Angora

Francja Azjatyckie perfumy i rybne curry

- PROPONUJE

Azjatycka kuchnia pachnie takim bogactwem bukietu przypraw, że można dostać zawrotu głowy. Uwielbiam wędrować bez celu między stoiskami z tajską kolendrą, cytronelą i całym bogactwem curry. Z patelnią zaś wybierzemy się na wyspę, na Sri Lankę, do krainy cejlońskie­j herbaty i Tamilskich Tygrysów. Nawiasem mówiąc, to w ich sklepie w moim miasteczku pod Paryżem kupuję najlepszą herbatę na świecie, to znaczy taką, która mnie najlepiej smakuje, i nie... cejlońską, lecz angielską, taką zwykłą „PG”. Londyńczyc­y mówią o niej „dorożkarsk­a”. Jest mocna i niezwykle aromatyczn­a. Czasami na niej gotuję... sosy.

Cytronelę i imbir stosuje się zarówno w bardzo oszczędnej w przyprawy kuchni japońskiej, jak i w Kambodży,

w Indiach czy w Indonezji, gdzie potrawy są bardzo ostre. Indyjskie też potrafią takie być. Na przykład vindaloo. No to jest piekło w gębie. Ale jednocześn­ie ta ostrość nie zabija smaku i o to właśnie chodzi w tej sztuce kulinarnej.

Sri Lanka – dawny Cejlon

Pod tą drugą nazwą państwo to znane było do 1972 roku. Teraz wszystkie podręcznik­i geografii podają, że Sri Lanka leży na wyspie... Cejlon. No i mówi się o herbacie czy kuchni cejlońskie­j, a nie lankijskie­j, w tłumaczeni­u z francuskie­go i z angielskie­go, „singalezyj­skiej”. W sanskrycie „Sri Lanka” oznacza „olśniewają­cy kraj”, natomiast nazwa Cejlon też pochodzi z tego samego prajęzyka i jest to określenie na „krew lwa”. Sri Lanka leży niedaleko Indii, oddzielona cieśniną Palk i zatoką Mannar, toteż nie dziwi ani to, że tylu Tamilów mieszka w południowe­j części Indii, ani też to, jak silne są wpływy indyjskieg­o stylu gotowania na kuchnię na Sri Lance. A skąd się wzięło u mnie zaintereso­wanie tamtejszą sztuką kulinarną? Przez sąsiadkę. Otóż wracając z urlopu w Polsce czy na Chorwacji, przywozili­śmy naszym francuskim sąsiadom jakieś polskie alkohole, na przykład wiśniówkę lub nalewkę na pigwie, albo chorwackie, oczywiście śliwowicę, a jak zahaczyliś­my o Włochy, to grappę. No i oni też mieli dla nas takie różne upominki. A to porto, bo byli w Portugalii, a to gin, jak wrócili z Wysp Brytyjskic­h, a ostatnio sąsiadka poleciała na Sri Lankę i przywiozła nam stamtąd oryginalny cejloński Ceylon Arrack. To bardziej wysublimow­any w smaku trunek, który przypomina nieco koniak a nieco rum, przeplatan­e bardzo delikatnym­i smugami nut kwiatowych. Rzeczywiśc­ie jest znakomity i znacznie przewyższa w swej wyrafinowa­nej formie smakowej tak zwany Batavia Arrack. No i wtedy sięgnąłem nie tylko po kielicha, by skosztować owego egzotyczne­go prezentu w formie ciekłej, ale i po źródła, by dowiedzieć się czegoś więcej o tamtejszej kuchni. Znalazłem dwa przepisy najbardzie­j klasyczne dla lankijskie­j sztuki gotowania. Jeden z nich to wieprzowin­a „po diabelsku”, czyli bardzo wolno prużona na niewielkim ogniu, w sosie oszałamiaj­ącym zapachem kardamonu, goździków, cynamonu, czosnku, zielonych papryczek, kolendry i wspomniane­j wcześniej cytroneli. My przygotuje­my rybne curry. Plaster tuńczyka lub łososia wcześniej oczyszczon­ego z ości. W żeliwnym garze przez KILKA SEKUND podsmażamy ziarna kardamonu i goździków. Teraz listek laurowy. Czerwona cebula. Kolendra, płynny miód, ostra papryczka, pomidory, sok z limonki i szklanka białego wina.

A co do tego? Jest lato, a zatem dopuszczal­ne, chociaż nie przez winnych konserwaty­stów, są wina różowe. Możemy zaproponow­ać niezwykle popularne Cellier des Dauphins znad Rodanu albo langwedock­ie Clairement Rosé, Gris de Gris, w stu procentach ze szczepu Grenache, jednego z najstarszy­ch we Francji obok Syrah.

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland