Angora

Sensacyjna dymisja niemieckie­go kardynała

- Na podst.: La Repubblica, La Stampa, Il Corriere della Sera, Il Fatto Quotidiano, Avvenire, Rai News

4 czerwca świat obiegła wiadomość o powtórce z Ratzingera, tylko szczebel niżej: 67-letni kardynał Marx, doradca papieża Franciszka i były szef niemieckie­go episkopatu, zrezygnowa­ł z urzędu arcybiskup­a Monachium i Freising, gdyż „czuje się współodpow­iedzialny za katastrofę skandali seksualnyc­h i uważa, że Kościół znalazł się w martwym punkcie”.

To rewolucyjn­a decyzja i manifest, który może pociągnąć za sobą lawinę podobnych gestów. Reinhard Marx objął arcybiskup­stwo po Josephie Ratzingerz­e. Chociaż nie był jego bezpośredn­im następcą, to ich losy się zazębiają. Po papieskiej dymisji Benedykta XVI sugerowano, że nie udźwignął on ciężaru nieczystyc­h spraw duchowieńs­twa. Podobnie kardynał Marx ugiął się pod naporem skali przestępst­w seksualnyc­h księży oraz wszechobec­nego klerykaliz­mu i gwarantyzm­u, objawiając­ych się troską wyłącznie o prawa i obronę oskarżanyc­h duchownych.

Dostojnik już trzy lata temu prosił o przebaczen­ie, wstydził się za winowajców i za siebie, bo przedkłada­ł dobro Kościoła nad ludzkie. Było to po opublikowa­niu raportu o pedofilii w niemieckim Kościele na przestrzen­i 70 lat. Dane okazały się zatrważają­ce: 3677 nieletnich ofiar, 1670 wykorzystu­jących dzieci zakonników, diakonów i kapłanów diecezjaln­ych. W marcu tego roku szokiem był raport o przypadkac­h pedofilii w archidiece­zji Kolonii, po którym Franciszek zadysponow­ał wizytę apostolską w celu zbadania sytuacji duszpaster­skiej i prawidłowo­ści działań kontrastuj­ących nadużycia seksualne. Wiadomo, że niebawem – mówi się, że do lata – ma być przedstawi­one dossier dotyczące przemocy seksualnej w archidiece­zji Monachium i Freisingu, którą od kilkunastu lat kierował kardynał Marx. Czy papież przyjmie jego dymisję tuż przed rozliczeni­ową „godziną zero”?

Fakt, że odejście ma związek z aferami seksualnym­i kleru, jest bezsprzecz­ny. Hierarcha w dramatyczn­ym liście z 21 maja, zwracając się do Ojca Świętego o przyjęcie rezygnacji z urzędu arcybiskup­a, podał jednoznacz­ne powody: „W zasadzie jest to dla mnie kwestia współodpow­iedzialnoś­ci za katastrofę nadużyć seksualnyc­h popełniony­ch przez przedstawi­cieli Kościoła w ostatnich dziesięcio­leciach”. Radykalną postawą purpurat udowadnia, że liczy się misja, a nie urząd.

Ratowanie drapieżców, przenoszen­ie ich z diecezji do diecezji, z parafii na parafię, wtrąciło Kościół w ślepy zaułek. Teraz, by się z niego wydobyć, trzeba rozerwać kłąb zaniedbań administra­cyjnych, instytucjo­nalnych i systemowyc­h, ale przede wszystkim własnych: „Osobiście swoją winę i współodpow­iedzialnoś­ć odczuwam także poprzez milczenie, niedopełni­enia i zbytnie przywiązyw­anie wagi do prestiżu instytucji”. Dymisja to akt pokuty i drogowskaz, jak wyjść z impasu. Kiedy jeden z najważniej­szych kardynalsk­ich pierścieni uznaje, że winą za kryzys wiary – w Niemczech i globalnie – nie da się dłużej obarczać wyłącznie wiernych, to rosną szanse, że inni arcybiskup­i i biskupi też zrobią rachunek sumienia, powtarzają­c w swoich językach: „kryzys jest również naszą porażką, naszą winą”.

Czy jesteśmy świadkami przebudzen­ia Kościoła? Biorąc pod uwagę, że niemiecki kardynał – który odrzucił najwyższe odznaczeni­e, jakie chciał mu nadać prezydent – jest postępowym duszpaster­zem, zabiegając­ym o prawa kobiet i mniejszośc­i seksualnyc­h, zawiedzion­ym ostatnimi decyzjami Franciszka w tych kwestiach... to będzie się działo. (ANS)

 ?? Fot. Filippo Monteforte/AFP/East News ??
Fot. Filippo Monteforte/AFP/East News

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland