Czy stolica wyprowadzi się za Ural?
Ambitne wizje urbanistyczne roztacza rosyjski... minister obrony Siergiej Szojgu, który chce, by na Syberii zbudowano od zera kilka nowoczesnych metropolii. Miałyby one zastąpić Moskwę, stając się nowym centrum politycznym i gospodarczym kraju.
Szef resortu podzielił się tą koncepcją podczas wizyty w Nowosybirsku – mieście uważanym za gospodarczą i naukową stolicę regionu. – Musimy zbudować na Syberii trzy, ale jeszcze lepiej pięć dużych centrów naukowo-przemysłowych i gospodarczych. Mówiąc prościej, miast o liczbie ludności od 300 do 500 tys., a jeszcze lepiej do miliona. I nie tylko zbudować miasta i przenieść tam stolicę, a sprawić, by były one nastawione konkretnie na tę czy inną sferę działalności.
Nie ukrywał przy tym żalu, że w Rosji nie realizuje się wielkich projektów, takich jak w ZSRR. Jako przykład wymienił zbudowany w 1932 roku Komsomolsk nad Amurem czy słynną Bajkalsko-Amurską Magistralę Kolejową. – Przypomnijcie sobie, jak ludzie jeździli na wszystkie te budowy – przekonywał.
Powrót do nich to idée fixe Szojgu, który sam pochodzi z Tuwy, rosyjskiej republiki autonomicznej, leżącej na granicy z Mongolią. Jeszcze w 2012 roku przekonywał, że przeniesienie stolicy na Syberię zapobiegłoby odpływowi ludności ze wschodniej części kraju. Idee te nie wzbudziły jednak entuzjazmu. Dmitrij Abzałow z Centrum Koniunktury Politycznej zauważył wówczas, że żadne syberyjskie miasto nie byłoby gotowe, aby zastąpić Moskwę.
– Alternatywnym wariantem rozwoju sytuacji jest np. system amerykański – sugerował ekspert. – Najważniejsze urzędy państwowe znajdują się w Waszyngtonie, regulatory finansowe w Nowym Jorku, a główny czynnik innowacyjny jest reprezentowany przez San Francisco.
Być może te opinie wpłynęły na ewolucję zamysłów Szojgu, który teraz rzeczywiście mówi, że nowe metropolie miałyby być „nastawione konkretnie na tę czy inną sferę działalności”. Jednak w odróżnieniu od USA i tak trzeba by je było najpierw wybudować. Tylko po co?
– Mamy ogromną liczbę wymierających miast – sceptycznie podszedł do słów Szojgu politolog Aleksandr Kyniew w komentarzu dla niezależnej TV Dożd. – Spróbujcie odbudować chociażby jedno z nich! O jakich nowych można mówić? Skąd wezmą się w nich ludzie?
To istotna kwestia: sondaże wykazały, że sami obywatele odnoszą się do wizji ministra niejednoznacznie. Budowy nowych syberyjskich metropolii chciałoby 30 proc. respondentów, ale usytuowania tam stolicy już tylko 22 proc. Zbliżony odsetek (27 proc.) jest przeciwko jednemu i drugiemu. Pozostaje też pytanie, kto by je zbudował. Rosja boryka się z ogromnym deficytem siły roboczej – w związku z pandemią poza granicą pozostały rzesze dotychczasowych oraz potencjalnych gastarbeiterów z krajów Azji Środkowej. Wiosną resort budownictwa przyznał, że brakuje ich ponad pół miliona. Dlatego rząd w Moskwie rozpatruje możliwość zastąpienia ich na wielkich budowach... więźniami odsiadującymi wyroki w koloniach karnych. Potencjalnie to nawet 180 tys. ludzi. Część mogłaby zostać zatrudniona m.in. przy rozbudowie BAM-u, który z taką nostalgią wspominał Szojgu, i który już w latach 30. ubiegłego wieku powstawał dzięki pracy więźniów tzw. BAMłagu, a potem „zeków” osadzonych w koloniach.
Czyżby więc – nawet jeśli marzenia szefa resortu o nowych syberyjskich metropoliach pozostaną tylko mrzonką – historia i tak miałaby zatoczyć krąg? (CEZ)