Obowiązkowe szczepienia dla milionów Rosjan
W Rosji znów rozhulał się koronawirus. Zwłaszcza w stolicy i w obwodzie moskiewskim lawinowo wzrasta liczba zarażeń. Władze Moskwy postanowiły przeprowadzić masową akcję przymusowych szczepień. Rozporządzenie w tej sprawie wydał 16 czerwca Naczelny Państwowy Lekarz Sanitarny.
Szczepionkę będą miały obowiązek przyjąć ponad dwa miliony osób z bardzo szeroko pojętego sektora usług publicznych, np. fryzjerzy, nauczyciele, sprzedawcy, artyści.
Kierownictwo instytucji i przedsiębiorstw ma zadbać, aby 60 proc. ich personelu otrzymało pierwszą dawkę do 15 lipca. Druga dawka powinna zostać podana najpóźniej 15 sierpnia. Przedsiębiorstwom, które tego nie uczynią, grozi grzywna w wysokości do miliona rubli (14 tys. dolarów) lub zamknięcie na 90 dni. Komentatorzy podkreślają, że to niezwykle srogie zarządzenia w czasach pandemii na świecie, niemal bez precedensu.
17 czerwca zastępca gubernatora obwodu moskiewskiego Igor Treskow zakomunikował, że kierowcy taksówek i autobusów, którzy nie zostali zaszczepieni przeciwko COVID-19, nie będą mogli pracować. Tego samego dnia na terenie obwodu zakazano urządzania imprez masowych do 15 lipca. W stolicy i w obwodzie moskiewskim mieszka 20 mln obywateli – 14 proc. populacji rozległego kraju.
Władze rosyjskie długo zapewniały, że ich państwo wyszło z zarazy obronną ręką. Chwalono szczepionkę rodzimej produkcji Sputnik V, o której Władimir Putin mówił, że jest niezawodna jak sławny karabin Kałasznikowa. Według oficjalnych informacji w Rosji koronawirusem zaraziło się ponad 5,24 mln ludzi, COVID-19 spowodował 127 576 zgonów. Zdaniem zachodnich ekspertów dane te są mocno zaniżone. W każdym razie w 2020 roku w Rosji urządzono o 18 proc. więcej pogrzebów, a populacja kraju zmniejszyła się o ponad 688 tys. ludzi.
Jeszcze 27 maja br. prezydent Putin mówił, że przymusowe szczepienia są niepraktyczne i niemożliwe. Sytuacja jednak stała się dramatyczna. W maju rejestrowano 8 – 9 tys. zarażeń dziennie, w czerwcu już 13 – 14 tys. 16 czerwca doszło w Rosji do 13 397 przypadków infekcji, z czego do 5782 w Moskwie. Szpitale stolicy musiały przygotować tysiące nowych covidowych łóżek. „Jest w nich już ponad 12 tys. osób z różnymi objawami choroby. Jeśli chodzi o śmiertelność, to osiągnęliśmy szczyt z ubiegłego roku” – napisał na swoim blogu mer Moskwy Siergiej Sobianin. Poinformował też, że liczba hospitalizacji pacjentów z ciężkim przebiegiem COVID-19 wzrosła w stolicy o ponad 70 proc.
Przyczyny tego fatalnego stanu rzeczy są złożone. W Rosji, przede wszystkim w regionie stołecznym, pojawiły się nowe, bardziej zjadliwe i zaraźliwe warianty wirusa – wariant delta, zwany wcześniej indyjskim, ale także szczepy miejscowe. Naukowcy mówią już o wariancie moskiewskim. 1 czerwca rozpoczęły się wakacje i ludzie ruszyli tłumnie do miejscowości wypoczynkowych, roznosząc zarazę. Przede wszystkim jednak Rosjanie nie wierzą w propagandę reżimu o „niezawodnym preparacie Sputnik V” i nie chcą się szczepić. Przez długie lata rządów Putina obywatele nauczyli się, że najwyższe władze kraju zadziwiająco często mijają się z prawdą.
Sam gospodarz Kremla przyznał, że szczepionkę przeciw COVID-19 otrzymało tylko 18 mln mieszkańców 144-milionowego kraju. Władze Moskwy usiłowały zachęcić obywateli do szczepień, organizując loterię, w której ci, którzy zdecydują się przyjąć zastrzyk, mogą wygrać nawet samochody. Pomogło to niewiele. Włodarze stolicy zdecydowali się więc na przymus, i to na wielką skalę. Według niektórych doniesień w Rosji kwitnie już czarny rynek certyfikatów. Osoby, które nie przyjęły Sputnika, mogą za opłatą trafić na listę tych, którzy się zaszczepili.
Trudna sytuacja epidemiczna panuje także w Sankt Petersburgu, w którym odbywają się mecze piłkarskie Euro 2020. Ograniczono tam pracę restauracji i barów. Place zabaw oraz uliczne punkty gastronomiczne zostały zamknięte. (JP) Na podst.: The Moscow Times,
Reuters, BBC, Moskowskij Komsomolec, Interfax