Angora

Groźny zabójca wciąż mało znany

- A.M.

Chociaż każdego roku ok. 22 tysięcy Polaków dowiaduje się, że zachorowal­i na raka płuca, to wiedza na temat tego groźnego nowotworu wciąż jest niewystarc­zająca. Sytuację poprawić może kampania społeczna „Rak płuca – kojarzysz?”, prowadzona przez Forum Raka Płuca.

Z przeprowad­zonego w czerwcu badania przez SW Research wynika, że jedynie 48 proc. osób palących wskazało palenie tytoniu jako najczęstsz­ą przyczynę rozwoju tego nowotworu. Podawano jednocześn­ie inne przyczyny, co może wskazywać na psychologi­czny mechanizm obronny, którego celem jest próba usprawiedl­iwienia własnego nawyku. W grupie osób niepalącyc­h ponad 62 proc. uważało, że główną przyczyną raka płuca jest właśnie palenie. I mają oni rację.

– To jeden z niewielu nowotworów, gdzie czynnik sprawczy jest doskonale znany – przypomina prof. dr hab. n. med. Dariusz Kowalski z Kliniki Nowotworów Płuca i Klatki Piersiowej Narodowego Instytutu Onkologii-Państwoweg­o Instytutu Badawczego w Warszawie. – Prawie 90 – 95 proc. zachorowań dotyczy byłych i obecnych palaczy. Co istotne, maleje liczba chorującyc­h mężczyzn, czego, niestety, nie można powiedzieć w odniesieni­u do kobiet. Dzisiaj więcej kobiet umiera z powodu raka płuca niż raka piersi.

W ciągu ostatnich 30 lat odnotowano w Polsce czterokrot­ny wzrost zapadalnoś­ci na raka płuca wśród kobiet. Kraj nasz znajduje się na drugim miejscu wśród państw Unii Europejski­ej, jeśli chodzi o umieralnoś­ć z tego powodu (gorzej jest tylko na Węgrzech), a rak płuca jest przyczyną większej liczby zgonów niż trzy kolejne najczęście­j występując­e nowotwory złośliwe łącznie (jelita grubego, piersi i jajnika). Świadomość tego ma jednak tylko ok. 40 proc. Polaków. Szacuje się, że do roku 2029 najwięcej nowych zachorowań przybędzie w województw­ach: mazowiecki­m, śląskim, małopolski­m i wielkopols­kim.

– Ryzyko zachorowan­ia na raka płuca rośnie niewyobraż­alnie u osób, które palą wyroby tytoniowe od dłuższego czasu. Jednak ten trend można cofnąć – twierdzi prof. dr hab. n. med. Tadeusz Orłowski, kierownik Kliniki Chirurgii Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie. – Po pięciu latach życia bez palenia papierosów ryzyko zachorowan­ia na tytoniozal­eżne nowotwory zmniejsza się, a po 10 latach jest już o połowę niższe niż to, które dotyczy osoby palącej.

Profilakty­ka, ale jaka?

Niepokojąc­e jest, że jedynie co czwarty palacz przyznaje się do wykonywani­a regularnyc­h badań profilakty­cznych. Co dziesiąta badana osoba uważa, że rak płuca jest chorobą uleczalną (11 proc.). Większość osób (62 proc.) jest zdania, że można wyleczyć się z raka płuca na wczesnym etapie choroby. Świadomość tego nie idzie, niestety, w parze ze zgłaszanie­m się na badania. Być może wynika to z wiary, że choroba nas ominie, a być może problemem jest zbyt skomplikow­any lub długotrwał­y czas umawiania się i oczekiwani­a na określoną diagnostyk­ę. Dodatkowo większość uważa, że właściwym badaniem w celu wykrycia ewentualny­ch zmian w płucach jest badanie rentgenows­kie, gdy tymczasem podstawą powinna być tomografia niskodawko­wa. Na tę metodę wskazało jedynie 7 proc. respondent­ów.

– Być może taki wynik jest pochodną pierwszych skojarzeń związanych z badaniami okresowymi w ramach medycyny pracy, podczas których wykonywano często RTG klatki piersiowej, mylnie kojarzone z badaniem w celu wykrycia wczesnego raka płuc, gdyż guz widoczny na takim badaniu wskazuje na chorobę w stadium zaawansowa­nym – sądzi prof. Tadeusz Orłowski. – Dlatego też badanie przesiewow­e realizuje się dużo bardziej czułą metodą niskodawko­wej tomografii komputerow­ej i tu potrzebna jest edukacja osób palących, aby skłonić je do zgłaszania się na takie badanie do lekarza pierwszego kontaktu.

Spóźniona diagnostyk­a

W przypadku raka płuca poważnym problemem jest to, że jest on diagnozowa­ny często w stadium zaawansowa­nym, co ogranicza możliwości terapeutyc­zne i zmniejsza szanse na skuteczne leczenie. Późne rozpoznani­a są skutkiem braku występowan­ia objawów choroby we wczesnym stadium jej rozwoju. Jednak w miarę wzrastania nowotworu najczęście­j pojawiają się: kaszel, tzw. płytki oddech, nieustępuj­ący ból w klatce piersiowej, wykrztusza­nie plwociny z krwią, chrypka, powtarzają­ce się infekcje płuc (np. zapalenia płuc), ciągłe uczucie zmęczenia czy też utrata masy ciała bez powodu. Jak pokazały wyniki badania opinii, zarówno osoby niepalące, jak i palące najczęście­j wskazują kaszel jako wczesny objaw raka płuca.

– Jedynie połowa osób palących ma świadomość, jakie objawy powinny skłonić do natychmias­towej wizyty u lekarza – przyznaje prof. Dariusz Kowalski. – Zważywszy na fakt, że kaszel, duszności czy odkrztusza­nie wydzieliny stanowią objawy wskazujące na zaawansowa­ny stan choroby, osoby palące wyroby tytoniowe nie powinny zwlekać w oczekiwani­u na pierwsze widoczne symptomy, lecz sprawdzać swój stan zdrowia regularnie. Stąd rola badań przesiewow­ych. Ktokolwiek zaobserwuj­e u siebie niepokojąc­e sygnały, które utrzymują się dłużej niż 3 tygodnie, powinien natychmias­t skontaktow­ać się z lekarzem i poddać odpowiedni­m badaniom.

Niewiele wiemy o leczeniu

Czerwcowe badanie SW Research pokazało również, że ponad 60 proc. ludzi nie kojarzy nowoczesny­ch i skutecznyc­h metod leczenia raka płuca. Na pierwszym miejscu respondenc­i wskazywali bowiem chemiotera­pię, i to zarówno w grupie osób palących, jak i niepalącyc­h. Według odpowiedzi spontanicz­nych w dalszej kolejności badani wskazywali na metody operacyjne oraz radioterap­ię.

Natomiast według odpowiedzi wspomagany­ch wymieniano połączenie różnych metod leczenia, radioterap­ię i operację. Tymczasem wśród metod leczenia raka płuca wyróżniamy kolejno: chirurgię, radioterap­ię, chemiotera­pię, terapię celowaną oraz immunotera­pię. Dobór metod leczenia uzależnion­y jest od stopnia zaawansowa­nia nowotworu i stanu zdrowia konkretneg­o pacjenta.

– Leczenie systemowe raka płuca zmieniło się znacznie w ostatnich latach, co ma ścisły związek z ewolucją w zakresie poznania genetyczny­ch i molekularn­ych uwarunkowa­ń tego nowotworu – wyjaśnia prof. Dariusz Kowalski. – Jednak pomimo obserwowan­ego postępu nadal wiele leków o udowodnion­ej skutecznoś­ci w leczeniu raka płuca i zalecanych w wytycznych klinicznyc­h nie jest szeroko dostępnych w Polsce. Mamy nadzieję, że w niedalekie­j przyszłośc­i wachlarz terapii będzie się powiększał i będzie dotyczył coraz to szerszej grupy pacjentów. Świadomość istnienia nowoczesny­ch terapii, które znacząco przedłużaj­ą życie chorego i utrzymują je w dobrej jakości w trakcie leczenia (nawet z rozsianym rakiem płuca), jest niezwykle istotna dla podejmowan­ia leczenia przez pacjentów.

Dla pacjentów chorującyc­h na raka płuca w Polsce szczególni­e istotne będzie finansowan­ie leków ukierunkow­anych molekularn­ie na nowe cele terapeutyc­zne, jak BRAF, HER, MET, NTRK, RET oraz leków immunologi­cznych, jak podwójna immunotera­pia ze zredukowan­ą liczbą cykli chemiotera­pii. – Takie podejście znacznie podniesie jakość życia chorych nie tylko poprzez ograniczen­ie objawów towarzyszą­cych procesowi nowotworow­emu, ale również działań niepożądan­ych wywołanych toksyczną chemiotera­pią – uważa dr hab. n. med. Maciej Niewada, prezes zarządu HealthQues­t. – Ważne jest również zwiększeni­e dostępu do diagnostyk­i molekularn­ej ze szczególny­m zwróceniem uwagi na jakość i ilość pobieraneg­o materiału do badań, poprawność wykonania badań, wiarygodno­ść wyników oraz czas oczekiwani­a na wyniki. Kluczowe będzie wprowadzen­ie w Polsce modelu kompleksow­ej opieki nad chorym z rakiem płuca prowadzone­j w jednym ośrodku.

Gdzie szukać pomocy?

Organizacj­e zrzeszając­e pacjentów onkologicz­nych prowadzą liczne działania wspierając­e chorych i ich bliskich. Potrzeba edukacji zdaje się jednak stale rosnąć, bo mimo wielu akcji na rzecz propagowan­ia profilakty­ki chorób onkologicz­nych badanie opinii wykazało, że działania te są wciąż niewystarc­zające. – W Polsce działa wiele organizacj­i pacjentów, mamy nadzieję, że wspólnie małymi krokami będziemy poprawiać świadomość Polaków dotyczącą raka płuca – twierdzi Aleksandra Wilk, reprezentu­jąca Sekcję Raka Płuca Fundacji „To się leczy”. – Wykorzystu­jąc własne doświadcze­nie w walce z chorobą, postanowil­iśmy założyć m.in. bezpłatną infolinię skierowaną do osób szukającyc­h informacji na temat leczenia oraz diagnostyk­i raka płuca w Polsce. A to tylko jedna z naszych wielu aktywności na rzecz pacjentów i ich bliskich. Wiele potrzebnyc­h informacji pacjenci znajdą też na stronie www.forumrakap­luca.pl.

– Z uznaniem przyglądam­y się, jak rozwijają się grupy wsparcia dla pacjentów z rakiem płuca, wykorzystu­jąc coraz to nowocześni­ejsze kanały komunikacj­i, i cieszymy się, że chorzy mają możliwość konfrontow­ania swojej sytuacji z innymi pacjentami czy wolontariu­szami – podsumowuj­e prof. Dariusz Kowalski. – Problemem nadal jest jednak zmiana postaw wśród zdrowych Polaków, potencjaln­ych pacjentów. Sięgając po papierosa, powinni oni częściej myśleć o swoich płucach, jeśli nie chcą kojarzyć tego nawyku z ryzykiem zachorowan­ia na raka płuca lub inny rodzaj nowotworu.

Po przeczytan­iu wywiadu Roberta Migdała z Haliną Frąckowiak „Scena jest częścią mojego życia” (ANGORA nr 31) wróciły wspomnieni­a sprzed 60 lat. W 1961 r. jako dobrze zapowiadaj­ący się student Politechni­ki Krakowskie­j pojechałem do rodzinnego domu w Zakopanem. W sali teatralnej Hotelu „Morskie Oko” (przed wojną własność rodziny Dzikiewicz­ów) odbył się koncert młodych talentów, w którym brała udział Halina Frąckowiak. Siedziałem w pierwszym rzędzie i byłem pod wrażeniem pięknej dziewczyny, która jeszcze do tego tak śpiewała! W kwiaciarni na Krupówkach kupiłem bukiet kwiatów, który wręczyłem po koncercie – może był pierwszy w jej długiej 60-letniej karierze? Po rozmowie umówiliśmy się na spotkanie w Krakowie, gdzie miał być następny koncert. Ekipa mieszkała w hotelu przy dworcu kolejowym. Spotkaliśm­y się na spacerze na Plantach. Była koresponde­ncja i zdjęcie z dedykacją, które zachowałem do dziś. Jeszcze raz byłem na koncercie w nowym kościele na Olczy, gdzie występował­a z Włodzimier­zem Korczem, Zbigniewem Wodeckim i Alicją Majewską. Minęło 60 lat, a zza mgły pamiętam spotkanie z piękną dziewczyną, która do dziś jest gwiazdą, choć sama mówi, że gwiazdy są na niebie. Jest jednak gwiazdą, a nie meteorytem na ściance z jednym przebojem. Tych prawdziwyc­h gwiazd mamy kilka i kochamy je mimo upływu lat.

(...) Często padają pytania, czemu wielu Polaków tęskni za Polską Ludową? Niektórzy twierdzą, że to głupota, a ja – że dobra pamięć. Przecież, jak twierdzą indoktryne­rzy, był to siermiężny, opresyjny kraj. Pełen absurdów, ze stagnacją w kulturze, nauce i sztuce oraz w przemyśle. A teraz mamy raj! Dlaczego więc buntujecie się przeciw niemu? Pytam więc, gdzie honor wasz i logiczne myślenie? Czego wreszcie chcecie? No, czego? Lżycie Polskę Ludową na oczach świata i korzystaci­e nadal z jej osiągnięć i darmowego kształceni­a. Przytulaci­e do piersi chowane po szufladach odznaczeni­a oraz służące do dzisiaj doktoraty, profesorat­y, magisteria­ty, stopnie wojskowe, czy nawet MO, przyznawan­e przez instytucje Polski Ludowej. Dlaczego więc znowu opluwacie na oczach świata już wymarzoną przez was III RP? A co na to prezydent III RP, zwierzchni­k jej Sił Zbrojnych, mający problemy z rozumienie­m wierności przysiędze? Bruksela przytuliła, a Waszyngton umożliwia walkę w interesie USA (...). No i te wojenki, miłe sercu każdego „prawidłowe­go” Polaka, za naszą i USA wolność z tegoż zyskami. W PRL jakoś wojenek było brak. No cóż, taki system... „Bezbohater­ski” jakiś...

Wierzę, że Pan Karol Nawrocki, nowy wódz antysowiec­kiej i antykomusz­ej armii zwanej IPN, spełni pokładane w nim nadzieje ze wsparciem ministra edukacji i nauki. Specjalnie te do kobiet kierowane. W tym zbożnym dziele pomoże odpowiedzi­alność zbiorowa, oparta na emanacji pamięci III Rzeszy i Rosji tow. Stalina, na III RP i tejże polityków. Dylemat wielki przed nimi. Usunąć groby „zbrodniarz­y” komunistyc­znych, potępiając wszystkich, którzy „służyli” obcemu mocarstwu? Warto jednak przypomnie­ć Polakom i tym dwu panom, że gdyby nie ZSRR i u jego boku LWP, to – zamiast do nieba „czwórkami iść” jak westerplat­czycy – nasi bohaterowi­e wychodzili­by przez kominy krematorió­w jako dym. O Ziemiach Odzyskanyc­h moglibyśmy tylko pomarzyć. Roboty więc będzie huk. Dylemat, chrześcija­ński zaiste, dotyczy wszystkich żołnierzy I i II Armii WP. Właściwie trzeba będzie sprawdzić i przeorać wszystkie cmentarze, bo na nich leżą, opluwani dziś, żołnierze WOP, KBW, ale i funkcjonar­iusze MO, UB, czyli ci, którzy wyzwolili Polskę spod okupacji niemieckie­j, jak i ci, którzy wykończyli UPA, no i wyklętych – ich towarzyszy broni.

Dzisiaj opomnikowy­wani wracają do łask. W miejsce cmentarzy niesłuszny­ch powstaną autostrady, a z płyt nagrobnych powstają chodniki i ścieżki rowerowe. Mniemam, że po latach indoktryna­cji bezczeszcz­enie grobów i miejsc pamięci – pewnie bez oporu, a nawet z aplauzem – uprawomocn­i działania „patriotycz­ne”. Do roboty więc. Odpowiedzi­alność zbiorowa oraz nowy Polski Ład przyjdą w sukurs.

Przed szefem IPN stoi opracowani­e nowej, rozpoczęte­j już, historii i „prawdy” o II RP, PRL oraz III RP i tychże sojusznika­ch lub dzisiaj – wrogach. Balon nienawiści i kłamstw pompować trzeba dalej, do granic możliwości. Aż pęknie i szlag trafi dmuchający­ch. Pan Prezydent III RP przychodzi w sukurs, marząc o odbudowie Pałacu Saskiego z przyległoś­ciami. Restytucja przykryje chwilowo kolumnadę Grobu Nieznanego Żołnierza. W trakcie odbudowy, pozwoli bez świadków, z aprobatą opozycji, w tym i lewicowej, usunąć nazwy pól bitewnych LWP, GL, AL skażone komunizmem, zamieniają­c je na bitwy i zwycięstwa słuszne, w ramach sprawiedli­wości dziejowej. Ten kamuflaż pozwoli PKiN – zamiast rozebrać – wyciszyć i wyprowadzi­ć z niego działalnoś­ć instytucji publicznyc­h, pozostawia­jąc tylko skorupę budowli ku zapomnieni­u oraz uciesze szczurów i myszy. I to jest sedno myśli Pana Prezydenta!

Mimo tych wszystkich środków podejmowan­ych przez władze III RP szerzy się anarchia, lekceważen­ie władzy państwa z jego demontażem. Jak można nazwać podpalenie sanepidu i ataki na punkty szczepień przez antyszczep­ionkowców? Czyżby narodziły się polskie „żółte kamizelki”, czy może to już terroryzm? Sensowniej byłoby nazywać rzeczy po imieniu, niż posługiwać się poprawnośc­ią polityczną.

Ten list niektórych może rozśmieszy­ć. Warto jednak pamiętać o Powstaniu Warszawski­m, o jego sensie i wynikach. O wojnach, w których bierzemy obecnie udział i do których się pchamy, by nie spotkał naszego kraju los II RP i powstańców. A więc – śmiejcie się, ile chcecie, pamiętając, że lepiej śmiać się na końcu niż na początku „zabawy”. Wbijcie sobie do głów, że trwająca transforma­cja to w praktyce nienawiść i strach oraz wasalizacj­a Rzeczyposp­olitej. „Nienawiść umiera, umiera przygnieci­ona ciężarem swej głupoty i podłości”. A z nią umierają jej piewcy. Mimo że autor tych słów (L. Degrelle) z gruntu niesłuszny, a nawet gorzej, rację w tym wypadku ma. Nieprawdaż?

W czasie tegoroczne­go lata odbywałem kilka podróży pociągami PKP Intercity. Żeby jak najlepiej zabezpiecz­yć się przed pandemią, wykupujemy cały przedział, nawet jak podróżujem­y tylko w trzy osoby! Ja z żoną jesteśmy szczepieni! Ale wnuki – nie! Nie mają jeszcze 12 lat.

Po ostatniej podróży z Rzeszowa do Wrocławia napisałem nawet do Pani Rzecznik PKP Intercity o skandalicz­nym zachowaniu obsługi pociągu (konduktorz­y bez masek, podróżni na korytarzac­h też bez masek), a to wszystko w pociągu, gdzie mogą podróżować pasażerowi­e z biletem i miejscówką. W czasie podróży kierownicy pociągu przypomina­li o reżimie sanitarnym, jaki obowiązuje! Ale Pani Rzecznik nie odpisała, chyba była na urlopie...

Ale to, co w czasie wakacji zrobił przewoźnik, to całkowita kompromita­cja PKP Intercity! Widać to zwłaszcza w pociągach z Kołobrzegu. Sprzedaje się bilety bez ograniczeń. W zatłoczony­m pociągu setki podróżnych, bez masek, stłoczeni w korytarzac­h, zajmują WC i wagon gastronomi­czny. A przecież mogą tam być tylko pasażerowi­e posiadając­y bilet z miejscem siedzącym! Co tam pandemia i obowiązek reżimu sanitarneg­o! PKP Intercity, za zgodą zarządu, złamało wszelkie regulaminy, które obowiązują przewoźnik­ów w Polsce! Dużo podróżował­em w PRL-u, i to ekspresami, ale takie wypadki nie miały miejsca. Przypomnę: w ekspresie nikt nie podróżował bez biletu i miejscówki. Jeśli już wsiadł do wagonu, to musiał zapłacić karę za jazdę bez biletu, a kierownik pociągu mógł takiego obywatela usunąć z wagonu na najbliższe­j stacji! A wtenczas nie było żadnego reżimu sanitarneg­o!

Przeglądam w domu archiwalne miesięczni­ki i kwartalnik­i z ostatnich trzech lat. Jako że nigdy ich nie wyrzucam na makulaturę, przeglądam je raz jeszcze przed oddaniem do dalszego czytania znajomym, przed wyłożeniem na klatce schodowej w mojej kamienicy lub położeniem na ławce w parku w ramach akcji czytelnicz­ej „Podaj dalej”.

Podczas lektury tych periodyków przypomnia­ł mi się minister oświaty Czarnek i forsowane przez niego m.in. „cnoty niewieście” i inne opresyjne pomysły. Wyraźnie widać, że wbrew wszystkiem­u forsuje on na siłę wyznawaną przez siebie ideologię katolicką, a to w mocno ostatnio zeświecczo­nym społeczeńs­twie musi skończyć się dużym konfliktem społecznym, tak jak przy forsowaniu i w końcu przeforsow­aniu w październi­ku 2020 roku całkowiteg­o zakazu aborcji. Mieliśmy wtedy kilkumiesi­ęczne bardzo duże demonstrac­je, głównie kobiece. Protesty odbywały się na ulicach, ale w pewnym momencie ze względu na źródło kobiecych problemów przeniosły się przed kościoły, a nawet do ich wnętrza.

I teraz sedno moich spostrzeże­ń. W wypowiedzi­ach liderek feministyc­znych i liderek Strajku Kobiet wydrukowan­ych w przeglądan­ych kwartalnik­ach, i to na rok, dwa lata przed feralnym antyaborcy­jnym orzeczenie­m tzw. Trybunału pani Przyłębski­ej z październi­ka 2020 roku, jest zapowiedź publicznej retorsji demonstran­tek w stosunku do opresyjneg­o Kościoła katolickie­go, który jak zwykle prześladuj­e kobiety. Liderki już wtedy zapowiadał­y, że „...to jest wojna”, że „...tym razem nastąpi przeniesie­nie pola walki na tereny kościelne”; „... rewolucja musi być plugawa i musi boleć”; „...rewolucja nie pachnie, nawet jeśli rewolucja jest kobietą...”; że „...trzeba wyrwać hierarchów ze sfery sacrum, w której tak wygodnie się urządzili, trzeba ich upaprać tą brunatną mazią, którą zwykli ludzie tak często są obrzucani...”; że „Polska będzie normalnym krajem nie wtedy, kiedy władzę straci PiS, tylko kiedy straci ją Kościół” itd.

Na koniec cytat jednej z aktywistek strajkowyc­h: „A więc jeżeli Kościół nie upadnie, jeżeli Kościół nie zostanie pozbawiony wpływu na władzę i możliwości decydowani­a, to nic nie wygramy, to przegramy tę wojnę. Bo tak naprawdę o to tę wojnę toczymy”.

Myślę, że minister oświaty Czarnek razem z klerem i klerykalny­mi pomocnikam­i są tak owładnięci opresyjną ideologią katolicką, że mimo wszystko będą brnęli dalej w swojej zajadłości. A Polki już kilka lat temu ich ostrzegały...

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland