Kokainowe miliardy
Czy szef międzynarodowej grupy, która zarobiła ponad 3 miliardy złotych na handlu narkotykami, ujawni polskim śledczym tajemnice biznesu?
Shalom Lior A. – Izraelczyk z paszportem wydanym przez Panamę – używał wszystkich metod, aby nie zostać przekazany do Polski. Gdy na początku maja holenderski sąd po raz ostatni zebrał się, aby rozpoznać wniosek Prokuratury Krajowej o jego ekstradycję, mężczyzna bronił się, że zagrożone jest jego prawo do bezstronnego i sprawiedliwego sądu. Przywoływał liczne przypadki łamania praworządności przez polskie państwo i wskazujące na to orzeczenia międzynarodowego trybunału w Strasburgu. Jego adwokat podnosił, że w polskim areszcie mogą mu grozić tortury. Ta taktyka sprawiła, że procedura ekstradycyjna przeciągała się ponad pół roku, zanim sąd w Amsterdamie ostatecznie zgodził się na przekazanie Polakom A. Teraz jedyny sposób, jaki mu pozostał, by szybciej wyjść na wolność, to współpraca ze śledczymi i ujawnienie kulisów wielkiego, narkotykowego biznesu.
Tajny konwój
W czwartek 20 maja na warszawskim lotnisku Okęcie wylądował wojskowy samolot CASA z Amsterdamu. Lot przebiegł w tajemnicy. Jego szczegóły, poza pilotem, prokuraturą i funkcjonariuszami, znali tylko kontrolerzy przestrzeni powietrznej. Z pokładu CAS-y policjanci wyprowadzili szczupłego mężczyznę zakutego w kajdanki. Wsadzili go do radiowozu (który specjalnie podjechał na pas startowy) i przewieźli do Wrocławia na ulicę Kolejową, gdzie mieści się siedziba dolnośląskiego wydziału zamiejscowego Prokuratury Krajowej. Tam rozpoczęło się długie przesłuchanie. – Prokurator Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej we Wrocławiu przedstawił zatrzymanemu na terenie Holandii zarzut kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, udziału w praniu pieniędzy w kwocie nie mniejszej niż 1,4 mld zł, a także udział w obrocie narkotykami o wartości nie mniejszej niż 3,4 mld zł – mówi prokurator Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Krajowej.
Shalom A. nie przyznał się do winy. Trafił do policyjnej celi, a prokurator skierował wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztu. Sąd zgodził się, że prawdopodobieństwo popełnienia czynów jest znaczne, wina uprawdopodobniona, a zagrożenie karą – bardzo wysokie, aż do 12 lat więzienia.
Księgowy Kolumbijczyków
Według dolnośląskiej prokuratury Shalom A. był odpowiedzialny za pranie pieniędzy kolumbijskich karteli narkotykowych. – Chodziło o to, aby pieniądze uzyskane z handlu m.in. kokainą wprowadzić do systemu bankowego przy zachowaniu pozorów, że pochodzą one z legalnej działalności – mówi oficer Centralnego Biura Śledczego Policji. – W tym celu stworzono spółki, które świadczyły fikcyjne usługi i przelewały pieniądze pomiędzy rachunkami bankowymi w różnych krajach.
Aby całą sprawę przeprowadzić profesjonalnie, dealerzy powiązali swoją działalność z BitFinEx – to internetowa giełda kryptowalut (można na niej handlować bitcoinami, czyli internetowymi pieniędzmi). Ważnym graczem na tej giełdzie (obsługiwał około 20 proc. transakcji) była spółka C. zarejestrowana w Panamie. To o tyle istotne, że Panama jest jednym z najbardziej znanych rajów podatkowych, czyli państw słynących z niskich podatków i silnej tajemnicy bankowej. W praktyce: banki Panamy traktują informacje o klientach jako największy sekret i nawet organom ścigania nie ujawniają danych właścicieli rachunków ani szczegółów transakcji. Korzystają na tym przedsiębiorcy chcący zmniejszyć zobowiązania podatkowe oraz przestępcy.
Panamska firma C. założyła w podwarszawskich Michałowicach spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, inwestując w to 5 tys. zł. Firmą zarządzały dwie obywatelki Polski (usłyszały w sprawie zarzuty). Rachunek dla niej został otwarty w banku w Skierniewicach. Na konto trafiały ogromne sumy pieniędzy z innych spółek z ograniczoną odpowiedzialnością oraz z innych państw. Co do zasady pieniądze powinny wówczas zostać zablokowane do wyjaśnienia sprawy. Jednak w tym przypadku nikt nie zwrócił uwagi na te przelewy. Według ustaleń śledztwa przyczyną tego była zmowa przestępców z dyrektorem placówki banku (jest w sprawie podejrzanym). Finansista nie wszczął bowiem nakazanej prawem procedury związanej z przeciwdziałaniem praniu pieniędzy.
Formalnie spółka z Michałowic kupowała i sprzedawała na całym świecie internetowe pieniądze. Oficjalnie chętnych było tysiące. Na konto spółki wpłacali drobne kwoty (do kilku tysięcy złotych) poprzez przekazy pocztowe z różnych stron świata. Według prokuratury były to faktycznie pieniądze z narkotyków, a sprzedaż internetowej waluty była fikcją. Ten proceder przez ponad dwa lata nie budził niczyjego zainteresowania.
Miliardy złotych
Sprawa wydała się dzięki wewnętrznym bankowym procedurom. W 2018 roku algorytmy informatyczne zaalarmowały, że na wspomnianym koncie w Skierniewicach należącym do spółki z ograniczoną odpowiedzialnością znajduje się około 1,4 mld zł. Wtedy rachunek i środki zablokowano, do sprawy włączył się urząd skarbowy oraz Generalny Inspektor Informacji Finansowej. Zabezpieczona kwota okazała się największą w historii polskich organów ścigania. Przestępcom zabierano wcześniej majątki szacowane w milionach złotych, ale nigdy wcześniej nie zdarzyło się, aby zablokowano aż 1,4 mld. Rezultaty dalszego śledztwa również zaszokowały polskich prokuratorów: historia rachunku wykazała, że od 2016 do 2018 roku przeszło przez niego jeszcze dodatkowo 2,1 mld zł. Łącznie więc grupa przestępcza wyprała 3,5 mld zł. Jest to kwota wcześniej nieznana. Trzeba było wielomiesięcznego śledztwa, aby ustalić cały proceder i osoby za niego odpowiedzialne. Latem 2019 roku, na prośbę polskiej prokuratury, policja grecka zatrzymała w tej sprawie dwie osoby (usłyszały zarzuty). Jednak najważniejszą postacią w biznesie był Shalom Lior A. Ten jednak pozostawał nieuchwytny. Wystawiono za nim Europejski Nakaz Aresztowania. Izraelczyk z panamskim paszportem został zatrzymany w październiku 2020 roku na lotnisku Schiphol w Amsterdamie i od tamtego momentu przebywa w celi.
Pieniądze mafii
Międzynarodowe śledztwo doprowadziło prokuratorów do obywateli Kolumbii. To właśnie im miała służyć wielka pralnia.
Wszystko z powodu kokainy, która jest najcenniejszym towarem w narkobiznesie. Kto ma dostęp do kokainy, nie tylko cieszy się w półświatku największym prestiżem, lecz również najwięcej zarabia. W Kolumbii kilogram kokainy kosztuje 700 dolarów, w zachodniej Europie i w USA już około 20 tys. dol. Kusi to więc przemytników, którzy dla takich pieniędzy podejmują się przeszmuglować narkotyk. Dostarczaniem ich w określone miejsca na świecie zajmują się również wyspecjalizowane komórki w strukturach kolumbijskich gangów. Jeśli wierzyć w informacje DEA (amerykańska agencja zwalczająca przestępczość narkotykową), to zarabiają na tym setki milionów dolarów rocznie. – Pieniądze przekazywane są najczęściej w gotówce, według wzorców znanych z filmów: walizka wypełniona banknotami w zamian za walizkę wypełnioną białym proszkiem – mówi oficer Centralnego Biura Śledczego. – Potem te pieniądze trzeba wprowadzić do systemu bankowego w taki sposób, aby wykazać, że pochodzą z działalności gospodarczej, a nie z handlu narkotykami i żeby można je było zainwestować na przykład w nieruchomości. To ostatnie nie jest proste. Przepisy obowiązujące w większości krajów mówią, że wpłacić na konto można jednorazowo gotówkę, ale w kwocie nie wyższej niż równowartość 10 lub 15 tysięcy euro. Gdy wpłata przewyższa tę kwotę, operacja jest rejestrowana, co z automatu wszczyna procedurę wyjaśniającą. Ten stan rzeczy stworzył w środowisku przestępczym zapotrzebowanie na „księgowych”, czyli osoby zajmujące się legalizacją pieniędzy. Shalom A. – według prokuratury – miał być najważniejszą osobą w tym procederze. Geniusz pomysłu polegał właśnie na wykorzystaniu kryptowalut jako pretekstu.
Desperackie działania A., aby uniknąć w Polsce aresztu, nie mogą dziwić. Pieniądze nie należały do niego, tylko do kolumbijskiej mafii. Decyzja polskich prokuratorów o zajęciu rachunków i zabezpieczeniu pieniędzy przyniosła więc gigantyczne szkody, ale nie samemu A., tylko jednej z najgroźniejszych organizacji przestępczych. Kolumbijskie kartele nigdy nie zapominają o swoich dłużnikach. A Shalom A. będzie im winien aż 3,5 mld zł. Jest oczywiste, że takiej kwoty nie będzie mógł oddać. Czy w tej sytuacji, aby ratować własne życie, zdecyduje się na współpracę z wrocławską prokuraturą?