Katastrofa u wybrzeży Sri Lanki
Stanął w płomieniach i zatonął wielki frachtowiec „X-Press Pearl”. Piękne plaże zostały pokryte warstwą plastikowych granulek, które starają się zebrać lankijscy żołnierze. Kraj stanął w obliczu największej katastrofy ekologicznej w swojej historii.
Władze wprowadziły zakaz połowów wzdłuż 80 kilometrów zachodniego wybrzeża wyspy. 100 tysięcy rybaków i członków ich rodzin nie ma z czego żyć.
„X-Press Pearl” to nowy statek, oddany do służby w lutym 2021 roku. Jednostka miała 186 metrów długości i zarejestrowana była w Singapurze. Armatorem frachtowca jest firma X-Press Feeders.
Statek odbył rejs z Kataru do Singapuru przez Indie i Sri Lankę. Miał na pokładzie 1486 kontenerów. Znajdowały się w nich toksyczne chemikalia, m.in. 25 ton kwasu azotowego, plastikowy granulat, soda kaustyczna, żywice epoksydowe stosowane do farb i podkładów oraz wlewki etanolu i ołowiu wykorzystywane do produkcji akumulatorów.
Jak poinformował Shmuel Yoskovitz, dyrektor firmy armatorskiej, jeden z kontenerów, zapewne z kwasem azotowym, zaczął przeciekać, gdy statek żeglował w pobliżu portu Hamad w Katarze. Władze portu nie zgodziły się na rozładowanie niebezpiecznego ładunku. Także w indyjskim porcie Hazira statek nie uzyskał pomocy. 15 maja wypłynął z Haziry. Cztery dni później zakotwiczył w pobliżu Kolombo na Sri Lance. Czekał na zgodę na rozładowanie. Zanim do tego doszło, w nocy z 19 na 20 maja przeciekający kontener stanął w płomieniach. Pożar objął cały statek i szalał przez dwanaście dni. Po eksplozji ewakuowano 25 członków załogi. Podczas akcji gaśniczej zmyte zostały do morza kontenery z plastikowym granulatem, który osiadł na malowniczych plażach. Na brzegu widziano setki martwych ryb, płaszczek i żółwi. Do operacji ratowniczej przyłączyły się statki marynarki indyjskiej. 2 czerwca, gdy pożar był już pod kontrolą, podjęto próbę odholowania frachtowca na głębsze wody. Operacja skończyła się fiaskiem. Rufa „X-Press Pearl” utknęła na mieliźnie. Statek osiadł na dnie. Widoczna nad wodą wielka nadbudówka i zniszczona część dziobowa sprawiały upiorne wrażenie. Istnieją obawy, że ze zbiorników frachtowca wydostaną się dziesiątki ton paliwa okrętowego. Ekolog dr Ajantha Perera powiedziała, że może nastąpić najbardziej czarny scenariusz ekologiczny: – Wszystkie te niebezpieczne ładunki, kwas azotowy i olej napędowy, zniszczą całe morskie dno. Eksperci obawiają się, że granulki plastiku z kontenerów dotrą aż do Indonezji oraz Somalii i zagrożą morskiej faunie.
Lankijscy rybacy są zrozpaczeni. Lucien Justin, właściciel małej łodzi, relacjonował: – Jeśli łowimy, mamy trochę pieniędzy, jeśli nie łowimy, głodujemy. Nawet jeśli zniesione zostaną zakazy połowów, ludzie i tak nie kupią od nas ryb, ponieważ będą się bali, że są zatrute.
Służby lankijskie wszczęły dochodzenie w sprawie przyczyn zagłady statku. Kapitan i pierwszy mechanik statku byli przesłuchiwani przez ponad czternaście godzin. Obaj, a także drugi mechanik, otrzymali zakaz opuszczania kraju. Prasa w Kolombo oskarża władze o to, że pozwoliły zagrożonemu pożarem statkowi wejść na lankijskie wody zamiast udzielić mu pomocy na pełnym morzu. (KK)