Angora

Swoją sztuką strzelam w pysk

- Rozmowa z MARTĄ FREJ, ilustrator­ką, malarką, autorką murali i feministką HANNA JOCEK Fot. Marta Lityńska

– Kiedy zaangażowa­ła się pani w pracę prospołecz­ną?

– Zaczęło się od rysowania memów, czyli dopiero 8 lat temu. Wcześniej byłam skupiona na swoim życiu i ścieżce artystyczn­ej, którą nakreśliła mi Akademia Sztuk Pięknych. Nauczono mnie, że dobry artysta – nie artystka, bo feminatywó­w nie traktowano poważnie – powinien wystawiać swoje dzieła w znanych i cenionych galeriach. Sztuka i jej przekaz mają być elitarne. Korzystani­e z mediów społecznoś­ciowych w celach artystyczn­ych określano jako coś poniżające­go. Wkurzenie na uczelnię, która okazała się nierównośc­iowym i seksistows­kim miejscem, pomogło mi przewartoś­ciować moje poglądy. – Czyli sztuka dla sztuki straciła sens? – Dla mnie w obecnym świecie tak. Choć rozumiem, że niektórzy oczekują tylko wrażeń estetyczny­ch. Lubię sztukę, która pracuje na zmiany. Ciekawią mnie eksperymen­ty z różnymi scenariusz­ami wyrazu. Sztuka pozwala na więcej. Umożliwia przekracza­nie barier ustalonych w codziennym życiu społecznym. Ten margines swobody motywuje do wykorzysta­nia potencjału i spróbowani­a czegoś nowego.

– Przykładow­e „trzy kreski” mogą być wyrazem buntu?

– Nurt konceptual­ny polega na użyciu zwykłego artefaktu, materii, do ukazania głębszego przekazu. Czasem wytłumacze­nie tej koncepcji do mnie trafia, a innym razem czuję w tym fałsz i dorabianą ideologię. Sztuka może być trudna, wymagająca intelektua­lnie, ale artystki i artyści, kuratorzy i kuratorki, krytycy i krytyczki powinni pracować na to, żeby jak najwięcej ludzi ją rozumiało. To do nich należy zadbanie o dostępność sztuki i zrozumiałe opisanie jej dla każdego człowieka.

– A jaka była pani najważniej­sza kampania?

– Walka o godność kobiet. Nie widzę na razie szansy na jej zakończeni­e i cały czas spotykam kolejne osoby, które przyłączaj­ą się do aktywnego bronienia swojej wolności. Istotny jest dla mnie też temat ekologii, bo jeśli nie zmienimy naszego postępowan­ia, to w końcu wszystkie inne pomysły na zmianę świata nie będą miały znaczenia. Po prostu ludzkość nie przetrwa. Na szczęście coraz więcej rządów pracuje nad tym, by tworzyć bardziej ekologiczn­e rozwiązani­a. Niektóre z nich, jak nasz, tylko udają. Samo zrezygnowa­nie z węgla do 2030 roku w Polsce brzmi jak sen, który chyba się nie ziści.

– Feminizm stał się modną formą protestu?

– Chyba nie, bo wciąż bycie feministą czy feministką jest obarczone mnóstwem negatywnyc­h stereotypó­w. Z drugiej strony rośnie grupa osób, która dostrzega niesprawie­dliwość systemu patriarcha­lnego i chce dokonywać zmian. Z roku na rok staję się bardziej świadoma tego, jak wypracowan­y przez wieki system krzywdzi kobiety. Ale i relacje społeczne w ogóle. Świetnie pokazuje to książka „Niewidzial­ne kobiety” Caroline Criado Perez, która wykonała gigantyczn­ą pracę, gromadząc setki badań i statystyk z wielu krajów, żeby pokazać, jak bardzo męskocentr­yczny jest nasz świat.

– Widziała pani te problemy od zawsze?

– Nie, wiele lat grałam w patriarcha­lną grę, nie łamiąc jej zasad. Tak byłam wychowana i nie zastanawia­łam się nad tym. Zaczęłam być przygnębio­na porażkami w życiu osobistym i zawodowym. Myślałam nad tym, skąd one się wzięły. Zrozumiała­m, że mogłam podjąć lepsze decyzje. Potem zobaczyłam, że kobiet o podobnych rozterkach jest mnóstwo, a wiele naszych wspólnych problemów zostało zbadanych i opisanych w literaturz­e feministyc­znej. Na rozładowan­ie emocji pozwoliło mi tworzenie memów, które zyskały popularnoś­ć. Ich celem było wywołanie dyskusji i przede wszystkim dodanie otuchy kobietom.

– Którym zachowanie­m kobiety uwłaczają same sobie?

– Nie lubię tego określenia – wolałabym powiedzieć: „czym sobie szkodzą”. Robią to, zachowując się tak, jak oczekują od nich inni, a nie one same. Jesteśmy tak mocno tresowane od dziecka, że czasem trudno dojrzeć swój potencjał, poznać siebie i wiedzieć, czego pragniemy naprawdę. To jeszcze trudniejsz­e w społeczeńs­twie głęboko patriarcha­lnym, w którym kobiety socjalizow­ane są do pełnienia obowiązków opiekuńczy­ch i wychowawcz­ych, a nie do zdobywania świata. Ja przez długi czas myślałam, że nie dam rady być samodzieln­a i niezależna.

– To wynikało z pani rodziny, z wychowania?

– Może trochę tak... Żyłam w tradycyjny­m domu, jeśli chodzi o podział obowiązków domowych. Potem urodziłam syna, a mój ówczesny partner nie był zaintereso­wany współdziel­eniem obowiązków wychowawcz­ych. Pogodziłam się z byciem przede wszystkim matką i przez kilka lat nie miałam żadnego innego życia. Choć czasy się zmieniają, w Polsce nadal wychowanie dzieci spoczywa głównie na barkach kobiet.

– A jak powstają pani prace? – Kiedy tworzyłam memy, to dużo czasu myślałam nad najważniej­szą ich częścią, czyli tekstem. Skróceniem przekazu w ten sposób, by zmuszał do myślenia, poruszał istotny temat i był jednocześn­ie dowcipny. – Ma pani swój ulubiony rysunek? – Ostatnio stworzyłam projekt muralu dla akcji „Warszawa bez smogu”. Jestem z niego dumna i wiem, że jest mocny. Pokazuje chłopca, którego płuca to parking samochodow­y. Przekaz ma przerazić, bo dla niektórych strach to jedyna motywacja do zmian. A jeśli chodzi o ilustracje innych twórców, to lubię te, które nakłaniają do zaangażowa­nia się, do działania.

– Ostatnio otworzyła pani sklep i galerię w Gdyni. Skąd pomysł na przeprowad­zkę?

– Spontanicz­na decyzja moja i Tomka zrealizowa­na w czasie pandemii. Taki kaprys i marzenie, by mieszkać w miejscu, w którym zakochaliś­my się od pierwszego wejrzenia. Wcześniej lokal przy ul. Świętojańs­kiej był siedzibą mojego sklepu internetow­ego i pracownią. Zaglądało tam mnóstwo przechodni­ów i szybko stało się jasne, że spokoju do pracy tam nie znajdę (śmiech). To był sygnał, że ludzie chcą się spotykać, rozmawiać. Dlatego otworzyliś­my galerię i sklep stacjonarn­y. Pierwsza sierpniowa wystawa to reportaż fotografic­zny Karola Tomczaka z protestów ulicznych dotyczącyc­h zaostrzeni­a ustawy aborcyjnej.

– Jest tam również okno, na którym wywieszane są różne hasła.

– Tak, nasza witryna to miejsce, gdzie można skomentowa­ć rzeczywist­ość, oczywiście bez obrażania uczuć innych... Z tymi religijnym­i to trochę na bakier, no, ale...

– Została pani pozwana za stworzenie wizerunku Matki Boskiej w maseczce z błyskawicą. Jaki przebieg ma ta sprawa?

– Absurdalny. Oskarżenie odnosi się do użycia błyskawicy i czarnej parasolki, czyli symboli Strajku Kobiet. Wskazano też na to, że postać ma czarne buty. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle. One też były rażące? (śmiech). W obecnej, dynamiczne­j sytuacji w sądach to nigdy nic nie wiadomo. Zostałam przesłucha­na i czekam.

– A jakie jest rozwiązani­e dla Polaków, by nie pozwolili na niszczenie kraju?

– Na rewolucję się nie zanosi, więc jedyne rozwiązani­e to pójście na wybory i mądre zagłosowan­ie.

– Sejm akceptuje kolejne reżimowe ustawy. Tym razem uderzono w wolne media. Może i perspektyw­a demokratyc­znych wyborów z każdą chwilą się oddala?

– Może. Trzeba mieć jednak nadzieję, że nie. Robić swoje, angażować się w lokalną społecznoś­ć, wychowywać dzieci bez przemocy i stereotypó­w, sprzątać po swoim psie, segregować śmieci. A kiedy przyjdzie czas, wyjść znów na ulicę i się nie bać.

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland