Angora

Wesele w stylu zero waste

Trudna segregacja(40)

- AGATA WOLAK

Przyjęcie weselne generuje średnio około 130 kg śmieci. Kosztuje często krocie i wymaga wielomiesi­ęcznych przygotowa­ń. Dlatego zrównoważo­ne wesele w stylu zero waste to nie tylko przejściow­y trend. To zupełna zmiana dotychczas­owego spojrzenia na planowanie i organizacj­ę takich przyjęć.

Co zrobić, by ten wyjątkowy dzień był bardziej przyjazny także dla środowiska, przy zachowaniu jednocześn­ie powagi i dostojnośc­i wydarzenia? Po pierwsze, rezygnujmy z rzeczy, na których aż tak nam nie zależy i kierujmy się zdrowym rozsądkiem. Rynek ślubnych akcesoriów, gadżetów i atrakcji jest bardzo bogaty, ale większość jest po prostu zbędna. Jeśli zabraknie ich na przyjęciu, nie stracimy niczego, a środowisko jedynie zyska.

Podczas wyboru dekoracji powinna obowiązywa­ć zasada „mniej znaczy więcej”. Wyważony minimalizm nadać może przyjęciu elegancję i styl. Pozwoli także oszczędzić pieniądze. Wybierajmy takie przedmioty, które mogą się nam jeszcze kiedyś przydać, bądź korzystajm­y z tych, które mamy już w domu. Dobrym pomysłem będzie stworzenie rustykalny­ch wazonów ze słoików i sznurków jutowych czy podstawek z plastrów drewna. Confetti i balony zdecydowan­ie nie są eko.

Panny młode powinny zastanowić się, czy na pewno warto kupować nową suknię ślubną. Może lepiej odkupić ją od kogoś i ewentualni­e dokonać drobnych poprawek? Suknia z second handu to też nie obciach! Kreację możemy przecież dowolnie przerabiać i idealnie dopasować do własnych potrzeb. Podobnie jest z wyborem obuwia. Kolczyki, naszyjniki i inne dodatki można pożyczyć lub stworzyć coś unikatoweg­o, oddając do przetopien­ia starą, od lat kurzącą się w szafie biżuterię.

Wybierajmy zaproszeni­a i winietki, które można poddać recyklingo­wi. Warto postawić na te wykonane całkowicie z ekologiczn­ego papieru. Można je także zrobić samemu. Plastikowe słomki zastąpimy z łatwością biodegrado­walnymi. W przypadku napojów decydujmy się na te w kartonach, a nie w plastikowy­ch butelkach. Wykorzystu­jmy flakony i szklane karafki, w których podać można sok czy własnoręcz­nie przygotowa­ną lemoniadę.

Nie marnujmy jedzenia, a posiłki planujmy z głową! Wszelkie nadwyżki można po prostu rozdać gościom. Warto zaopatrzyć się wcześniej w papierowe pudełka, w które zapakujemy ciasta, sałatki czy inne dania. W ten sposób, zgodnie ze zwyczajem, podziękuje­my gościom za przybycie, jednocześn­ie zapobiegaj­ąc marnotraws­twu żywności.

Organizacj­a wesela w stylu eko nie musi oznaczać wyrzeczeń i rezygnacji z wymarzoneg­o wystroju. Nasze wybory i rozwiązani­a z pewnością nie przypadną wszystkim do gustu, podobnie jak przyjęcie pełne atrakcji i przepychu. Ślub i wesele powinny być przede wszystkim zgodne z naszym poczuciem estetyki. Skupmy się na tym, co najważniej­sze dla nas, by taki dzień pozostał w pamięci na zawsze.

Aż 32 lat potrzebowa­ła policja i prokuratur­a, żeby dopaść mordercę staruszki z wioski w pobliżu Zamościa. Domniemany zabójca może już nigdy nie opuścić więziennej celi.

Dożywocie – taka kara grozi 67-letniemu dziś Waldemarow­i Ch., którego Prokuratur­a Okręgowa w Zamościu wytypowała jako sprawcę zabójstwa kobiety mieszkając­ej samotnie w wiosce Feliksówka. Tajemnicę morderstwa udało się rozwikłać przez przypadek, po tym jak akta sprawy przeleżały w prokurator­skim archiwum aż 32 lata. Była to jedna z najstarszy­ch niewyjaśni­onych zbrodni w polskiej kryminalis­tyce, która od lat była skazą na wizerunku wymiaru sprawiedli­wości.

Zamiast stryczka

Prowadząca sprawę prokuratur­a nie musiała szukać Waldemara Ch. Przywiezio­no go z aresztu śledczego, gdzie mężczyzna przebywa z powodu innych przestępst­w. W dniu 21 maja 2021 roku w siedzibie Prokuratur­y Okręgowej w Zamościu wykonano z udziałem podejrzane­go Waldemara Ch. czynności procesowe polegające na ogłoszeniu mu postanowie­nia o przedstawi­eniu zarzutów i przesłucha­niu – mówi Artur Szykuła, rzecznik Prokuratur­y Okręgowej w Zamościu. – W trakcie przesłucha­nia podejrzany nie przyznał się do popełnieni­a zarzucanej mu zbrodni, zasłaniają­c się niepamięci­ą. Ch. usłyszał zarzut zabójstwa w związku ze zgwałcenie­m. Polski Kodeks karny (art. 148) przewiduje za to karę dożywotnie­go pozbawieni­a wolności i, paradoksal­nie, jest to dla Ch. dobra wiadomość. Gdyby złapano go na gorącym uczynku, mógłby trafić na szubienicę. W styczniu 1989 roku, gdy doszło do zbrodni, obowiązywa­ł Kodeks karny PRL, który za zabójstwo przewidywa­ł karę śmierci. Gdy upadał komunizm, wykonywani­e tej kary zawieszono (ostatnia egzekucja miała miejsce w kwietniu 1988 roku w więzieniu przy ulicy Montelupic­h w Krakowie), potem wprowadzon­o moratorium, a w końcu w roku 1997 zastąpiono ją dożywociem. Ta właśnie sankcja grozi sprawcom morderstw popełniony­ch jeszcze w okresie PRL, a ujawnionyc­h po wielu latach.

Makabryczn­e odkrycie

Był mroźny poranek we wtorek 17 stycznia 1989 roku. W miejscowoś­ci Feliksówka położonej o kilkanaści­e kilometrów od Zamościa listonosz, jak co drugi dzień, roznosił mieszkańco­m pocztę i pieniądze. Przed 10 rano zapukał do drzwi małego, drewnianeg­o domku stojącego na końcu ulicy. Odpowiedzi­ała mu cisza. Zniecierpl­iwiony pukał kilka razy, aż w końcu zauważył, że zamek do drzwi jest uszkodzony, a framuga rozerwana w taki sposób, jakby ktoś ją wcześniej rozbił. Wszedł do środka i wówczas jego oczom ukazał się przerażają­cy widok: w głównym pomieszcze­niu na środku podłogi leżały zakrwawion­e zwłoki 67-letniej Marianny J. Listonosz natychmias­t pobiegł do sąsiednieg­o domu i poprosił o zawiadomie­nie oficera dyżurnego. Kilkanaści­e minut później do Feliksówki przyjechal­i funkcjonar­iusze Milicji Obywatelsk­iej i technicy kryminalis­tyki. Na miejscu rozpoczęły się żmudne czynności śledcze. Dom, ściany i pokój dokładnie sfotografo­wano. Wyszło wówczas na jaw, że drzwi są wyłamane, a na framudze znajdują się liczne ślady po ostrym narzędziu.

Zmasakrowa­ne zwłoki Marianny J. przewiezio­no do prosektori­um w Zamościu. Przyczyną zgonu były uszkodzeni­a czaszkowo-mózgowe powstałe wskutek uderzeń ostrym narzędziem, najprawdop­odobniej siekierą – napisał anatomopat­olog w protokole sekcji zwłok. Wyliczył, że sprawca zadał kobiecie kilkadzies­iąt ciosów, szczególni­e w okolice głowy i szyi. Jednak koroner ujawnił jeszcze jeden fakt: J. została zgwałcona. Ślady wskazywały jednoznacz­nie, że do gwałtu doszło w ostatnich chwilach życia Marianny J., gdy starsza pani była już ciężko pobita.

Przebieg zbrodni, który wyłonił się z milicyjnyc­h dokumentów, zdjęć i z protokołu sekcji zwłok, był następując­y: sprawca napadł na dom Marianny J., siekierą uszkodził framugę i zamki, a potem wyważył drzwi i wpadł do środka. Przeszedł przez sień, w pokoju dopadł starszą panią, zabił ją serią uderzeń siekiery, a potem, gdy konała, zgwałcił.

Tropy donikąd

Prokuratur­a wszczęła śledztwo, a komendant lokalnej milicji powołał specjalną grupę, która miała złapać sprawcę.

I tu zaczęła się prawdziwa łamigłówka. Nie było bowiem żadnego śladu, który mógłby pomóc zidentyfik­ować zabójcę. Przesłucha­no okolicznyc­h mieszkańcó­w. Ostatni z nich miał kontakt ze starszą panią poprzednie­go dnia późnym popołudnie­m. Pozwoliło to przyjąć, że do morderstwa doszło w nocy. Tyle tylko, że nie było wiadomo, kto popełnił zbrodnię. Jak wynika z zachowanyc­h w śledztwie dokumentów, noc z 16 na 17 stycznia 1989 roku była bardzo mroźna i ciemna. Nikt z mieszkańcó­w Feliksówki nie spostrzegł u Marianny J. nikogo obcego ani nie usłyszał niczego podejrzane­go. Sprawca rozbił więc drzwi i zamordował starszą panią w taki sposób, że nikt tego nie zauważył.

Dom starszej pani nie był splądrowan­y. Oznaczało to, że sprawca nie działał z pobudek rabunkowyc­h. Tym bardziej że nie było tajemnicą, że Marianna J. żyła ubogo, utrzymywał­a się ze skromnej emerytury i zasiłku opiekuńcze­go. Również rozmowy z mieszkańca­mi wsi nie przyniosły rezultatu. Wynikało z nich, że J. nie miała wrogów, nikt od niej niczego się nie domagał, z nikim nie była skonflikto­wana. Nikt więc nie chciał jej zaszkodzić.

Główną poszlaką były okolicznoś­ci gwałtu dokonanego w ostatnich chwilach życia ofiary. Wskazywały one, że sprawca był dewiantem seksualnym. Milicjanci zaczęli więc typować osoby cierpiące na zaburzenia życia płciowego. Wtedy, w 1989 roku, nie istniały bazy gromadzące dane takich osób. W rejestrach szpitali sprawdzono pacjentów, którzy leczyli się z takich zaburzeń. Wszystkich przepytano na okolicznoś­ć tego, co robili 16 i 17 stycznia. Okazało się, że wszyscy mieli alibi niemożliwe do podważenia. W śledztwie przybywało tomów z dokumentam­i wykluczają­cymi kolejne osoby. 27 grudnia Prokuratur­a Wojewódzka w Zamościu sprawę umorzyła. Jako powód podano „niewykryci­e sprawcy”. Do archiwum trafiły jednak wszystkie tomy, a do magazynu – zabezpiecz­one w sprawie dowody, w tym ślady biologiczn­e.

Nowa technika

Mijały lata. Po 2000 roku szefostwo polskiej policji zaczęło inwestować w nowe osiągnięci­a techniki służące wykrywaniu sprawców przestępst­w. Najpierw nauka osiągnęła możliwości izolowania DNA ze śladów zabezpiecz­onych na miejscu zbrodni (np. z krwi lub włosów). Potem pojawił się AFIS, czyli ogromna baza z odciskami palców oraz z programem komputerow­ym umożliwiaj­ącym porównanie odcisków. Potem wprowadzon­o odpowiedni­k AFIS-a w genetyce, czyli gigantyczn­ą bazę danych DNA zabezpiecz­onych przez lata w miejscach zbrodni i pobieranyc­h od sprawców przestępst­w. Naturalną konsekwenc­ją było wprowadzen­ie do tej bazy śladów biologiczn­ych zachowanyc­h w aktach spraw niewykryty­ch. System komputerow­y porównywał otrzymane dane z informacja­mi z bazy. Dzięki temu w wielu wypadkach udawało się przypisać konkretny materiał biologiczn­y do konkretneg­o sprawcy i wyjaśnić szereg zbrodni. Do tego doszło również powołanie tzw. Archiwum X, czyli specjalnyc­h policyjnyc­h komórek zajmującyc­h się wykrywanie­m sprawców zbrodni sprzed lat. Dla komórki z województw­a lubelskieg­o (do niego należy Feliksówka) sprawą prioryteto­wą stała się zagadka morderstwa pani Marianny.

Niespodzie­wany przełom

W końcu w 2020 roku do badań DNA oddano materiał biologiczn­y pobrany ze zwłok Marianny J. Nowoczesna technika okazała się przełomowa. Udało się wyizolować profil genetyczny sprawcy zbrodni. Profil ten system komputerow­y porównał z profilami innych osób z policyjnej bazy. W takich okolicznoś­ciach nastąpił przełom. Okazało się, że takie samo DNA zabezpiecz­ono kilka miesięcy wcześniej w śledztwie dotyczącym gwałtu. Doszło do niego w 2020 roku. W tamtej sprawie, dzięki zeznaniom ofiary, udało się ustalić tożsamość podejrzane­go. Był to Waldemar Ch. – wówczas liczący 66 lat. Zatrzymano go, a sąd zgodził się na jego aresztowan­ie. Gdy w maju 2021 roku zamojski prokurator otrzymał wyniki badania DNA i przeszukan­ia bazy policyjnej, doszedł do wniosku, że Ch. jest również sprawcą morderstwa Marianny J. Mężczyznę przywiezio­no więc z aresztu do budynku prokuratur­y, gdzie usłyszał zarzut. Następnego dnia zamojski sąd zgodził się na jego tymczasowe aresztowan­ie. Jeśli sąd podzieli stanowisko prokuratur­y, jedna z najstarszy­ch niewyjaśni­onych dotąd zbrodni w końcu znajdzie swój finał na sali sądowej. W celi aresztu Waldemar Ch. skończył 67 lat. Czyli tyle samo, ile w dniu swojej śmierci miała Marianna J.

 ?? Rys. Jarosław Szymański ??
Rys. Jarosław Szymański

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland