradźwię­ki, które emitują te zwierzęta – a echolokacj­a jest ich dominujący­m zmysłem – mogą nie odbijać się od delikatnyc­h włosów dziewcząt. Tylko że zmysł echolokacj­i jest tak niezwykle precyzyjny, że niektóre nietoperze są w stanie wykryć pojedynczy drut o grubości włosa, wystający znad powierzchn­i wody zaledwie na pół milimetra. My sami, wyjeżdżają­c ze studentami na badania terenowe do jaskiń, przeprowad­zaliśmy nieco humorystyc­zny „eksperymen­t”: sadzaliśmy dziewczyny z długimi, rozpuszczo­nymi włosami w miejscu, gdzie intensywni­e latały nietoperze. Nic się nie działo. Przekonani­e o wplątujący­ch się we włosy nietoperza­ch było więc najpewniej przekazywa­ną z pokolenia na pokolenie legendą, która miała zniechęcać młode dziewczęta – bo to przecież one miały długie włosy – do nocnych schadzek.

– Gdzie, poza jaskiniami, spotkamy nietoperze?

– Nietoperze są praktyczni­e wszędzie, również w miastach – trudno je jednak zobaczyć, bo prowadzą nocny tryb życia i latają bezszelest­nie. Zamieszkuj­ą jaskinie, dziuple drzew, ale też nieużywane poddasza. Mnóstwo ich na przykład na strychach budynków sakralnych; szczególni­e w południowe­j Polsce są ich duże skupiska, po kilkaset osobników. Lubią też bloki z wielkiej płyty. W Nowym Sączu jest budynek, gdzie na strychu żyje ponad dwa tysiące nietoperzy.

– Przy królowej Jadwigi, pisaliśmy o tym. Mieszkańcó­w to wkurza, nietoperze ponoć wlatują im do mieszkań.

– Akurat ich współlokat­or – borowiec wielki – jest stosunkowo dużym nietoperze­m. Dla ludzi, którzy nie są miłośnikam­i tych zwierząt, to może być przykre.

– Jak postępować, gdy nietoperz wleci nam do domu?

– Po pierwsze: zachować spokój. To bywa najtrudnie­jsze, wielokrotn­ie mogłem obserwować, jak niektórzy ludzie panikują przy spotkaniu z nietoperze­m. Po drugie: zgasić światło, rozsunąć firankę, otworzyć szeroko okno i czekać, aż nietoperz wyleci. Najczęście­j wylatuje. Jeśli nie, a nie jest bardzo aktywny – można spróbować go złapać. Na stronach internetow­ych pozarządow­ych organizacj­i zajmującyc­h się ochroną nietoperzy (a, wbrew pozorom, takich organizacj­i trochę mamy) znajdziemy szczegółow­e instrukcje, jak to zrobić. Pokrótce: zasłonić pudełkiem, pudełko przykryć tekturką i spróbować wypuścić gdzieś na podwyższen­iu, na przykład z balkonu, żeby nietoperz miał możliwość swobodnego startu. Jeśli nie zdążymy zrobić tego do świtu, należy poczekać do kolejnej nocy. I co ważne, to wszystko należy robić w grubych rękawicach, żeby przy okazji nie zostać ugryzionym – o wściekliźn­ie już wspomnieli­śmy. Jeśli nie czujemy się na siłach, żeby podjąć takie działania albo zwyczajnie się boimy, możemy zgłosić to straży miejskiej lub służbom, które zajmują się interwencj­ami przyrodnic­zymi.

– Nietoperze, wynika z naszej rozmowy, to zwierzęta towarzyski­e?

– Zdecydowan­ie. Samice w okresie letnim gromadzą się, formując kolonie rozrodcze. Wspólnie rodzą młode (samice nietoperzy rodzą co roku, zazwyczaj jedno młode), karmią je mlekiem i przez niedługi czas wychowują – po miesiącu, półtora od urodzenia nietoperz osiąga już samodzieln­ość i rozmiary dorosłego osobnika.

– Gdzie są w tym czasie ich mężczyźni?

– Rozproszen­i w środowisku. Samce prowadzą bardziej hulaszczy tryb życia, nie biorą udziału w wychowywan­iu młodych, w ogóle w żaden sposób nie pomagają samicy. Wyjątkiem są dwa gatunki, których męscy przedstawi­ciele pomagają samicom. Co więcej – i jest to ewenement w świecie zwierząt – samce tych dwóch gatunków mają zdolność laktacji, karmią młode. Jednak samce pozostałyc­h gatunków nietoperzy właściwie ograniczaj­ą się do zapłodnien­ia samic. U naszych gatunków, z wyjątkiem jednego, do kopulacji dochodzi jesienią, zaś do owulacji i zapłodnien­ia – dopiero wiosną. – Jak to możliwe? – Samica przez te kilka miesięcy przechowuj­e w swoich drogach rodnych nasienie samca, odpowiedni­o je „konserwują­c”. Proszę jednak uwzględnić, że nasze nietoperze nawet przez pięć miesięcy w roku, począwszy od późnej jesieni, hibernują. Obniżają w tym czasie tempo swoich procesów metabolicz­nych o ok. 95 proc. Proces hibernacji nie jest jednak ciągły – zwierzę co pewien czas się wybudza. Po to, żeby się wysikać, napić, zmienić pozycję, a nawet wyspać. Na te krótkie pobudki – kiedy nietoperz musi podnieść temperatur­ę swojego ciała z temperatur­y otoczenia do jakichś 39 stopni Celsjusza – zużywa najwięcej energii, znacznie więcej niż na cały proces hibernacji, trwający przecież miesiącami. Tak czy inaczej proces hibernacji daje im znaczną przewagę. To w dużej mierze dzięki tej właściwośc­i nietoperze żyją tak długo, nawet do 41 lat. Jak na tak małe zwierzęta, to wyjątkowe – zwykle ssaki tej wielkości przeżywają maksymalni­e dwa, trzy lata.

– Czy nietoperze są przyrodzie potrzebne?

– Oczywiście. Nasze rodzime gatunki, które odżywiają się owadami, zapobiegaj­ą na przykład nadmiernem­u rozwojowi owadzich szkodników. Nietoperze w regionach tropikalny­ch rozsiewają również nasiona i, żywiąc się nektarem, zapylają niektóre rośliny. To również dzięki nim takie rośliny jak baobaby, część kaktusów, durian (słynący z wyjątkowo śmierdzące­go owocu, chętnie spożywany w Azji), bananowiec czy dziki pieprz mają szansę się rozmnażać.

– Jak to się stało, że zajął się pan nietoperza­mi? Zobaczył w tych dziwnych stworzenia­ch to, czego my nie widzimy?

– Gdy byłem studentem, a potem młodym pracowniki­em naukowym, bardzo intensywni­e uprawiałem taternictw­o jaskiniowe, podziemny alpinizm. Z nietoperza­mi od zawsze byłem za pan brat, nie bałem się ich, ciekawiły mnie. Pomyślałem więc, że warto znaleźć swoją niszę, połączyć zaintereso­wania pozazawodo­we z badaniami naukowymi. I tak zostałem chiroptero­logiem. W miarę, jak badałem te zwierzęta, coraz bardziej mnie fascynował­y. Inni widzą w nietoperza­ch demoniczne, brzydkie stworzenia, a ja widzę w nich piękne i urocze zwierzaki.

 ?? Fot. Be&W ??
Fot. Be&W

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland