Hipokryzja rządzących
Jesteśmy świadkami niewiarygodnej wprost hipokryzji ze strony pisowskiej władzy. Z jednej strony, minister sprawiedliwości i zarazem prokurator generalny sprzeciwia się stosowaniu zasad europejskiej praworządności, co było jednym z warunków naszej akcesji do UE, a pani Pawłowicz, sędzia TK, rzekomo za zgodą nadprezesa, optuje za wystąpieniem z tej europejskiej Wspólnoty. Z kolei przy Sądzie Najwyższym, wbrew orzeczeniom TSUE, działa w najlepsze Izba Dyscyplinarna, karząc niezawisłych sędziów, a z drugiej strony, premier pisowskiego rządu zabiega o unijne pieniądze, po to aby mogły być w pierwszym rzędzie wykorzystane jako kapitał wyborczy przy następnych wyborach do Sejmu. Krótko mówiąc, nasze władze kierują się zasadą zgodną z porzekadłem: „Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek”. Tej nieprawdopodobnej wręcz w realnej rzeczywistości polityce naszych władz sprzyja wyjątkowa spolegliwość i wyrozumiałość ze strony kierownictwa UE, które ogranicza się do wyrażania negatywnych opinii na temat łamania zasad demokracji w Polsce. Niestety, opozycja posiadająca spore poparcie społeczeństwa nie potrafi się zjednoczyć, aby przerwać ten chocholi taniec. Co więcej, co trzeci Polak popiera tę władzę, nie zdając sobie sprawy, że prowadzi ona kraj do ruiny ze względu na narastający dług publiczny, który osiągnął już monstrualne rozmiary. Musimy jednak zdawać sobie sprawę z tego, że wyrozumiałość i cierpliwość kierownictwa UE kiedyś się skończy i zostaniemy z ręką w nocniku, zwłaszcza że relacje z USA, po zwycięstwie Joe Bidena, uległy znacznemu ochłodzeniu, a na Wschodzie mamy samych nieprzyjaciół. Pozostanie nam wtedy tylko sojusz z San Escobar. MACIEJ DEMIDOW (adres do wiadomości redakcji)