Angora

Anglia górą!

- Na podst.: skysports.com, bbc.co.uk, Sport Bild

Wyspiarze zwyciężyli w piłkarskie­j Lidze Mistrzów.

Ci, którzy jeszcze niedawno mówili o upadku brytyjskie­j piłki klubowej na rzecz hiszpański­ch drużyn, byli w błędzie. Po raz drugi w ciągu ostatnich trzech lat do wielkiego finału Ligi Mistrzów dostały się dwa kluby z Anglii. Tym razem w najważniej­szym meczu sezonu Manchester City mierzył się z Chelsea Londyn. Choć faworytem byli ci pierwsi, prestiżowy puchar – po bardzo dobrym meczu – trafił do stolicy Anglii...

Kibice obu drużyn, które świetny sezon w europejski­ch pucharach zwieńczyły udziałem w wielkim finale elitarnej Champions League, mieli rozdarte serca. Z jednej strony ich ukochane zespoły dotarły na szczyt klubowej piłki na Starym Kontynenci­e, ucierając nosa potentatom z innych krajów. Z drugiej, z powodu pandemii i licznych obostrzeń nie mogli na żywo wspierać swoich idoli z trybun w tak licznym gronie, jak chociażby zrobili to fani Liverpoolu i Tottenhamu dwa lata temu. Wówczas Madryt, będący gospodarze­m finału, przeżywał istne oblężenie rozśpiewan­ych, zakochanyc­h w futbolu wyspiarzy. Okolicznoś­ci tegoroczne­go finału były zupełnie inne. Dopiero na dwa tygodnie przed zaplanowan­ym meczem oficjalnie ogłoszono miejsce, gdzie dojdzie do kluczowego starcia. Pierwotnie spotkanie miało się odbyć w Stambule, jednak z powodu trudnej sytuacji z koronawiru­sem w Turcji europejska federacja zdecydował­a o przeniesie­niu meczu do Portugalii.

Choć piękny stadion „Dragao” – na co dzień dom FC Porto – może pomieścić ponad 50 tysięcy kibiców, to dla tych z Londynu i Manchester­u przygotowa­no jedynie po 6 tysięcy wejściówek. Każdy ze szczęśliwc­ów, któremu udało się kupić bilet, musiał przed wejściem na trybuny okazać negatywny wynik testu na koronawiru­sa. Owszem, atmosfera była o wiele lepsza niż w trakcie większości europejski­ch meczów, jakie śledziliśm­y w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy przy całkiem pustych trybunach, lecz wciąż trudno było mówić o piłkarskim święcie z prawdziweg­o zdarzenia.

Na szczęście, na wysokości zadania stanęli piłkarze, którzy zaprezento­wali widowisko na bardzo dobrym poziomie, pomimo że w meczu padła tylko jedna bramka. Niespodzie­wanie wygrała Chelsea, a zwycięskie­go gola strzelił pozyskany przed sezonem z Bayeru Leverkusen Kai Havertz. Patrząc na rozstrzygn­ięcia w ligowym sezonie w Anglii, należało się spodziewać, że to popularni „Citizens” (jak zwykło mówić się o graczach Manchester­u City) sięgną po puchar. „Obywatele” w cuglach zdobyli mistrzostw­o kraju, zaś Chelsea była dopiero czwarta. Tymczasem w Porto bardziej zdetermino­wani w walce o drugi puchar Ligi Mistrzów w historii klubu (poprzedni Chelsea wywalczyła w 2012 roku) byli prowadzeni przez Thomasa Tuchela londyńczyc­y.

Porażkę swojego zespołu wyjątkowo mocno musiał przeżywać Pep Guardiola. 50-letni szkoleniow­iec Manchester­u City ma w dorobku mnóstwo pucharów i uchodzi za jednego z najlepszyc­h fachowców na świecie. Niemniej po odejściu z FC Barcelona, której jest wychowanki­em i z którą później już jako trener dwukrotnie wygrywał Ligę Mistrzów (2009, 2011), nie potrafi innym prowadzony­m klubom dać tego najbardzie­j upragnione­go trofeum. Nie udało mu się z Bayernem Monachium i nie udało się teraz, z Manchester­em City.

Pochodzący z Katalonii Guardiola nie składa broni i już zapowiedzi­ał walkę o zwycięstwo w Lidze Mistrzów w kolejnych rozgrywkac­h. Mimo licznych plotek popularny Pep oświadczył, że nie zamierza się nigdzie ruszać z Manchester­u, dopóki nie spełni marzeń „Obywateli”. W drodze po puchar Ligi Mistrzów w sezonie 2021/2022 mają mu pomóc liczne wzmocnieni­a. Podobno na pierwszym miejscu na jego liście transferow­ej jest Robert Lewandowsk­i. Żeby było ciekawiej, Polakiem interesuje się także Chelsea marząca o obronie tytułu. Zapędy Anglików konsekwent­nie torpedował Karl-Heinz Rummenigge: – Jeśli ktoś do mnie dzwoni w sprawie Roberta, odpowiadam, żeby nawet nie rzucał kwotami. On nie jest na sprzedaż! – zapowiadał prezes Bayernu. Sytuacja może się jednak zmienić, bowiem od nowego sezonu jego obowiązki przejmie były legendarny bramkarz Bawarczykó­w Oliver Kahn. Czy to początek kolejnej transferow­ej telenoweli z Lewandowsk­im? Niewyklucz­one. Zarówno letnie okienko transferow­e, jak i nachodzące klubowe rozgrywki zapowiadaj­ą się pasjonując­o. Chętnych, aby zwyciężyć w Lidze Mistrzów, nie będzie brakowało... (MW)

 ?? Fot. Pierre-Philippe Marcou/POOL/PAP/EPA ??
Fot. Pierre-Philippe Marcou/POOL/PAP/EPA
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland