TELEWIZOR POD GRUSZĄ
Mecz Polska – Słowacja (1:2) rozegrany na Euro 2020 sprowadził naszą reprezentację z obłoków na ziemię. Kubeł zimnej wody ostudził wszystkich rodaków, którzy uważali naszych piłkarzy za faworytów owego inauguracyjnego spotkania. Byli święcie przekonani, że biało-czerwona drużyna bez trudu pokona Słowaków. Ba, na luzie strzeli parę goli, zrobi sobie trening, rozgrzewkę przed kolejnymi meczami. Ale nie wszystkich to lanie otrzeźwiło. Zbigniew Boniek, prezes PZPN, zobaczył w meczu Polska – Słowacja to, czego kibice nie widzieli, choć gały wytrzeszczali od początku do końca meczu. Zibi w szale zaklinania rzeczywistości, bagatelizowania nędznego występu polskiego teamu rzekł był: „Graliśmy przeciętnie, na porażkę nie zasługiwaliśmy. Dwie bramki po fatalnych błędach”. Faktycznie, nie ma powodu do histerii, rozdzierania szat, samobiczowania! Nasi piłkarze grali przeciętnie, ale nie aż tak źle, żeby zasługiwali na porażkę. Raptem stracili tylko dwie bramki i to po fatalnych błędach. To, kochani rodacy, zwyczajny PECH, a nie brak umiejętności i chęci do gry zespołowej naszych chłopców sprawił, że wynik był taki, a nie inny. Nie wiedzieć czemu szczęście sprzyjało Słowakom, choć nasi zawodnicy byli o niebo lepsi! Wspaniale prezentowali się na zielonej murawie. Od ich modnych fryzur, tatuaży, gracji, z jaką poruszali się na boisku, oczu nie można było oderwać! Dla znawców futbolu, ludzi zajmujących się na co dzień piłką kopaną, nie ma wątpliwości, że to naszej drużynie należało się zwycięstwo. Zbigniew Zakochany w Sobie Boniek, bufon, jakich mało, jest przeciętnym prezesem, ale nie zasługuje na to, żeby go wywalić z roboty na zbity pysk! Niech dalej wychwala siebie, PZPN i zatrudnia kolejne Zouzy, tfu... Sousy do trenowania naszych orłów! W końcu to mu najlepiej wychodzi. Nie cierpię piłki nożnej, bo stała się RELIGIĄ, a z piłkarzy zrobiono KAPŁANÓW – święte krowy, którym wszystko wolno, którym wszystko się wybacza. W innych dyscyplinach sportowych zawodnicy muszą ostro walczyć o uznanie kibiców.