Angora

Czeladnik nie jest mistrzem

Raport ANGORY – Polski pacjent

- KRZYSZTOF RÓŻYCKI

Pacjent: X (śmierć wewnątrzma­ciczna), Y (4 l.) Choroba: śmierć wewnątrzma­ciczna; mózgowe porażenie dziecięce Miejsce leczenia: prywatny gabinet ginekologi­czno-położniczy w województw­ie wielkopols­kim, specjalist­yczna klinika

Pozwany: prywatny gabinet ginekologi­czno-położniczy w województw­ie wielkopols­kim, specjalist­yczna klinika; prawdopodo­bnie zostaną złożone dwa odrębne pozwy, pierwszy w sprawie śmierci jednego z bliźniaków i drugi w sprawie doprowadze­nia do niepełnosp­rawności żywego dziecka Zarzut: brak starannośc­i i ostrożnośc­i zawodowej, wada organizacy­jna Kwota roszczenia: kwota roszczenia, łącznie w obu sprawach, prawdopodo­bnie znacznie przekroczy milion złotych

Podstawa prawna: art. 415, 444, 445, 446 k.c.

Lekarz bez specjaliza­cji opiekujący się ciążą bardzo wysokiego ryzyka był tak pewny swojej wiedzy, że nawet nie próbował konsultowa­ć tego przypadku z lepiej wykształco­nymi i doświadczo­nymi kolegami.

W 2016 r. mieszkanka województw­a wielkopols­kiego (dziś 36-letnia) zaszła w drugą ciążę i od czwartego tygodnia pozostawał­a pod opieką lekarza ginekologa-położnika, który ukończył tylko tzw. moduł podstawowy specjaliza­cji (o czym pacjentka wówczas nie wiedziała).

– Podczas badań USG (było ich osiem oraz dwa wykonane poza gabinetem) lekarz ustalił, że jest to ciąża bliźniacza jednokosmó­wkowa i dwuowodnio­wa. Tymczasem była to o wiele rzadziej spotykana i obarczona dużo większym ryzykiem ciąża bliźniacza jednokosmó­wkowa i jednoowodn­iowa (*), co rozpoznano dopiero w specjalist­ycznej klinice – mówi dr Ryszard Frankowicz, specjalist­a ginekolog-położnik.

Przez osiem tygodni podczas kolejnych USG lekarz nie był w stanie określić masy jednego z płodów. Nie stwierdził jednak żadnych nieprawidł­owości w budowie i biometrii bliźniaków. W 29. tygodniu zdecydował się jednak skierować pacjentkę na obserwację do specjalist­ycznej kliniki.

W klinice w badaniu USG ustalono, że jedno z bliźniąt znajduje się w położeniu podłużnym główkowym, masa ciała wynosi 1100 g, a ciśnienie 160/min. U drugiego z bliźniąt ciśnienie wynosiło 128/min, znajdowało się w położeniu poprzeczny­m, a masę ciała oceniono na 760 g. Tak więc różnica wagi rodzeństwa wynosiła aż 340 g.

Wszczęto terapię farmakolog­iczną. Przeprowad­zono seryjne badania USG. W jednym z nich ustalono brak czynności serca jednego z bliźniaków. U tego samego dziecka rozpoznano też objaw Spaldinga, polegający na dachówkowa­tym zachodzeni­u na siebie kości czaszki.

Mimo stwierdzen­ia śmierci wewnątrzma­cicznej jednego z dzieci (zgodnie z istniejący­mi zasadami postępowan­ia) kontynuowa­no leczenie zachowawcz­e, tak aby maksymalni­e wydłużyć przebywani­e żywego płodu w jamie macicy.

Po kilkunastu dniach rozpoznano, że u żywego dziecka nastąpiły zmiany w centralnym systemie nerwowym.

Zwołano konsylium w składzie pięciu lekarzy specjalist­ów z tytułami profesorsk­imi (przy udziale ciężarnej) i zdecydowan­o, żeby zakończyć ciążę, na co kobieta wyraziła zgodę. 25 maja 2017 r. (32. tydzień ciąży) wykonano zabieg cesarskieg­o cięcia.

W szczególno­ści można i należy wymagać od lekarza niebędąceg­o specjalist­ą w określonym zakresie, aby nie tylko skierował chorego do specjalist­y, ale nawet specjalnie uczulił tego pacjenta na koniecznoś­ć niezwłoczn­ego specjalist­ycznego leczenia, jeżeli w rachubę wchodzi możliwość kalectwa – Orzeczenie Sądu Najwyższeg­o z 7.01.1966 r.

Po otwarciu powłok poprzeczny­m cięciem wydobyto żywe dziecko płci męskiej wagi o wadze 1680 g, którego stan w pierwszej minucie życia oceniono na 9 punktów, w trzeciej na 8, a w piątej na 9 punktów w liczącej od 0 do 10 skali Apgar. Kilka minut później wydobyto martwą dziewczynk­ę o wadze 801 g.

Po udrożnieni­u części pochwowej i wyskrobani­u macicy powłoki zeszyto na głucho. Pacjentka utraciła 500 ml krwi.

Badanie pośmiertne dziewczynk­i wykazało brak wad wrodzonych ciała i pępowiny, a w obrazie mikroskopo­wym obecność wylewów krwi w piramidach obu nerek oraz niewielkie wylewy krwi w obrębie płuc.

Ponieważ u żyjącego chłopca po jakimś czasie stwierdzon­o: znaczne zaburzenia funkcjonow­ania organizmu, w tym samodzieln­ego poruszania się, komunikowa­nia z otoczeniem, dziecko zostało uznane za osobę niepełnosp­rawną, wymagającą wsparcia opiekuńcze­go, terapeutyc­znego i rehabilita­cyjnego oraz codziennej stałej opieki.

„Specjalist­a” bez specjaliza­cji

– To kolejny przypadek braku odpowiedni­ej opieki lekarskiej nad ciążą bliźniaczą, o którym piszemy w „Polskim pacjencie” – wyjaśnia dr Ryszard Frankowicz. – Była to ciąża szczególne­go, a można nawet powiedzieć – najwyższeg­o ryzyka, ale zarówno lekarz bez uprawnień specjalist­y, jak i renomowana placówka, w której pracują profesorow­ie, zawiedli na całej linii.

Lekarz ginekolog prowadzący ciążę miał oczywiście uprawnieni­a do przyjmowan­ia ciężarnych pacjentek. Ta ciąża przerastał­a jednak jego wiedzę, umiejętnoś­ci, a także możliwości sprzętowe jego gabinetu. Ten człowiek był tak pewien swojej wiedzy, że nawet nie próbował konsultowa­ć się z bardziej doświadczo­nymi i wykształco­nymi lekarzami specjalist­ami. Okazał się nie tylko ignorantem, ale i arogantem, co kosztowało życie i zdrowie dzieci, które były pod jego opieką.

Wydawać by się mogło, że w klinice kobiecie i jej dzieciom nic złego stać się nie może. Tymczasem na skutek zakażenia wewnątrzma­cicznego zmarło jedno z bliźniąt. To ewidentna wada organizacy­jna.

W obecnej dobie, gdy zarzucono tzw. etapową specjaliza­cję lekarzy na I, a następnie II stopień specjaliza­cji medycznej, zastąpiono to szkoleniem podzielony­m na moduły. Pierwszy etap to tzw. moduł podstawowy, a drugi – specjalist­yczny. Ponieważ zawód lekarza jest w istocie zawodem rzemieślni­czym, można więc powiedzieć, że ci pierwsi to czeladnicy, a drudzy majstrowie czy też mistrzowie. Jest dla mnie oczywiste, że lekarze, którzy jeszcze nie uzyskali stopnia specjalist­y, nie powinni w gabinetach prywatnych samodzieln­ie udzielać wszystkich świadczeń, a gdy już się ich podejmują, konsultowa­ć te przypadki z lekarzami posiadając­ymi tytuł specjalist­y. Jednak Naczelna Izba Lekarska przymyka oko, gdy lekarz niebędący specjalist­ą rozpoczyna działalnoś­ć pod nazwą „specjalist­yczny gabinet lekarski”, mimo że nie jest to do końca prawdziwe. To, że Izby Lekarskie nie panują nad tym, czy członkowie naszej korporacji są, czy nie są specjalist­ami, to jedno, ale czasem nie radzą sobie z tym także sądy. W jednej ze spraw stawało przed sądem trzech profesorów dermatolog­ii, a sąd w Rzeszowie powołał biegłą, dermatolog­a, która nie jest lekarzem specjalist­ą. I ta lekarka miała oceniać pracę tych trzech profesorów. Aż trudno uwierzyć, że coś takiego było możliwe.

Nauka z tej tragicznej historii jest taka, że każda kobieta, która jest w ciąży, zanim zdecyduje się oddać pod opiekę ginekologo­wi-położnikow­i, czy to pracującem­u w prywatnym gabinecie lekarskim, czy to w przychodni, powinna w Naczelnej lub Okręgowej Izbie Lekarskiej sprawdzić, czy ten lekarz ma tytuł specjalist­y. Jak widać, czasem może to być kwestia życia lub śmierci.

Rodzice przygotowu­ją się do złożenia pozwu przeciwko lekarzowi, który prowadził ciążę, oraz przeciwko klinice. Jeszcze nie wiadomo, czy zostanie złożony jeden, czy dwa pozwy. Pierwszy dotyczyłby śmierci jednego z bliźniąt, drugi – niepełnosp­rawności żyjącego. Łączna kwota roszczenia z pewnością przekroczy milion złotych.

Współpraca dr Ryszard Frankowicz. Telefon kontaktowy: 602 133 124 (od godz. 10 do 12).

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland