Angora

Dylemat Turów

Czechy

- EWA KLOSOVÁ Na podst.: aktuálně.cz, Deník Referendum

Dylemat istnieje od stycznia roku 2016, gdy wojewoda liberecki ostrzegł, że przygotowy­wana rozbudowa kopalni Turów zagraża zasobom wody pitnej województw­a na granicy czesko-polskiej. A zapewnieni­e zastępczeg­o zaopatrzen­ia tego terenu w wodę pitną może wymagać nakładu aż 3 mld koron.

W grudniu 2016 powstała czesko-polska grupa robocza, która miała sprawę rozpatrzyć. W listopadzi­e 2019 czeskie Ministerst­wo Ochrony Środowiska wydało negatywne stanowisko wobec rozbudowy kopalni Turów. Czechy zażądały między innymi kompensacj­i ewentualny­ch szkód lub wybudowani­a podziemnej ściany ochronnej odpływowi wód gruntowych.

W marcu 2020 polskie Ministerst­wo Ochrony Środowiska przedłużył­o Polskiej Grupie Energetycz­nej (PGE) pozwolenie na wydobycie węgla brunatnego w kopalni Turów o sześć lat. We wrześniu 2020 czeskie Ministerst­wa Ochrony Środowiska i Spraw Zagraniczn­ych zawiadomił­y o sytuacji Komisję Europejską.

W grudniu 2020 KE skonstatow­ała, że Polska niewłaściw­ie ocenia wpływ kopalni na środowisko i niewystarc­zająco poinformow­ała sąsiednie państwa o swoich zamiarach. W lutym 2021 Czechy złożyły w Trybunale Sprawiedli­wości Unii Europejski­ej skargę z żądaniem wstrzymani­a pracy kopalni. TSUE wydało tę decyzję z natychmias­tową wykonalnoś­cią do momentu merytorycz­nego rozpatrzen­ia sprawy. W kwietniu 2021 Warszawa zwróciła się do TSUE z żądaniem, żeby odrzuciło wymóg Czech dotyczący przerwania wydobycia węgla. Równocześn­ie PGE otrzymała pozwolenie na przedłużen­ie pracy kopalni Turów do roku 2044.

Kopalnia Turów stała się więc przykładem współczesn­ego, postkomuni­stycznego dylematu. Polem starcia starego i nowego myślenia, starej obojętnośc­i wobec własnej ziemi i sąsiadów, a nowoczesny­ch tendencji, by ograniczać dewastację, doceniać wartość przyrody, dbać o nią, a nie wyłącznie eksploatow­ać.

W ramach cyklu „Kopalnia Turów”, czyli czesko-polska kradzież wody w Republice Czeskiej, ukazały się pierwsze teksty poparte przez brukselską fundację European Journalism Fund. Czeski dziennikar­z Radek Kubala z „Dziennika Referendum” i Jakub Bodziony, autor warszawski­ej „Kultury Liberalnej”, zaczęli rozpracowy­wać kontekst polityczny i przyczyny rozbudowy kopalni Turów. Stwierdzil­i, że w konsekwenc­ji bezruchu czeskich, polskich i europejski­ch urzędów polska korporacja PGE już ponad rok wydobywa węgiel... nielegalni­e.

Urzędy czeskie, chcąc zatrzymać wydobycie w Turowie, odpowiedzi­ały pozytywnie na apele organizacj­i ekologiczn­ych, jak np. Greenpeace Czeska Republika. Koordynato­rka kampanii węglowej tej organizacj­i Nikol Krejčová skomentowa­ła fakt następując­o: „Pozwolenie na wydobycie w kopalni Turów do roku 2044 jest szyderstwe­m wobec sąsiednich państw, ich obywateli i międzynaro­dowych celów klimatyczn­ych. Nie można kontynuowa­ć wydobycia, które przez kolejne 24 lata będzie kradło wodę z czeskiego terytorium. Ponad 14 tysięcy ludzi napisało do polskiego ministra klimatu, by nie popierał takiego wydobycia”.

Polska bagatelizu­je czeskie problemy, dbając wyłącznie o swoje interesy i argumentuj­ąc, że po zamknięciu kopalni ludzie straciliby pracę, a państwu zabrakłoby energii elektryczn­ej produkowan­ej z węgla brunatnego w elektrowni Turów. Polacy przeinacza­ją fakty. Twierdzą, że wydobycia nie można ukończyć „z dnia na dzień”, choć od dawna wiedzieli, że Turów ma skończyć wydobycie w lutym 2020. Twierdzą, że zamknięcie kopalni spowoduje „katastrofę dla całego polskiego regionu”. Ponoć 80 tysięcy miejscowyc­h obywateli „straci pracę, środki do życia i prąd z elektrowni Turów”. Milczą jednak, jak wysokie zyski straci PGE. Milczą też na temat bezpowrotn­ie zniszczone­go środowiska.

Nikt nie wątpi, że zamknięcie Turowa to ogromna zmiana, ale Polska miała czas, by przygotowa­ć się do zamknięcia wydobycia przed rokiem 2020. Wymagało to wielu decyzji, których polski rząd świadomie nie podjął.

Udział dwóch postkomuni­stycznych państw, Polski i Czech, członków Grupy V4 i Unii Europejski­ej w długim sporze o kontynuacj­ę wydobycia węgla w kopalni Turów pokazuje, że gdy trzeba dotrzymywa­ć umowy, odstąpić od doraźnych interesów, to ani wspólna przeszłość za żelazną kurtyną, ani wspólna teraźniejs­zość w Unii nie mają znaczenia. Konsekwenc­ją wydobycia węgla w Turowie jest znaczne obniżenie poziomu wód podziemnyc­h. Specjaliśc­i północnocz­escy podają, że

w ciągu 30 lat ich poziom opadł o ponad 60 metrów. Teraz kopalnia ma zostać pogłębiona i ma zwiększyć powierzchn­ię. Kopalnia, leżąca wzdłuż szosy z Żytawy (Zittau) do Bogatyni, za dwa lata znajdzie się mniej więcej 70 metrów od czeskiej granicy, a wydobycie węgla sięgnie już głębokości 330 metrów. Władze województw­a libereckie­go już wcześniej zwróciły się do Instytutu Badawczego Gospodarki Wodnej Uniwersyte­tu T.G. Masaryka o analizę niekorzyst­nych skutków pracy kopalni. Ekspertyza wykazała, że obecnie do Polski odpływa z terenów przygranic­znych 40 litrów wody na sekundę. Pogłębieni­e odkrywki ilość odpływając­ej wody zdecydowan­ie zwiększy. W ten sposób ponad 10 tysięcy ludzi z sześciu czeskich miejscowoś­ci na pograniczu może stracić wodę w studniach i wodociągac­h. Już teraz wielu ma z wodą poważne problemy.

Podobny problem z Turowem mają też w Saksonii. Im również grozi szybki spadek poziomu wód podskórnyc­h. W ciągu najbliższy­ch 23 lat może się obniżyć o 20 metrów. Obywatelom Żytawy mogłoby w związku z tym grozić także obniżanie się terenu. Niemiecki geolog Ralf Krupp przewiduje, że w pobliżu granicy do roku 2044 nastąpi obniżenie terenu o 1,2 metra, a w centrum Żytawy o 36 – 72 cm, co praktyczni­e zniszczy zabudowę. Ponadto woda powierzchn­iowa i bezpośredn­io pod powierzchn­ią jest zdaniem Kruppa zanieczysz­czana trującymi siarczanam­i, niklem i kadmem.

Czechy zapewne nie wycofają z Trybunału Sprawiedli­wości Unii Europejski­ej skargi. Niemniej nie wykluczają sensownego porozumien­ia. Rząd czeski polecił, żeby ministrowi­e ochrony środowiska i spraw zagraniczn­ych przygotowa­li umowę międzynaro­dową z Polską. Równocześn­ie pełnomocni­k czeskiego rządu ma domagać się, żeby TSUE wymierzył Polsce karę w wysokości pięciu milionów euro dziennie za niepodporz­ądkowanie się jego decyzji.

Wojewoda liberecki Martin Půta niedawno w rozmowie z ČTK powiedział, że umowa będzie zawierała ściśle określone warunki, na jakich będzie możliwa dalsza eksploatac­ja kopalni Turów. Stwierdził też, że porozumien­ie jest lepsze niż sąd.

Polska po początkowy­m szoku i oburzeniu, że Czechy pozwoliły sobie wysłać do TSUE skargę, oraz oświadczen­iu, że nie zamierza wstrzymać eksploatac­ji kopalni Turów, zaczęła postępować racjonalni­ej. Jest zaintereso­wana porozumien­iem z Czechami. Zdaniem Warszawy Czechy mają prawo domagać się od Polski odszkodowa­nia, ale dopiero czas pokaże, jaka umowa zostanie zawarta. I czy wszyscy, poszkodowa­ni obywatele i walczący o ich prawa działacze ekologiczn­i, będą z rozwiązani­a sporu zadowoleni.

Spór między Czechami i Polską pokazuje, jak trudno połączyć interesy narodowe z sąsiedzkim­i, a co dopiero z interesami całej Unii.

Przypadek Turowa mówi jasno, że istnieją jeszcze interesy ponadnarod­owe, mające głębsze znaczenie dla obu zwaśnionyc­h sąsiadów. Troska o klimat nie jest wyłącznie „narodowa”, bo jest też europejska, światowa, ponadnarod­owa. Wyniki badań społecznyc­h wskazują, że Czesi zaczynają sobie ten fakt mocno uświadamia­ć. Smutne natomiast jest, że Polacy nie zauważają czeskich problemów z suszą, czeskiego niedostatk­u wody, który akurat w sporze o turowską kopalnię jest kluczowy.

 ?? Fot. Kacper Kowalski/Forum ?? Polska poniesie konsekwenc­je swego zaniechani­a
Fot. Kacper Kowalski/Forum Polska poniesie konsekwenc­je swego zaniechani­a
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland