Jest nadzieja!
Czytając kolejne, 20. wydanie ANGORY, napawałem się radością, podzielając pogląd pana H. Martenki, że „Faktura dla idioty”, który nie chce się zaszczepić na COVID-19, jest jak najbardziej zasadna po wyleczeniu go, gdyby zachorował. Za tę darmową szczepionkę płacę ze swojej emerytury i nie życzę sobie, aby w pobliżu szwendał się jakiś antyszczepionkowy zarażony zombi. Jestem też za obowiązkowym szczepieniem, do którego i tak dojdzie. Miód na moje stare serce spłynął, gdy przeczytałem list podpisany „Uczennica”, która dała popalić innemu czytelnikowi, zwolennikowi ideologii gender – co potwierdza myśl C.K. Norwida, że Naród, który się oburza, ma prawo do nadziei, ale biada temu, który gnije w milczeniu. Młoda „Uczennica” nie milczy – to daje nadzieję, że nie wypadniemy z orbity współczesnej cywilizacji – cokolwiek miałoby to dziś oznaczać.
Jednak list pani Izydory P. „Mroziewiczowi w odpowiedzi” na tej samej stronie rubryki wprawił mnie, delikatnie mówiąc, w osłupienie. Pół dnia spędziłem na wertowaniu książek historycznych, encyklopedii, zaglądałem do sieci i nie znalazłem ani jednego znanego Węgra zasłużonego w pomocy moim rodakom w czasie wojny. A już ich „zasługi” w ochronie Polaków przed bandytami UPA i OUN odczuli rodzice mojej 10-letniej wtedy matki. To Węgrzy spokojnie przepuścili bandytów UPA przez las, w którym stacjonowali, gdy ci szli na wieś mordować Polaków, a mój dziadek Polak musiał z synami uciekać w głąb Rosji na długie 4 lata do zakończenia wojny. Autorka, odwołując się do (sic!) Boga, chce, aby nie był to tercet Orbán – Salvini – Morawiecki, tylko oktet, a może i coś więcej. Jest chyba na bakier z historią (a może jej nie lubi?) i nie wie, jakie to „zasługi” miały Węgry wespół z Austrią na kolejne rozbiory Polski. Czy Autorka naprawdę nie rozumie, że to właśnie Orbán rozgrywa Morawieckiego? A może wie, kiedy się spotkają ponownie w Warszawie i w jakim celu?
Nie neguję potrzeby usprawnienia i skuteczniejszego działania wszystkich instytucji UE, tak aby państwa członkowskie respektowały traktaty i umowy, na które same wyraziły zgodę – a zwłaszcza tam, gdzie już są jawne symptomy autorytaryzmu, nacjonalizmu czy w czystej postaci faszyzmu. Jest co robić nie tylko w stosunku do Polski. Ale łykać bezkrytycznie wszystko, co sugerują prorządowe tuby propagandowe z KURwizją na czele? To już lekka przesada. Socjalizm
świetnie nadaje się do fałszowania świadomości zbiorowej, gdyż jest intelektualną pokusą ćwierćinteligenta – to aforyzm Stefana Kisielewskiego, w którym słowo socjalizm można zastąpić słowem KURwizja. Zresztą nie tylko ta stacja może być przykładem.
Nie mam zamiaru oceniać poziomu wiedzy obu Pań, bo nie chcę nikogo obrażać, a każda z Nich może bronić swoich racji, do czego mają prawo i... ANGORĘ. Czytelnicy sami to ocenią. Mimo wszystko ciągle mam nadzieję, że nie sprawdzi się w pełni inny cytat Stefana Kisielewskiego, coraz częściej przywoływany w komentarzach w niezależnych mediach: To, że jesteśmy w dupie, to jasne. Problem w tym, że zaczynamy się w niej urządzać. Tego, kto tam już się urządzi, czeka dziś błyskotliwa kariera. Z pozdrowieniami dla tych, dla których urządzanie się tam nie jest życiowym priorytetem.