Angora

Witek out? Nie tak prędko

-

Jeszcze trzy dni temu wydawało się, że odwołanie marszałek sejmu Elżbiety Witek jest na wyciągnięc­ie ręki. Poparcie dla kandydata środka (najlepiej z PSL) miał deklarować nawet kontrowers­yjny Grzegorz Braun. Dziś okazuje się, że budowanie koalicji w tej sprawie może się okazać ponad siły „anty-PiS-u”.

Jak zwykle wszystko przez Kukiza. Mylili się ci, którzy uznawali lidera frakcji własnego nazwiska za element labilny. Kukiz okazał się wręcz poddańczo wierny planom Jarosława Kaczyńskie­go. Zresztą, jak przypomina­ł przed tygodniem na łamach ANGORY Krzysztof Skiba, mowa o gościu, któremu imponuje, że z Kaczyńskim jest na Ty.

Nie chodzi mi o to, żeby znów kopać leżącego, ale posłowie Kukiz’15 (de facto PiS) psują sejmową arytmetykę i sprawiają, że wyjście z rządu gowinowców przestaje być bolesne. Opozycja będzie mogła psuć szyki rządu, tylko jeśli ktoś na salę obrad nie przyjdzie, lub – jak to bywało przed laty – zatrzaśnie się w łazience.

Oznacza to, że rząd „prawie mniejszośc­iowy” będzie w stanie funkcjonow­ać, a przynajmni­ej utrzymywać władzę (w tym tę najistotni­ejszą – w spółkach Skarbu Państwa), aż do kolejnych wyborów. Tym bardziej że na nowym układzie sił chce zyskać Konfederac­ja.

Posłowie od Bosaka i Korwina nie są tak głupi, żeby wchodzić teraz w koalicję z PiS. Wiedzą, że ten, nawet osłabiony, połknąłby ich jak niegdyś Samoobronę i LPR. Dlatego wolą sojusz kontraktow­y. Na przykład: my wam reformę sądownictw­a, wy nam zwiększony dostęp do broni. Wyborcom Konfederac­ji może się to spodobać. Nie będą mogli zarzucić swoim politykom, że ci sprzedali się za stołki, a jednocześn­ie elementy ich programu będą realizowan­e.

Zaczyn tego wiecznie negocjacyj­nego podejścia widać w opozycyjny­m projekcie odwołania marszałek Elżbiety Witek. Opozycja skrzyknęła się, żeby po ostatniej reasumpcji głosowania wywalić obecną marszałek, a na jej miejsce powołać kogoś zjadliwego dla różnych frakcji, na przykład Władysława Kosiniaka-Kamysza lub Piotra Zgorzelski­ego. Konfederac­ja wstępnie się zgodziła, ale wkrótce zdanie zmieniła, a przynajmni­ej zgodę uzależniła od poparcia jednego swojego projektu. Chodzi o sprzeciw wobec tzw. paszportu covidowego.

Borys Budka może teraz łapać się za głowę i mówić, że przecież nie budują koalicji, a próbują tylko wymienić „złego marszałka” na „dobrego”, ale to na nic. O względy 11 posłów Konfederac­ji pozostaje mu rywalizowa­ć z PiS. A co gorsza, ma w ręku gorsze karty niż Jarosław Kaczyński.

Nawet jeśli Budka się złamie i pójdzie Konfederac­ji na rękę, to na pewno nie zrobi tego Lewica. Zarządzani­e pseudotech­niczną koalicją od Sasa do Lasa jest po prostu niemożliwe. Co innego PiS. Tam dyscyplina partyjna jest silna, a po wyrzuceniu Gowina odpowiedni­e instrukcje będą wykonane bez najmniejsz­ego narzekania.

Wiele wskazuje więc na to, że PiS kolejne dwa lata przetrwa. A czy dostrzegam w tej cysternie dziegciu choć odrobinę słodyczy? Tak, bo nie będzie to przetrwani­e bezbolesne. Zupełnie wyhamować powinien pisowski walec legislacyj­ny, dobijanie targów z nowymi „koalicjant­ami” będzie trwać długo, w partii z czasem będą się rodzić wątpliwośc­i wobec obranego kierunku. I choć trochę to potrwa, to w przyszłym roku znów nadejdzie wiosna.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland