Franciszek może wycofać się jak jego poprzednik
Jeśli Franciszek zrezygnowałby w najbliższym czasie z powodu wieku i stanu zdrowia, jak spekulują niektóre włoskie media, to o pontyfikat walczyłoby dwóch Włochów: aktualny sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej Pietro Parolin i kardynał Matteo Maria Zuppi, doceniany nawet przez... masonów.
Mimo że Ojciec Święty wznowił prywatne audiencje, a na wrzesień ma zaplanowaną podróż apostolską na Węgry i Słowację, to dziennikarz Libero Antonio Socci prognozuje, że wkrótce może on zrezygnować z Tronu Piotrowego. Tłem takiego posunięcia byłyby skandale finansowe, z transakcją londyńską na czele; groźby śmierci, osłabiona kondycja po lipcowej operacji jelita i zbliżające się w grudniu 85. urodziny. Biorąc pod uwagę, że Benedykt XVI zdecydował o abdykacji właśnie w wieku 85 lat, ustąpienie po przekroczeniu tego progu wiekowego mogłoby stać się praktyką kolejnych papieży.
Aby tak się stało, potrzebna jest legislacja dotycząca statusu papieży seniorów. Podobno Franciszek już coś planuje w tym zakresie i można się spodziewać rychłej promulgacji nowych przepisów, np. w formie konstytucji apostolskiej. Takie prawo jest niezbędne, bo nietrudno sobie wyobrazić w Rzymie, i to w najbliższym czasie, więcej niż jednego papieża emeryta. Wystarczy zrzeczenie się zwierzchnictwa Franciszka nad Kościołem katolickim, a dołączy on do tej samej kategorii świątobliwości w stanie spoczynku co 94-letni Joseph Ratzinger. Normy dotyczące papieskiej emerytury pozwoliłyby uniknąć kontrowersyjnych interpretacji na temat rządów kilku papieży i tezy o poszerzonym papiestwie, zaś sama figura emeryta, który nosił pierścień rybaka, przestałaby budzić sensację.
Chociaż pogłoski o końcu sprawowania władzy przez Franciszka przetaczają się przez media regularnie, to tym razem przeczucia Socciego co do nieuchronnego konklawe mogą być prorocze. Publicysta zna sprawy Watykanu, Kościoła i religii od podszewki. Był wieloletnim dyrektorem szkoły dziennikarskiej w Perugii, kuźni talentów RAI, a odszedł po awanturze, jaka wywiązała się, gdy zaatakował w mediach społecznościowych papieża, któremu od dawna zarzuca przemilczanie prześladowań chrześcijan i zbytnią krytykę wiernych, przeważającą nad wsparciem i pocieszaniem.
Oprócz Socciego i mediów, które cytowały jego przewidywania, w bezterminową kontynuację pontyfikatu panującego Ojca Świętego powątpiewają redaktorzy doskonale poinformowanego z kościelnych źródeł portalu Il Sismografo. Jego dyrektor Luis Badilla zastanawiał się, dlaczego komunikaty o zdrowiu papieża nie zawierały opinii medycznych z podpisami lekarzy, a sygnowane były wyłącznie przez szefa biura prasowego. W ten sposób nakręcano domysły, że medycy z kliniki Gemelli nie podzielają optymizmu współpracowników Franciszka co do jego faktycznego stanu zdrowia po zdiagnozowaniu przewlekłej choroby jelit, która w przyszłości może być przeszkodą do pełnienia jakiejkolwiek funkcji publicznej. Badilla pisał wprost, że cała ta retoryka wokół Supermana Jorge Mario Bergoglia nie ma sensu, wręcz szkodzi jego wizerunkowi, ponieważ papież wiedział, że jego życie po operacji nie będzie takie jak przedtem, przez konieczność odpoczynku, rehabilitacji i dozowania wysiłku oraz różne ograniczenia, choćby sposobu odżywiania.
Gdyby scenariusz dymisji, o którym Franciszek niejednokrotnie wspominał w wywiadach, miał się sprawdzić, to w tej chwili do finału rozgrywek o schedę po nim są typowani dwaj włoscy dostojnicy: Pietro Parolin, mający poparcie kardynałów Zachodu i części Ameryki Łacińskiej, oraz faworyt hierarchów Trzeciego Świata Matteo Maria Zuppi. Przed pandemią lansowano też m.in. filipińskiego kardynała Tagle i polskiego jałmużnika Konrada Krajewskiego. (ANS)
21 sierpnia Barry’emu Manilowowi nie było dane wyśpiewać utworu „Bez ciebie nie mogę się uśmiechać”. Może i dobrze, bo wkrótce nikomu nie było do śmiechu. Szeroko nagłaśniany koncert supergwiazd „We Love New York. The Homecoming Concert” w sobotni wieczór w Central Parku został niespodziewanie przerwany. Widzom nakazano natychmiastową ewakuację. Chwilę później, między godz. 22 a 23, zaczęły walić pioruny, na ziemię lunęło 5 centymetrów ulewnego deszczu. To był dopiero początek.
Czerwoną plamę huraganu „Henri” ciągnącego z Atlantyku na północno-wschodnie wybrzeże USA pokazywano na mapach meteorologicznych już wcześniej. Władze twierdzą jednak, że za mało było czasu na przygotowania. Nowy Jork nie leży w tropikach, więc nie musi obawiać się tropikalnych sztormów takich jak „Henri”. Dobrze że w ostatniej chwili przed wtargnięciem na ląd się zmitygował i możliwe było skreślenie go z kategorii huraganów.
„Henri” sparaliżował siedem gęsto zaludnionych stanów Nowej Anglii. W zasięgu jego rażenia znalazło się 48 milionów ludzi. 35 milionom bezpośrednio zagroziła powódź. Na pierwszą ofiarę wybrał miasteczko Westerly w stanie Rhode Island. Wiatr dął z prędkością do 113 km/godz. Fale przy brzegu Atlantyku miały ponad 5 m wysokości. W metropolii nowojorskiej i w miastach New Jersey spadło w krótkim czasie ponad 20 cm deszczu. W innych miejscach – ponad 30 cm. Woda nie wsiąkała, bo grunt był nasączony po ostatnich opadach. W miasteczku Helmetta dwustu rezydentów uciekało tak jak stali z zatapianych domów. Ludzie chronili się na dachach. W Newark policja uratowała ponad 80 osób uciekających podtapianymi samochodami. Ewakuowano kilkaset osób z domów opieki. – To przyszło tak szybko, w mgnieniu oka – stwierdził burmistrz Helmetty Christopher Slavicek.– Mnóstwo ulic jest pod wodą – wtórował gubernator New Jersey Phil Murphy. 140 tys. ludzi w kilku stanach zostało bez prądu. Odwołano ponad 1000 lotów, zawieszono kursy kolei podmiejskich, unieruchomiono część nowojorskiego metra.
„Henri” szczytował w niedzielę w południe. Był słabszy niż huragan, lecz w poniedziałek rano stał prawie w miejscu, co pogarszało sytuację powodziową. Wieczorem wyniósł się wreszcie nad ocean. Mogło być gorzej – twierdzą meteorolodzy. Ekipy
naprawcze natychmiast przystąpiły do usuwania skutków żywiołu, zwłaszcza do przywracania elektryczności, bo prognozy zapowiadały na wtorek 33°C i dużą wilgotność.
W stanach Nowej Anglii obyło się bez ofiar. Tego szczęścia zabrakło w centralnej części Tennessee. W tym samym czasie co na Wschodnim Wybrzeżu tutaj kilka hrabstw stanu nawiedził potop wywołany gwałtownymi deszczami. – Policja przyszła w sobotę rano, kazała się ewakuować – relacjonowała Anna Mays z miasteczka Waverly. – Widziałam, jak woda błyskawicznie przybiera, zbliża się do domu. Brat usiłował uszczelniać drzwi ręcznikami. Po kilku minutach napór wody wywalił drzwi, dom został zalany. Trzymałam się framugi, aż łodzią przybyli ratownicy. Brat wybiegł na zewnątrz, usiłował wejść na dach, woda go porwała, udało mu się złapać za drzewo. Sąsiad stracił siedmioletnią córeczkę.
Żywioł zabił co najmniej 21 osób. Rwący nurt powalał słupy elektryczne i wieże telefoniczne. Ludzie stracili możliwość komunikacji, nie wiedzą, czy ich bliscy przeżyli. Portal GoFundMe zbiera pieniądze na pogrzeb 7-miesięcznych bliźniaków – żywioł wyrwał je z ramion ojca. Linda Almond uciekła z synem na dach domu. Dach się zawalił, porwała ich woda. Kobieta komórką rejestrowała wszystko na żywo na Facebooku. Jej ostatnie nagrane słowa brzmiały: – To jest naprawdę przerażające. O mój Boże... O mój Boże. Syn został uratowany.
Teren trzech hrabstw wygląda jak po huraganie. Rwąca woda porywała auta jak zabawki, piętrzyła jedno na drugim. Unosiła domy z fundamentów, zrywając przewody elektryczne i gazowe. W niektórych budynkach wybuchły pożary. Te, które ocalały, są pełne błota i odpadków. Wszędzie pełno mułu i szczątków sprzętu domowego. – To przerasta nasze najbardziej koszmarne wyobrażenia – mówi Patrick Sheenan, dyrektor ratowniczej Tennessee Emergency Agency. – Nigdy wcześniej nie widzieliśmy tak katastrofalnej powodzi. Ostrzega, że hrabstwa Humphreys, Houston, Dickson i Hickman zlokalizowane w promieniu ok. 100 km od Nashville są właściwie niedostępne. W ciągu niecałej doby spadło 43 cm deszczu. Rekord. Dwa tysiące domów jest bez prądu. Jedyna dobra wieść jest taka, że w środkowym Tennessee prognozy na najbliższe dni nie przewidują znacznych opadów.
Prezydent Biden udostępnił federalną pomoc dla ofiar klęsk żywiołowych dla rejonów północnego wschodu i Tennessee. Eksperci twierdzą, że w obydwu przypadkach ataki żywiołu to efekt zmian klimatycznych. Demony natury, które kataklizmy spowodowały, będą w przyszłości jeszcze bardziej gwałtowne. (STOL)