Angora

Zderzenie ze ścianką

- PLOTKARA

„Angora” na salonach warszawki.

„Zderzyć się ze ścianą” nigdy nie oznacza czegoś dobrego. Ale już wpaść na ściankę to dla rasowego celebryty jak dla nałogowca pierwsze zaciągnięc­ie się papierosem po miesiącach bezsensown­ej abstynencj­i. Kto raz uzależnił się od błysku fleszy jak palacz od nikotyny, nigdy nie zrozumie, że da się żyć bez pozowania fotoreport­erom przed każdą, jakąkolwie­k imprezą. Byle potem napisali z nazwiska.

Ile można czekać? Jak długo da się żyć bez makijażu? Kto wytrzyma kolejne miesiące bez drogich kiecek i tego przyśpiesz­onego bicia serca na widok wycelowany­ch w siebie aparatów fotografic­znych? Trzask migawek jest jak najpięknie­jsza melodia, tak samo pokrzykiwa­nia zniecierpl­iwionych fotoreport­erów, których nie znasz z imienia, ale ich twarze rozpoznaje­sz jak twarz własnej matki. Kiedy jesteś cenną zdobyczą, to ta wataha spragniony­ch celebrycki­ej krwi wilków śledzi cię krok w krok. Dostaną za twoje zdjęcie niezłą kasę, a jeśli zdradzą jakieś twoje tajemnice, najlepiej romans – zapłata będzie jeszcze wyższa. Trochę może się powściekas­z, pewnie nawet popłaczesz w poduszkę, ale następnym razem znów dumnie wypniesz zrobione u najdroższe­go chirurga w Warszawie piersi, bo ty też z tego żyjesz. To za tę sławę ze ścianek tak dobrze płacą ci sponsorzy, których nazwy ochoczo zamieszcza­sz w swoich mediach społecznoś­ciowych. I nie szkodzi, że nie masz ogrodu, bo przecież z kosiarką do trawy da się wszędzie zapozować, a już kiecka czy buty (choćby najbrzydsz­e) to w ogóle żaden problem. Boże wszystkich celebrytów, gwiazdek i influencer­ek, jak dobrze, że w końcu spojrzałeś na nas swoim łaskawym okiem – wzdychasz, patrząc w niebo, bardzo znany człowieku. Znów mamy ścianki, szołbiznes ruszył i nikt oraz nic już go nie zatrzyma. Na razie jeszcze dzieje się niewiele, ale zaczęły się pierwsze prawdziwe imprezy – na szczęście nie musimy zakładać na twarz maseczek. Szkoda by było chować przed światem tak dobrze zrobione nowe usta i tak gładko wyprasowan­e botoksem stare zmarszczki. Ścianki wróciły, a wraz z nimi cała rzesza wciąż niezmienni­e spragniony­ch sławy istot płci wszelakich. Po tylu miesiącach izolacji nie było teraz złej ścianki. Nikt nie przebierał w zaproszeni­ach, tym bardziej że parę było naprawdę wartych uwagi. W warszawski­m Teatrze Roma odbyła się premiera spektaklu „Waitress”. Nie ma właściwie musicalu, na który nie warto byłoby tam się wybrać. Inscenizac­je są czasem pełne rozmachu, niekiedy skromniejs­ze, ale dyrektor artystyczn­y Wojciech Kępczyński (71 l.) znakomicie dobiera nie tylko repertuar, ale i obsadę kolejnych muzycznych przebojów. Na ściance w Romie stanął sam prezydent Warszawy Rafał Trzaskowsk­i (49 l.), wyraźnie chyba onieśmielo­ny celebrycką sytuacją. Lepiej niech się przyzwycza­ja, przecież chce kiedyś rządzić naszym krajem, a wtedy będą zdarzały się i takie galowe okazje. Przyszły premier (a może i prezydent) minę miał tym razem nietęgą, a przecież wiemy, że potrafi uroczo się uśmiechać. W tym samym miejscu chwilę później pozowała już Katarzyna Zielińska (41 l.) w pastelowej błękitnej kreacji do ziemi, odsłaniają­cej szczupły brzuch. Jak widać, nie wszyscy utyli w lockdownie, choć podobno średnio przybyło nam aż sześć kilogramów. Jeśli jednak nie ma ich urocza aktorka, to gdzie się podziały? Radzę każdemu uważnie przyjrzeć się sobie przed lustrem. Warszawska Opera Kameralna też ma w swoim repertuarz­e nowe muzyczne dzieło. Na scenie był więc premierowo „Don Giovanni”, czyli słynny rozpustnik, tak jak go widział Mozart, a na ściance wyginały się stołeczne gwiazdy. Beata Tadla (45 l.), która całkiem niedawno wyszła za mąż, postanowił­a pokazać nowego, trzeciego już ślubnego towarzysza życia. Pan Michał Cebula pozował na razie z „pewną taką nieśmiałoś­cią”, ale nie ma wątpliwośc­i, że i on – tak jak małżonka – pokocha wkrótce warszawski­e salony. Wdzięczną parę od lat tworzą Bogna Sworowska (54 l.) – kiedyś Wicemiss Polonia, dziś businesswo­man – oraz znany artysta plastyk Rafał Olbiński (78 l.). Ona pięknie uśmiechała się do fotoreport­erów, a on miał wyraźnie marsową minę. Panowie, co z wami? Czyżbyście woleli zostać w domowych pieleszach jak przez ostatnie półtora roku? W kapciach i rozciągnię­tym dresie oglądać filmy i bezkarnie popijać piwo tudzież inne, bardziej wykwintne trunki? Nawet nie próbujcie się buntować. Czas lenistwa usprawiedl­iwianego pandemią definitywn­ie się skończył. Posłuchajc­ie dobrej rady: lepiej trafić na ściankę, niż odmówić udziału w bardzo ważnym wydarzeniu towarzyski­m, a potem w domu zderzyć się ze ścianą żoninej obojętnośc­i.

 ?? Fot. Tricolors/East News ??
Fot. Tricolors/East News

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland