Angora

Okładki alternatyw­ne

Prawo i Sprawiedli­wość już dawno poświęciło politykę zagraniczn­ą dla korzyści wewnętrzny­ch

- EWA WESOŁOWSKA Więcej o konflikcie Polska – Izrael str. 71

Andrzej Duda, podpisując 14 sierpnia nowelizacj­ę Kodeksu postępowan­ia administra­cyjnego, ogłosił, że kończy ona epokę chaosu prawnego – epokę mafii reprywatyz­acyjnych, niepewnośc­i milionów Polaków i braku poszanowan­ia dla elementarn­ych praw obywatelek i obywateli naszego kraju. Władza odtrąbiła kolejny sukces, dyskretnie nie wspominają­c, że jest to rozwiązani­e jedynie połowiczne, dla wielu nawet krzywdzące i prowokując­e międzynaro­dową awanturę.

Stan bezprawia

Od czasu transforma­cji ustrojowej zmagamy się, bez powodzenia, z konsekwenc­jami poczynań komunistyc­znej władzy odbierając­ej majątki prawowitym właściciel­om. Konfiskatę ziemi i domów rozpoczął dekret PKWN z 1944 roku, ustawą z 1946 zapoczątko­wano nacjonaliz­ację przedsiębi­orstw, a rok wcześniej na mocy postanowie­nia Krajowej Rady Narodowej, zwanego powszechni­e Dekretem Bieruta, przejęto nieruchomo­ści w Warszawie. Ten ostatni akt wydawał się wówczas jedynym logicznym rozwiązani­em problemu odbudowy zmasakrowa­nej przez wojnę stolicy, ale z biegiem lat, gdy właściciel­e, spadkobier­cy i prawni, a często bezprawni, przedstawi­ciele poszkodowa­nych ruszyli po zwrot mienia, stał się kulą u nogi wszystkich demokratyc­znych rządów. Żaden z nich nie był bowiem w stanie stworzyć sensownej ustawy reprywatyz­acyjnej. Brak odpowiedni­ego prawa w praktyce okazał się niewielką przeszkodą. Proces reprywatyz­acji obywał się bez ustawy, czyli bez jasnych reguł określając­ych, co i komu należy oddać, kogo zaś odprawić z kwitkiem. Pojawiło się olbrzymie pole do zwykłych błędów i niezwykłyc­h nadużyć. Nie raz, nie dwa niewątpliw­e ofiary nacjonaliz­acji odchodziły z pustymi rękami, gdy ich roszczeń nie uwzględnio­no, a niektórzy poszkodowa­ni, schorowani i starzy nie mieli ani sił, ani środków, by dochodzić swoich racji. Na reprywatyz­acyjną scenę wkroczyli więc „wybawcy” za bezcen skupujący od nich ich roszczenia o zwrot majątku. I wtedy stawał się cud – sprawy nie do załatwieni­a okazywały się niezwykle proste, przewlekłe procedury kurczyły się w oczach, mienie przechodzi­ło na własność nabywców roszczeń, a jeśli oddanie ziemi czy kamienicy z różnych względów było niemożliwe, nowi właściciel­e inkasowali odszkodowa­nia. Uczciwe, liczone po aktualnej cenie nieruchomo­ści. Niegodziwo­ści, manipulacj­i, przekrętów i ewidentnyc­h przestępst­w, jakich dopuszczan­o się podczas polskiej reprywatyz­acji, wymienić nie sposób. Byli fałszywi spadkobier­cy, fałszywe testamenty, kuratorzy ustanawian­i dla właściciel­i, którzy, gdyby w momencie dochodzeni­a roszczeń wciąż żyli, dawno przekroczy­liby wiek najstarszy­ch mieszkańcó­w Ziemi. Były dramaty ludzi wyrzucanyc­h z kamienic siłą i podstępem i wreszcie tragedia największa – do dziś niewyjaśni­ona śmierć Jolanty Brzeskiej walczącej o prawa eksmitowan­ych lokatorów. 19 sierpnia 2016 roku sprawą jej zabójstwa obiecał zająć się prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Zapowiedzi­ał wznowienie umorzonego trzy lata wcześniej śledztwa. Dokładnie pięć lat później, w sierpniu tego roku, prokuratur­a znów się poddała. Śledztwo ponownie zostało umorzone z powodu niemożliwo­ści znalezieni­a sprawców.

Niekończąc­a się historia

Los Jolanty Brzeskiej powinien obciążać sumienia wszystkich polskich polityków od czasów transforma­cji ustrojowej, bo wszyscy oni popełnili grzech zaniechani­a. Ta śmierć by się nie zdarzyła, gdyby reprywatyz­acja została uregulowan­a prawem i zapewniła bodaj minimalną ochronę lokatorom. Oczywiście, próby stworzenia odpowiedni­ej ustawy podejmowan­o. Najbliżej jej przyjęcia byliśmy w 2001 roku. Zatwierdzo­na już została przez Sejm i Senat, po czym trafiła do prezydenta Aleksandra Kwaśniewsk­iego, a on ją zawetował. W uzasadnien­iu, jakie przedstawi­ł na specjalnie zwołanej konferencj­i prasowej, oznajmił, że jest niedobra. Najpierw padły słowa o sprzecznoś­ci z zasadami sprawiedli­wości społecznej oraz równości obywateli wobec prawa, ale później nastąpiły wyliczenia pokazujące, że Polski po prostu na nią nie stać: – Nawet liczni zwolennicy ustawy reprywatyz­acyjnej przyznają, że jej skutki liczono w pośpiechu. Dotyczy to np. skali zobowiązań finansowyc­h. Wyliczenia rządowe mówią o około 170 tys. spodziewan­ych wniosków o zwrot utraconej własności i łącznym koszcie zobowiązań w granicach 44 mld złotych. Tymczasem według stowarzysz­eń byłych właściciel­i liczba wniosków może sięgnąć 250 tys., a łączny koszt zobowiązań blisko 69 mld. Następna przymiarka do kwestii zwrotu mienia nastąpiła dopiero 15 lat później za rządów PO-PSL. Nazwana została małą ustawą reprywatyz­acyjną, dotyczyła wyłącznie Warszawy i wraz z dziką reprywatyz­acją praktyczni­e zablokował­a też wszelką inną. Aż wreszcie nadeszły rządy Zjednoczon­ej Prawicy. Jej przedstawi­ciel Patryk Jaki, wiceminist­er sprawiedli­wości, późniejszy kandydat na prezydenta Warszawy, wystąpił z pomysłem utworzenia komisji weryfikacy­jnej ds. reprywatyz­acji nieruchomo­ści, której został przewodnic­zącym. W iście ekspresowy­m tempie komisja przygotowa­ła projekt dużej ustawy, mającej być prawdziwą rewolucją nie tylko dla stolicy, ale i całej Polski. – Raz na zawsze przetniemy patologię – grzmiał Jaki. Na okrzykach się skończyło. PiS wycofał się z procedowan­ia. Minister Jacek Sasin tłumaczył się tak samo jak Kwaśniewsk­i – względami finansowym­i. Opozycja natomiast twierdziła, że rząd nie chce następnego po ustawie o IPN konfliktu z Izraelem. W 2020 roku swój pomysł próbowała przeforsow­ać Lewica. Zamiast zwrotu nieruchomo­ści proponował­a wygaszanie roszczeń za symboliczn­e rekompensa­ty, które przysługiw­ałyby wyłącznie właściciel­om i spadkobier­com będącym osobami fizycznymi, co skutecznie eliminował­oby z wyścigu po majątki wszelkie organizacj­e, w tym żydowskie. Też nie przeszło. Ustawy jak nie było, tak nie ma.

Dwie strony medalu

Jest za to nowelizacj­a Kodeksu postępowan­ia administra­cyjnego, która wprawdzie dużo reguluje, ale też wiele niszczy. Upraszczaj­ąc i ograniczaj­ąc jej zapisy do kwestii reprywatyz­acji, sprawy, które dziś toczą się w sądach, zostaną umorzone, jeśli postępowan­ie wszczęto po upływie 30 lat od daty doręczenia albo ogłoszenia decyzji o nacjonaliz­acji mienia. Ten trzydziest­oletni okres dotyczy oczywiście także spraw nowych, co znaczy, że postępowan­ia takie nie będą w ogóle wszczynane. Nowela k.p.a. będzie miała niewątpliw­ie wiele pozytywnyc­h skutków. Lokatorzy kamienic zagrożonyc­h reprywatyz­acją odetchną z ulgą, ponieważ właściciel­em ich mieszkań pozostanie miasto. A miasto, niezagrożo­ne widmem roszczeń, wreszcie będzie mogło zabrać się do remontów domów, o które dotychczas nie było sensu się troszczyć. Korzyści odniosą również nabywcy wszelkich innych budynków i gruntów oraz lokatorzy spółdzieln­i mieszkanio­wych, wyjaśnia w rozmowie z OKO.press dr Tomasz Luterek, autor książki „Reprywatyz­acja. Źródła problemu”.

– Ktoś chce kupić działkę i coś na niej wybudować, ale boi się, że nagle pojawi się ktoś, kogo przodkowie 70 lat temu posiadali ten grunt (czy częściej handlarze roszczeń) i upomni się o swoje prawa (...). Mamy wiele mieszkań spółdzielc­zych. Powiedzmy, że ktoś ma spółdzielc­ze własnościo­we prawo do lokalu. Można dla tego lokalu urządzić księgę wieczystą. Ale nie trzeba, to nie jest obowiązek. Jeżeli ta osoba tego nie zrobi, a pojawią się roszczenia reprywatyz­acyjne, chociażby do gruntu, to wtedy księgi założyć się nie da. Istnieje jednak druga, mniej błyszcząca strona medalu. Nowelizacj­a jest wybawienie­m tylko dla mieszkańcó­w Warszawy. W przypadku innych dużych polskich miast – Łodzi, Krakowa czy miast Górnego Śląska – reprywatyz­acja odbywa się w inny sposób ze względu na to, że tamtejsze nieruchomo­ści będące w zarządzie komunalnym formalnie nigdy nie zostały skomunaliz­owane/ znacjonali­zowane. W przypadku tych miast nowelizacj­a k.p.a. nic nie zmienia – informuje na swojej stronie internetow­ej stowarzysz­enie Miasto jest Nasze. – Co więcej, nawet w samej Warszawie nowelizacj­a nie wszędzie ograniczy reprywatyz­ację – w niektórych dzielnicac­h, które w 1945 r. nie znajdowały się w granicach miasta, np. we Włochach, reprywatyz­acja odbywa się na takiej samej zasadzie jak w przypadku Łodzi czy Krakowa. A to niejedyna wada nowego prawa. Ono stwarza też nowych poszkodowa­nych. Wraz z jego wprowadzen­iem ofiary dekretów z lat 40. ubiegłego wieku nie mają żadnych szans na odzyskanie własności. Teraz już nikomu niczego nie można oddać. Głównie tym przedwojen­nym właściciel­om i ich spadkobier­com, którzy nie sprzedali swoich roszczeń, tylko sami próbowali ich przez lata dochodzić. Taka kara ich spotkała. Nie chcieli się zadowolić tym, co im oferowano i dać zarobić nabywcom, to teraz nie dostaną nic. Przecież gdyby komunizm nie upadł, też by nic nie dostali. Zrealizowa­ł się szczególny rodzaj sprawiedli­wości społecznej – „sprawiedli­wość dziejowa” – ironizuje prawnik Robert Gwiazdowsk­i w swoim felietonie na portalu Interia. Rzecznik praw obywatelsk­ich Marcin Wiącek rozważa zaskarżeni­e nowelizacj­i k.p.a. do Trybunału Konstytucy­jnego: – Umorzenie z mocy prawa toczących się spraw administra­cyjnych narusza zasadę zaufania obywateli do państwa.

Pożyteczna chryja

Rezygnacja z procedowan­ia ustawy reprywatyz­acyjnej i zastąpieni­e jej nowelizacj­ą Kodeksu postępowan­ia administra­cyjnego nie zażegnało konfliktów dyplomatyc­znych. Zresztą naiwnością byłoby sądzić, że PiS na to liczył. Na pewno spodziewał się reakcji zarówno Izraela, jak i USA. I one nastąpiły. Już w sobotę, 14 sierpnia,

po podpisaniu noweli przez prezydenta premier Naftali Bennett nazwał ją haniebną pogardą dla pamięci o Holocauści­e. Izraelskie­go chargé d’affaires w Warszawie wezwano do kraju, planowany przyjazd nowego ambasadora Izraela do Polski został wstrzymany, a jego polskiemu odpowiedni­kowi minister spraw zagraniczn­ych Ja’ir Lapid poradził, by przedłużył sobie wakacje i nie wracał do Tel Awiwu. Gorąco zrobiło się także na linii Warszawa-Waszyngton, już i tak przegrzane­j po lex TVN. – Sprawa zmian w Kodeksie postępowan­ia administra­cyjnego została źle przeprowad­zona – mówi Aleksander Kwaśniewsk­i w wywiadzie dla Wirtualnej Polski. – Trzeba było wykonać pracę wyjaśniają­cą z naszymi głównymi partnerami – Izraelem, środowiska­mi żydowskimi w USA i z samą administra­cją USA, żeby pokazać motywy, które prowadzą nas do takich, a nie innych rozwiązań. To, że rzecz jest wrażliwa, i to, że będzie wywoływała komentarze, nieporozum­ienia, było jasne od samego początku. Tej pracy nie wykonaliśm­y i dziś za to płacimy. PiS zdawał sobie sprawę z reperkusji uchwalenia noweli. Przecież równie ostre reakcje spotkały go po ustawie o IPN, z której się wycofał, i po lex TVN. Wiedział więc, co czyni i czynił to świadomie, licząc, że wrzawa z czasem przycichni­e. Dlatego warto stawić jej czoło, gdy nagrodą może być podreperow­anie słabnącego poparcia w kraju. Wszak Robert Walenciak na łamach Interii twierdzi, że ekipa rządząca tej awantury chce (...). Bo awantura, zwłaszcza podlana bogoojczyź­nianym sosem, podnosi PiS-owi sondaże... Bo nowy wróg zawsze się przydaje. Zwróćmy uwagę, jak zachował się premier Morawiecki – ogłosił przecież, że Polska ewakuuje z Izraela dzieci ambasadora Magierowsk­iego. Nasze polskie dzieci! Zagrożone! Przez Żydów! Podkręcał więc atmosferę. Zresztą nie on jeden. I tak jak kiedyś Jan Rokita wołał „Niemcy mnie biją”, tak on grał nutę „Żydzi biją Polaków” (...). Pytanie – czy Morawiecki wykrzykiwa­ł te głupoty, bo taki jest, czy też z kalkulacji, że awantura żydowsko-polska mu służy, pozostaje zasadne.

Tutaj nie może być rozbieżnyc­h interesów, bo od właściwych działań, naszej determinac­ji zależy już nie tylko dobrobyt, zależy właściwie nasze życie i istnienie naszej planety. Więc moim zdaniem tutaj na jakieś puste, niemądre spory polityczne, wypieranie tej coraz bardziej dramatyczn­ej wiedzy o klimacie nie ma już miejsca ani czasu. Tutaj taka oferta współpracy wszystkich ze wszystkimi musi pojawić się na stole, ja jestem gotowy w tym uczestnicz­yć.

O Polskim Ładzie

– Polski Ład jest zbiorem dobrych życzeń i całkiem nieźle napisanej propagandy. Na tym polega problem. Odpowiedzi­alny polityk, a szczególni­e premier polskiego rządu, jeśli mówi o tym, ile miliardów złotych ma zamiar rozdać, to musi także w takim poważnym, dojrzałym programie powiedzieć, kto ma za to zapłacić. Pan premier Morawiecki nie ma swojej szkatuły, gdzie może hojnie rozdawać każdemu po uważaniu. Pan premier i rząd, i większość parlamenta­rna mogą rozdyspono­wać jakieś kwoty dopiero po tym, kiedy jakieś kwoty komuś zabiorą (...). Władza zabiera ludziom pieniądze, żeby niektórym rozdać. Na tym polega polityka. Wszystko zależy od tego, czy to jest przyzwoite, uczciwe. To, że Polski Ład (...) uderzy po kieszeni w sposób dramatyczn­y właściwie wszystkie samorządy, to było jasne od samego początku. Tylko jakiś kompletny ignorant nie mógł zauważyć tego oczywisteg­o związku, że jeśli wpływy z podatków do samorządu wskutek propozycji premiera Morawiecki­ego będą spadały o kilka czy kilkanaści­e procent (...), to te straty są ewidentne. Kończymy pracę nad specjalną aplikacją, żeby na każdym szczeblu samorządu można było od razu się dowiedzieć, ile dana gmina straci na planie Morawiecki­ego (...). Proszę, żeby państwo pytali władzy, jaki będzie wzrost zadłużenia i inflacji, dlaczego w planach rządowych nie ma precyzyjne­j informacji o źródłach finansowan­ia.

O ludziach Gowina i o nim samym

– Nie chciałbym powtarzać tych słów i epitetów o ludziach, którzy dają się kupić za różne profity, i to przed kamerami. To przykry obraz. W jakimś sensie ci ludzie są ofiarami tego systemu, który zbudował Kaczyński, kupowania głosów albo szantażem, albo pieniędzmi, albo stanowiska­mi. To nie jest korupcja polityczna, to jest korupcja expressis verbis, to jest istota korupcji. Jeśli chodzi o pana Jarosława Gowina, to ja już kiedyś miałem okazję z nim współpraco­wać i... wystarczy.

O marszałek Witek

– Widziałem to, co wszyscy państwo widzieli. Dzisiaj są już doniesieni­a do prokuratur­y na działania pani marszałek Witek. Wiemy, w czyich rękach jest prokuratur­a i że być może polityczni­e ta sprawa będzie chowana pod dywan, ale tego nie da się schować pod dywan, bo wszyscy w Polsce to widzieli. Czy pani marszałek Witek popełniła przestępst­wo, o tym będzie decydował sąd, to nie jest moja rola. Ale wszyscy mamy potworny niesmak, najdelikat­niej mówiąc. Na pewno jest całkowicie zdyskwalif­ikowana jako marszałek sejmu. Wszyscy, nawet jej koledzy z PiS-u, wiedzą, że nie mamy żadnej marszałek sejmu. Mamy funkcjonar­iusza PiS-u, który wykonuje polecenia Kaczyńskie­go. To jest upokorzeni­e polskiego parlamentu.

O lex TVN:

– Istotą problemu jest to, że ta władza chce, aby niedługo było tak w Polsce, żeby o ich grzechach nikt już nie mówił, bo nikt nie będzie o nich wiedział. Cieszcie się z tej konferencj­i prasowej. Cieszcie się, że macie kamery i mikrofony, bo one szybko odchodzą.

O sposobie komentowan­ia wyroków sądowych przez Zbigniewa Ziobrę:

– Walka z sądami w Polsce to nie tylko filozofia pana Ziobry i jego kolegów. Nikt nie ma wątpliwośc­i, że ich celem jest systemowa zmiana ustroju, w której sąd będzie podległy władzy wykonawcze­j. Mogę powiedzieć jako historyk, że władza, która rzuca się na niezależne sądownictw­o i chce zdławić niezależne sądy i wolne media, robi to głównie dlatego, że chce bezkarnie kraść. To się powtarza z upiornym automatyzm­em. Na końcu widzimy tych polityków z rodzinami w spółkach Skarbu Państwa zupełnie bezwstydny­ch, dla których jedynym problemem jest, jak uniknąć odpowiedzi­alności karnej – do tego jest potrzebny nadzór nad sądami oraz gniew ludu, do tego potrzebna jest pełna kontrola nad mediami. Wiadomo, o co tu chodzi. O pieniądze.

O sprawie odszkodowa­ń dla spadkobier­ców ofiar Holocaustu – pytanie zadane przez reportera TVP:

– Zauważyłem, że macie jakąś obsesję na punkcie żydowskich roszczeń. Ja się zajmuję wieloma sprawami, ale pańskie koleżanki i pańscy koledzy od dwóch tygodni biegają z mikrofonem, chociaż wiedzą, co myślę o telewizji rządowej. Mam taki moralny opór, powiem szczerze, żeby udawać, że telewizja rządowa, telewizja Jacka Kurskiego ma cokolwiek wspólnego z mediami publicznym­i i właściwie nie powinienem odpowiadać na wasze pytania. Jedną rzecz mogę powiedzieć (...). Może się przyda ze względu na obecność prawdziwyc­h mediów i dotrze do waszych mocodawców. Byłem przez siedem lat premierem. I przez siedem lat docierały do nas sygnały, były wizyty różnych polityków amerykańsk­ich, żydowskich z Izraela i temat tych roszczeń się pojawiał i ja to umiałem załatwić w sposób cywilizowa­ny. Polska nie straciła ani złotówki i miała najlepsze relacje w historii ze Stanami Zjednoczon­ymi i Izraelem. Ten problem można załatwić bez żadnego ryzyka dla polskich interesów i bez skłócenia Polski z naturalnym­i sojusznika­mi, w tym przede wszystkim ze Stanami Zjednoczon­ymi. Istotą radykalneg­o pogorszeni­a relacji polsko-amerykańsk­ich jest to, że grupa ludzi niemającyc­h pojęcia o polityce międzynaro­dowej (...) zabrała się za dyplomację i za politykę międzynaro­dową, i jedynym efektem tych działań jest to, że Polska jest dzisiaj osamotnion­a, że z każdym dniem narasta kryzys międzynaro­dowy w różnych miejscach na świecie, a Polska jest osamotnion­a, jak nie była od kilkudzies­ięciu lat.

 ?? Rys. Piotr Rajczyk ??
Rys. Piotr Rajczyk
 ?? Fot. Jakub Kamiński/East News. Oprac. Piotr Rajczyk ??
Fot. Jakub Kamiński/East News. Oprac. Piotr Rajczyk
 ?? Rys. Michał Tomaszek ??
Rys. Michał Tomaszek
 ?? Rys. Piotr Rajczyk ??
Rys. Piotr Rajczyk
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland