Herosi biznesu
Sukces swojego rodzinnego przedsiębiorstwa Maciej Bursztein widzi codziennie, gdy odprowadza córkę do szkoły. Wielu uczniów niesie ze sobą butelkę Dafi, wyrób firmy Formaster, producenta naczyń filtrujących i zmiękczających wodę. Założył ją ojciec Macieja Sławomir Bursztein w latach 80. ubiegłego wieku. Przyjechał wtedy do Polski z rodzinnego Charkowa na Ukrainie. Nie miał wykształcenia ani fortuny, ale miał plan. Chciał produkować pompy do wody. Wziął kredyt z banku spółdzielczego, ale zanim go udzielono, kazano mu zdobyć aż 14 żyrantów. Wpadł wtedy na pomysł, jak przekonać do żyrowania swoich kolegów z pracy. W zakładzie właśnie redukowano zatrudnienie, wszyscy obawiali się zwolnień, więc on obiecał, że zwolni się sam, jeśli oni za niego poręczą. Poszli na ten układ. Pod koniec lat 80. Sławomir Bursztein miał już własną fabrykę w Kielcach przy ulicy, nomen omen, Fabrycznej, a parę lat później zainteresował się dzbankami filtrującymi, nieznanymi w Polsce, ale już zdobywającymi popularność w Niemczech. Zaczął je produkować w 1997 roku. – Wystarczyło mu, że zapoznał się z procesem wytwarzania (...). Znalazł dostawców komponentów i dopasował technologię – opowiada jego syn, który z początku wcale nie marzył o angażowaniu się w ojcowski biznes. Po szkole średniej wybrał studia prawnicze. Lecz później nadeszły ciężkie czasy. W 2005 roku Formaster znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. – Bez naszej wiedzy niemieccy partnerzy zarejestrowali wzory przemysłowe naszych produktów w urzędzie patentowym w Alicante. Zapis co prawda udało się anulować, ale pozbawionej zaufania współpracy odbudować już nie było można. Wraz z niemieckim kontrahentem zniknęli klienci i większość przychodów. Formaster zwolnił połowę pracowników. – Od małego kręciłem się po firmie, ale to właśnie w tym krytycznym momencie zacząłem w niej pracować na poważnie. Byłem młodym wilczkiem, świeżo po studiach i chciałem dużo zmienić – zarówno w kwestii produktowej, jak i zbudować DNA marki Dafi. Nie obyło się wtedy bez wielu spięć, jak to w firmach rodzinnych. Wspólnymi siłami, ojciec, syn i córka Katarzyna, specjalistka od marketingu, wydobyli się z kłopotów. Przez ostatnie pięć lat ostro inwestowali, czego efektem są dwie nowe fabryki, zautomatyzowany magazyn oraz przychód w wysokości prawie 185 mln zł w 2020 roku.
Forbes nr 8/2021