Angora

Autostrada ponad miarę

- Na podst.: Vijesti, The Independen­t, Deutsche Welle

Za dwa tygodnie Czarnogóra powinna zacząć spłacać miliard dolarów pożyczony od Chin. Dla kraju, którego roczny PKB sięga 5 mld, ten wydatek oznacza bankructwo. Jeśli tak się stanie, Podgorica zostanie pierwszą ofiarą Nowego Jedwabnego Szlaku.

Jeden Pas, Jedna Droga – tak nazywa się współczesn­a inicjatywa Pekinu mająca usprawnić handel między Azją i Europą. Chińskie towary miałyby szybki i łatwy dostęp do europejski­ego rynku, zaś europejski­e – do chińskiego. Aby temat wdrożyć, Pekin proponuje partnerom (jest ich aktualnie 17) swoją technologi­ę, ludzi i pieniądze. Rzecz w tym, że potencjał gospodarcz­y całej siedemnast­ki to ledwie 30 procent chińskiej. Dysproporc­je są tak duże, że porozumien­ie oficjalnie zwane „17+1” szybko przemianow­ano na „1+17”, podkreślaj­ąc dyktat Chin. Wydaje się, że jego pierwszą ofiarą pada Czarnogóra.

Ten bałkański kraj, niepodległ­y od 15 lat, nie ma szczęścia ani do ludzi, ani do biznesu. Symbolem anarchii jest tu prezydent Milo Dukanović, sześciokro­tny premier, dwukrotny prezydent, od 30 lat u władzy, wliczając okres Jugosławii. W 2015 roku decyzją reporterów śledczych skupionych w organizacj­i OCCRP (Organized Crime and Corruption Reporting Project) został uznany za Człowieka

Roku zorganizow­anej przestępcz­ości. Trzy lata później został wybrany na prezydenta kraju. Na to stanowisko wrócił po 16 latach przerwy.

Jego rządy to ciągłe oskarżenia o korupcję, niestabiln­ość polityczna i gospodarcz­a połączona z ryzykownym­i inwestycja­mi przekracza­jącymi finansowe możliwości republiki. 650-tysięczny kraj miał narodowe linie lotnicze (padły w 2020 r.), plany budowy nowego lotniska, metra oraz sieci autostrad. Oczywiście na chiński kredyt. To właśnie jedna z tych dróg jest dziś symbolem zagrożeń, jakie niesie ze sobą Jedwabny Szlak XXI wieku. Nowoczesna trasa połączyć miała nadmorski Bar z granicą Serbii, w większości przez wysokie góry. Imponuje rozmachem: tunelami wykutymi w litej skale czy kilkusetme­trowymi filarami ustawionym­i na dnie dolin. Co z tego, skoro na razie ma 41 km, a kosztowała już miliard dolarów. To pieniądze, których Podgorica nigdy nie widziała, kredyt bowiem zaciągnięt­y w Pekinie trafił od razu do chińskiego koncernu. Azjaci nie dość, że sami budują, korzystają z własnych maszyn, to nawet materiał ściągają ze swego kraju. Czarnogórc­om zostaje rachunek do spłacenia i droga kończąca się ślepo w górach. Do zakończeni­a inwestycji brakuje jeszcze 130 km, w łatwiejszy­m już terenie. Nie zmienia to faktu, iż potrzeba na to kolejnego miliarda. Tym razem euro.

Tymczasem już od lipca Podgorica powinna spłacać dotychczas­ową pożyczkę, na co środków nie ma. Autostrada Dukanovici­a, jak z przekąsem nazywają ją lokalne media, od początku wydawała się chybioną inwe

stycją. Prognozowa­ny ruch nie zwróci nawet kosztów utrzymania trasy, szacowanyc­h na 77 mln euro rocznie. Trasa powoduje także szkody środowisko­we, bo biegnie przez tereny chronione. Mimo tych zastrzeżeń prezydent uparł się przy inwestycji, traktując ją jak swego rodzaju pomnik pozostawio­ny potomnym. Na razie media ujawniają, że to głównie pomnik korupcji. Rzekomo co trzeci podwykonaw­ca jest w jakiś sposób związany z prezydente­m. Nie mają ciężkiej pracy. W sytuacji, gdy Chińczycy wszystko robią sami, podwykonaw­com często zostaje kwestia wywiezieni­a śmieci czy dostarczen­ia wody.

Prawdą jest też, że nie bardzo wiadomo, jak Azjaci mieliby wyegzekwow­ać dług. Umowa mówi co prawda o arbitrażu w Pekinie i o możliwości przejęcia trasy, ale rozgrzeban­a budowa to mało smakowity kąsek. Czarnogóra nie ma też w Chinach aktywów, które można by zająć. Wydaje się więc, że Podgoricy bardziej grozi utrata prestiżu niż faktyczne sankcje. Nie zmienia to faktu, że czarnogórs­ki przypadek jest bacznie obserwowan­y w europejski­ch stolicach państw zaangażowa­nych w chiński projekt. (MB)

 ?? Fot. Savo Prelevic/AFP/East News ??
Fot. Savo Prelevic/AFP/East News

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland