Kafejki wracają do życia
Od środy 9 czerwca Paryż po ponurych miesiącach kwarantanny odzyskał swój blask. Skończyło się wałęsanie po ulicach między skrzeczącymi metalowymi żaluzjami ukrywającymi kafejki i brasserie. Paryżanie odzyskali to, co sobie cenią najbardziej, a o czym pisarz Henry James wspominał jako o mistrzowskim kunszcie mieszkańców stolicy Francji – „sztukę cieszenia się życiem”. Stolica wreszcie odzyskała swoje bistra.
Wiele z tych miejsc jest związanych z literaturą i z barwnymi postaciami – od Hemingwaya po Paula Verlaine’a, od van Gogha po Gaugina. W pobliżu Halles przez naszych rodaków nazywanych „halami”, znajdują się kafejki „jazzowe”, znane ze słynnych koncertów jak New Morning, albo takie, w których przyjemnie jest napić się białego wina w otoczeniu półek z książkami. Tam też mieści się L’Epi d’Or – jeden z bardziej popularnych lokali w pierwszej dzielnicy Paryża, w której jest w czym przebierać. Londyńczycy powiadają, że jeśli chciałoby się codziennie chodzić do innego pubu, to zabrałoby to kilkadziesiąt lat życia, bo tyle ich jest nad Tamizą. Podobnie sprawa się ma z kafejkami nad Sekwaną.
Zwykła pizza
Plac Vendôme jest jednym z najbardziej eleganckich miejsc w stolicy. Paryżanie nazywają go „Sezamem”, bo tutaj mieszczą się najsłynniejsze sklepy jubilerskie, a w ich podziemiach prawdziwe „skarby Aladyna”. W jednej z kamienic zmarł Chopin. Po przeciwnej stronie placu jest Ritz. I w tej to okolicy znajduje się znany Hotel Park Hyatt Paris-Vendôme. To miejsce jest uważane za świątynię pizzy. Na podwórku uruchomiono przytulny ogródek zwany w Paryżu tarasem. Pośrodku kamienna fontanna. Ta renomowana restauracja współpracuje z l’Academie de la Pizza w Neapolu. Szef kuchni Jean-François Roquette korzysta z doświadczenia kolegów z miasta u stóp Wezuwiusza i trzyma się tradycyjnych przepisów. Sięga po stare ingrediencje, jak na przykład produkowaną wieki temu mąkę czy włoskie pomidory Piennolo del Vesuvio lub pochodzące z Półwyspu Apenińskiego trufle o niezwykle delikatnym smaku. Ale w jego potrawach natrafimy także na wyśmienite carpaccio wołowe czy to z ryb śródziemnomorskich, delikatnie skropione toskańską oliwą. Słynne kafejki i restauracyjki są w każdym zakątku Paryża, od mających swoją azjatycko-arabską specyfikę północno-wschodnich dzielnic miasta po południowe rubieże. Najwięcej takich miejsc jest jednak w centrum. W Saint-Germain-des-Prés do absolutnych legend szlaku artystycznych barów i restauracji należy Café de Deux Magots, gdzie bywała elita intelektualna Paryża, z papieżem surrealizmu André Bretonem na czele. Tutaj Picasso spotkał Dorę Maar. Oscar Wilde przychodził tutaj na kawę. A zaraz obok Café de Flore, o przecudnym wystroju w stylu art déco. I naprzeciwko Brasserie Lipp, dokąd artyści i politycy wpadali na przysmaki kuchni alzackiej: zupę z ryb słodkowodnych czy – wydawałoby się – banalnie prostą w przygotowaniu kapustę z kiełbasą i boczkiem w piwie lub białym winie, ale można też zamówić tosty z kawiorem i do tego szampana. Ma swoje bistra Montparnasse, z legendarną La Coupole, gdzie bywali Hemingway, Scott Fitzgerald i Henry Miller. Jest ich bez liku. Ale nawet w tych mniej znanych można przednio zjeść. Na przystawkę pasztet z prawdziwkami. A jako główne danie peklowaną kaczkę z ziemniaczkami przygotowanymi w łupinkach na parze, które potem krojone są w plastry i podsmażane z ziołami – rozmarynem i z miętą. Do tego pomidory z vinegrette, no i alzackie wino Pinot Gris, białe, wytrawne, o silnym owocowym bukiecie.