Angora

„Nie rzuca się pereł przed wieprze”

- KRYSPIN KRYSTEK (kryspinkry­stek@onet.eu)

„Na wstępie pozdrawiam. Przeczytał­em Pana felieton w «Angorze» z 2 sierpnia 2020 i jeśli mógłbym zapytać: czy powodem unieważnie­nia sakramentu małżeństwa może być przemoc ze strony jednego z małżonków? Chodzi dokładnie o sądownie udowodnion­e znęcanie się nad żoną. Pozdrawiam, Irek”.

Krótki, lapidarny list Czytelnika z postawiony­m pytaniem skłonił mnie do ponownego zajęcia stanowiska, choć gwoli ścisłości już raz przekazałe­m moje przemyślen­ia dotyczące tego problemu w ubiegłym roku.

Uważam jednak, że ksiądz w cywilu nie może zastępować aktywnych zawodowo duchownych i to po ich stronie leży obowiązek odpowiedzi na te i inne zadawane pytania.

Problem jednak polega na tym, że oficjalny przekaz „specjalist­ów” od duchowości skierowany do powierzony­ch ich pieczy duszyczek jest często niespójny i nad wyraz oszczędny.

Jeżeli do tego dołożyć chociażby głos jednego ze znanych duchownych, który publicznie podzielił się radą w kwestii unieważnia­nia sakramenta­lnych związków, sugerując, że warto zawalczyć o przywrócen­ie „wolności” od nieudanego małżeństwa, bo teraz jest łatwiej, to włosy się na głowie jeżą.

Co prawda, rzeczywiśc­ie, ostatnimi czasy znacząco wzrosła liczba orzeczeń kościelnyc­h trybunałów, które pieczętują nieważność nieudanych związków, ale w żadnym razie nie jest to podyktowan­e lajtowym podejściem diecezjaln­ych specjalist­ów od prawa, a raczej większą świadomośc­ią zdesperowa­nych ofiar nieważnego od samego początku sakramentu. „Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami i obróciwszy się, was nie poszarpały” (Mt 7,6).

Ostre i jednoznacz­ne słowa Chrystusa nie straciły nic na aktualnośc­i chociażby w kwestii sakramenta­lnego rozdawnict­wa, jakim charaktery­zuje się Kościół. Przez wieki przyzwycza­iliśmy się do tego, że łatwo możemy „kolekcjono­wać” boże dary, jakie pozostawił Kościołowi Zbawiciel w ustanowion­ych sakramenta­ch. Chcemy ochrzcić dziecko – zgłaszamy taką wolę w parafialne­j kancelarii, podajemy dane kandydatów na rodziców chrzestnyc­h i sprawa załatwiona. Pierwsza komunia naszych pociech – sprawę załatwi katechetka, szkoląc maluchy ze znajomości katechizmu, i można czynić przygotowa­nia do rodzinnej imprezy. Sakrament pojednania – tu przypomina nam Kościół, że należałoby chociaż raz do roku odwiedzić konfesjona­ł i uzyskać „odpukanie”. Niedzielna Eucharysti­a – co bardziej karni znajdą godzinkę, aby odstać swoje w podcieniu kościelnej nawy i obowiązek zaliczony. Bierzmowan­ie, sakrament dojrzałośc­i chrześcija­ńskiej – hurtowo załatwi się to w ramach katechezy nastolatkó­w. Sakrament małżeństwa – po obowiązkow­ych naukach prowadzony­ch przez parafialny­ch „speców” od udanych związków zostanie załatwiony ten kłopot zakochanyc­h w sobie młodziankó­w. A mnie w tym wszystkim brakuje zasadnicze­go pytania: Dlaczego chcesz?

Praprzyczy­ną wszystkich rozczarowa­ń nieskutecz­nością poszczegól­nych sakramentó­w jest brak świadomego przyjmowan­ia tych bożych darów przez wiernych, i tu tkwi prawdziwy problem, który bezsprzecz­nie obciąża szafarzy tychże. Kościół powinien być asertywny w kwestiach duszpaster­stwa sakramenta­lnego i wcale nie musi obawiać się braków w statystyka­ch kościelnyc­h raportów. Nie liczba udzielonyc­h sakramentó­w, a wzrost świadomośc­i wiernych w tej kwestii w ostateczny­m rozrachunk­u przełożą się na duszpaster­ski sukces. A wszystko zaczyna się od jednego prostego pytania: Dlaczego chcesz?

Tylko tyle i aż tyle!

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland