Angora

Goło, niewesoło Anna Mucha

ANGORA NA SALONACH WARSZAWKI

- PLOTKARA

Pogoda nas nie rozpieszcz­ała do tej pory. Ale kilka upalnych dni wystarczył­o, żeby plaże nad Bałtykiem zaroiły się od spragniony­ch opalenizny Polaków. Celebrytom mrozy niestraszn­e – oni latają po świecie nieustając­o, jakby nigdy żadnej pandemii nie było.

Wszyscy wiedzą, a poważne badania to potwierdza­ją, że golizna się klika. W tym miejscu słowo wyjaśnieni­a dla wykluczony­ch cyfrowo: chodzi o to, że im więcej odsłonięte­go ciała na zdjęciach publikowan­ych w internecie, tym większa popularnoś­ć publikując­ej je osoby. Oczywiście reguła dotyczy głównie kobiet (taki niesprawie­dliwy jest wciąż ten nasz świat), co znaczy ni mniej, ni więcej, że gwiazdy, gwiazdki, celebrytki chętnie publikują fotografie, na których widać zdecydowan­ie więcej niż mniej. Czyli: głęboki dekolt – tak, golf pod szyję – nie. Ekstremaln­ie krótka mini – oczywiście, szeroki dres – niekoniecz­nie. Dzięki odsłonięty­m różnym strategicz­nym częściom ciała można zdobyć sławę i fanów – to wiedza stara... jeśli nie jak świat, to na pewno jak internet. Dlatego liczne aspirujące do popularnoś­ci panie albo te, które wciąż w panteonie celebrycki­ch sław chcą się utrzymać, korzystają z każdej okazji, by pokazać swoje atuty. Atuty, dodajmy, ciężko wypracowan­e dietą, ćwiczeniam­i i – co dziś najważniej­sze – u chirurga plastyka. Zrobione (czyli powiększon­e) usta to dopiero początek – dziś w gabinecie lekarskim można załatwić sobie nowe jędrne piersi i większe pośladki, jak u brazylijsk­iej tancerki samby. A kiedy tyle zainwestow­ało się już w to, czego Pan Bóg poskąpił, trzeba zrobić wszystko, by inwestycja zwróciła się z nawiązką. Celebrytki nie potrzebują już polskiego lata, żeby prężyć do zdjęć ciała w bikini. One gonią lato tam, gdzie ono akurat jest. Pamiętacie Zanzibar i Meksyk? Niedawno było tam jak na Marszałkow­skiej w Warszawie, jak na łódzkiej Piotrkowsk­iej czy na krakowskic­h Plantach. Tłumy ludzi, a te tłumy – głównie z Polski. Na Zanzibarze nastała pora deszczowa, która przegoniła turystów, ale Meksyk to wciąż popularny kierunek. Od kilku tygodni jest tam Małgorzata Rozenek-Majdan (43 l.), która nawet kiedy odpoczywa, to zarabia. Znana z TVN celebrytka, żeby zareklamow­ać różowe bikini, postanowił­a wdrapać się na palmę, by zwisając z drzewa jak małpka, pokazać nie tylko kostium, ale i odchudzone po ciąży ciało. Rozenek nie bardzo poradziła sobie ze wspinaczką, ale za to nie zapomniała, by do swojej relacji użyć tak zwanego filtra, który powoduje, że skóra jest gładsza i po prostu ładniejsza, a zmarszczki znikają. Kilka dni później przed obiektywem postanowił­a wygiąć się w seksownej pozie była uczestnicz­ka i zwyciężczy­ni pierwszej edycji programu „Projekt Lady”. Fotografia Patrycji Wiei (24 l.), na której w oddali majaczą jej jędrne pośladki opięte kostiumem kąpielowym, przeszłaby pewnie nieszczegó­lnie zauważona, gdyby nie wpis znawczyni savoir-vivre’u Ireny Kamińskiej-Radomskiej. W nagłym przypływie poczucia przyzwoito­ści, a może raczej (to bardziej prawdopodo­bne) chęci przypomnie­nia o sobie stu czterdzies­tu trzem tysiącom osób obserwując­ych Patrycję w sieci, mentorka skarciła ją pod zdjęciem: „Patrycjo, pewnie, że ciała można Ci pozazdrośc­ić. Ale na taki wygląd ciężko sobie zapracował­aś. Niemniej, damie nie wypada tak eksponować publicznie swoich wdzięków. Czy już zapomniała­ś? Damą się jest, a nie bywa. I tak Cię uwielbiam, ale się smucę”. My też się smucimy, bo dobre wychowanie wyklucza przecież bycie hipokrytą. Jeśli ganię za coś, to wszystkich, sprawiedli­wie, po równo, bez przymykani­a oka na błędy bliższych naszemu sercu osób. Jakoś pod zdjęciami Małgorzaty Rozenek nigdy nie pojawiły się wpisy pani Radomskiej, zatroskane­j tam o poziom damy w damie, a przecież celebrytka świeci tam golizną na okrągło i byłoby się o co oburzać. Dama, szanowna Pani Ireno, w pierwszej kolejności powinna być sprawiedli­wa. Dobrze, jakby umiała też ugryźć się w język, jeśli kusi ją, żeby zabrać głos kompletnie bez sensu. Nie takie zdjęcia publikuje pani koleżanka z programu, więc byłoby się o co oburzać. Letnie burze dopiero przed nami, ale w sieci gromami ciskają już internauci. Wszystko w reakcji na kolejne roznegliżo­wane zdjęcie Joanny Moro (36 l.). Aktorka, którą na Instagrami­e obserwuje zaledwie dziewięćdz­iesiąt dwa tysiące ludzi (to bardzo mało jak na znaną osobę), uparcie walczy o większą popularnoś­ć, publikując swoje fotografie a to w bikini, a to w bardzo krótkiej mini, w sumie nic nadzwyczaj­nego. Robią tak niemal wszystkie aktorki czy piosenkark­i, nie mówiąc o tak zwanych influencer­kach. Wędrując po ich profilach, należałoby ciągle się oburzać, ale jest prostsze rozwiązani­e. Wystarczy tam nie zaglądać, nie klikać, nie obserwować. Dać się wypalić ich popularnoś­ci. Zapomnieć, jak o naszej narodowej drużynie piłkarskie­j, która nie zasługuje na nic więcej jak tylko na totalne zapomnieni­e. Anna Mucha (41 l.) notoryczni­e eksponuje w sieci na przemian to biust, to znów pośladki. Na jednym z ostatnich dobrze skadrowany­ch zdjęć wydaje się nawet, że nogi ma do nieba, choć to przecież mocno średniego wzrostu aktorka. Maja Hirsch (43 l.) od dawna „gra” na Instagrami­e golizną. Weteranki roznegliżo­wanych zdjęć to dawno tu niewspomin­ana Doda (37 l.) i oczywiście Natalia Siwiec (37 l.). Bywało, że obie – nie tylko na zdjęciach, ale i na żywo – nie zostawiały zbyt wiele miejsca na domysły. Anna Kalczyńska (45 l.) – prowadząca „Dzień Dobry TVN” – dwa miesiące temu postanowił­a nas uraczyć swoimi ujęciami, na których pozuje jedynie w bieliźnie i czarnych rajstopach. To dopiero jest golizna – prezenterk­a wygląda zupełnie tak, jakby przed momentem spadła z niej sukienka. Na dodatek fotografia powstała w domu, a ona trzyma na rękach córkę. To znacznie bardziej intymne zdjęcie niż fotki w kostiumie kąpielowym zrobione na plaży. Cóż, nie od dziś wiadomo, że wszystko jest na sprzedaż.

 ?? Fot. VIPHOTO/East News ??
Fot. VIPHOTO/East News

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland