Nowi frankowicze?
ZBIGNIEW KUBIŃSKI, współwłaściciel najstarszego w Łodzi biura obrotu nieruchomościami:
– Od lat nie mieliśmy takiej sytuacji, żeby popyt tak bardzo przerastał podaż, przez co w niektórych biurach obrotu nieruchomościami zaczyna brakować ofert. Największym zainteresowaniem tradycyjnie cieszą się mieszkania, ale w ostatnich miesiącach przyszedł także boom na działki. Klienci poszukują nie tylko działek budowlanych, ale i rekreacyjnych. Nabywców znajdują nawet takie, na które przez kilka lat nie było chętnych, jak również oddalone o kilkadziesiąt kilometrów od dużych miast. Klientów nie odstraszają nawet bardzo wysokie ceny, które jeszcze przed pandemią były nie do zaakceptowania. Jeden warunek – te najdroższe działki muszą znajdować się w prestiżowych miejscach atrakcyjnych miejscowości. Widać to najlepiej na przykładzie podłódzkich Grotnik, Sokolnik czy Żabiczek oraz podwarszawskiego Konstancina, Podkowy Leśnej i Michałowic.
O ile można spekulować, czy w przyszłości mieszkania i domy nie stanieją, to w przypadku działek czy gruntów rolnych ceny mogą tylko iść do góry. Powód jest prosty. Ziemi nie da się wyprodukować, jej ilość jest skończona i więcej nie przybędzie. Przy czym obowiązujące u nas rygorystyczne przepisy skutecznie ograniczają obrót ziemią rolną nawet wśród rolników.
W przypadku mieszkań ceny nadal idą w górę, ale dynamika wzrostu jest już mniejsza. Lokale drożeją także dlatego, że nastąpił niebywały wzrost cen materiałów budowlanych. Oficjalne komunikaty mówią o podwyżce rzędu kilku czy kilkunastu procent, ale każdy, kto buduje dom, wie, że to nieprawda i ceny wielu materiałów poszybowały o 50 – 60 proc.
W segmencie domów jednorodzinnych także obserwujemy zwiększony popyt, ale nie tak duży jak w przypadku działek. Niemniej sporo domów „klocków” z lat 60. czy 70., które latami nie cieszyły się zainteresowaniem, teraz znajduje nabywców. Wiele z nich ma jeszcze ten walor, że gdy je budowano, znajdowały się na przedmieściach, a teraz, gdy miasta się rozrosły, otacza je bogata infrastruktura.
Znacznie gorsza sytuacja jest w segmencie lokali biurowych. Tu powrót do czasów sprzed pandemii będzie trudny, gdyż wiele firm, zwłaszcza tych mniejszych i średnich, zobaczyło, że mogą skutecznie prowadzić działalność gospodarczą, nie mając dużych powierzchni biurowych.
W obecnej sytuacji daje się zaobserwować bardzo niepokojący trend. Banki na potęgę rozszerzają akcję kredytową i bardzo liberalnie patrzą na zdolności kredytowe swoich klientów. Ludzie biorą więc często kredyt powyżej swoich możliwości. Jeżeli stopy procentowe wzrosną o kilka procent, wielu z nich nie będzie w stanie płacić rat. To mogą być setki tysięcy ludzi, a może nawet miliony, którzy będą w sytuacji o wiele gorszej niż dziś frankowicze, bo nie wstawią się za nimi ani sądy, ani TSUE. K.R.