Zawód: filantropka
MacKenzie Scott – była żona założyciela Amazona, Jeffa Bezosa – właśnie podarowała 286 organizacjom i instytucjom 2,739 mld dolarów. Jest 22. najbogatszą osobą na świecie.
Urodziła się w 1970 roku w San Francisco. Skończyła renomowany Uniwersytet Princeton. Na anglistyce studiowała pod kierunkiem pierwszej Afroamerykanki, która została laureatką literackiego Nobla, pisząc o swojej społeczności i kobietach jako cichych bohaterkach wieków ucisku. Toni Morrison była pod wrażeniem kreatywności MacKenzie. Z wzajemnością. Wpływ mentorki na studentkę do dzisiaj można odnaleźć w przeczuleniu na rasizm i szowinizm. Morrison wciąż podkreślała, jak ważna jest kobieca siła i dążenie do osobistej autonomii, w literaturze i w życiu.
Czy to dzięki tym naukom MacKenzie nie tylko przetrwała, ale ma zapał, by troszczyć się o pokrzywdzonych? Zamiast załamywać ręce po rozwodzie, do którego doszło w 2019 roku po trwającym ćwierć wieku małżeństwie, żyje intensywnie pod nowym, własnym nazwiskiem. Ze starego „Bezos” – które Jeff otrzymał po przysposobieniu go przez pochodzącego z Kuby ojczyma – zrezygnowała, mimo że z eksmałżonkiem ma dzieci: trzech synów i adoptowaną córkę.
Niedawno ponownie wyszła za mąż, za wykładowcę chemii Dana Jewetta, i wspólnie z nim stara się zmieniać świat w myśl zasady, że najbogatsi dają najwięcej.
Podczas pandemii na pomoc potrzebującym przekazała ok. 6 mld dolarów. Finansuje akcje żywnościowe, wysyła książki do szkół, tworzy schroniska, walczy z rasizmem, wspiera idee równości płci, zabiega o edukację mniejszości. Według niej każdy ma się czym podzielić: jedni kapitałem, inni – czasem, wiedzą, cierpliwością, talentem, wysiłkiem, dobrym humorem i współczuciem. Oficjalnie zobowiązała się do dobroczynności w słynnej deklaracji The Giving Pledge, którą podpisały już 222 bajecznie zamożne osoby w wieku od 30 do 90 lat z 25 krajów, przyrzekając, że lwią część swoich dóbr przekażą na filantropię.
Do działalności charytatywnej ma przemyślane podejście. Starannie selekcjonuje adresatów darowizn, konsultuje i sprawdza profile tysięcy potencjalnych beneficjentów. Chętnie wybiera podmioty kierowane przez kobiety i zabiegające o prawa kobiet. Powołała ByStander Revolution, organizację dla ofiar nękania, udzielającą porad, jak uporać się z prześladowaniem, a także upowszechniającą filmy z udziałem celebrytów i uczniów, którzy sami doświadczyli znęcania się.
Zamierza pomagać, „dopóki sejf się nie opróżni”. Zawstydza ją, że nieproporcjonalne bogactwo skumulowało się w tak niewielu kieszeniach. Nie czuje potrzeby brylowania na czerwonych dywanach, kupowania jachtów, demonstrowania luksusów na profilach społecznościowych – bardziej cieszy ją wytypowanie kolejnej fundacji, która zajmuje się wyciąganiem ludzi z ubóstwa czy zwalczaniem uprzedzeń rasowych. Mogłaby połechtać własne ego i zawojować rynek wydawniczy, bo przecież w 2005 roku wydała debiutancką powieść, za którą odebrała nagrodę American Book Award; a w 2013 ukazało się jej następne dzieło. Możliwe, że to zrobi, ale na razie skupia się na misji miłosierdzia.
Najnowszym gestem szczodrości chciałaby się przeciwstawić pogłębiającej się dyskryminacji mniejszości etnicznych i religijnych, promować współpracę międzywyznaniową, lansować empatię, zwiększać mobilność ekonomiczną, inspirować do poprawy wyników w nauce, obniżać wskaźniki przestępczości i stymulować poprawę zdrowia psychicznego. Wśród jej beneficjentów są koledże dla studentów z niedostatecznie wspieranych środowisk, ośrodki kultury, muzea, fundusze pomocy dzieciom (jeden z nich otrzymał 20 mln) i niepełnosprawnym, teatr tańca z Harlemu, lecz także organizacje nastawione na mikrofinansowanie przedsiębiorców w krajach rozwijających się, jak Kiva i Give Directly, specjalizująca się w dokonywaniu przez telefon komórkowy przekazów dla skrajnie ubogich rodzin z Kenii, Ugandy i Rwandy. (ANS)