Amatorzy i naukowcy badają bocianie odloty
W unikatowy sposób radzą sobie afrykańskie jeże. Przy ataku pasożytów skórnych przeżuwają miętę i trawę cytrynową, po czym wypluwają je w postaci piany, w której następnie się tarzają.
Gdy boli brzuch
Mięta, bylica pospolita, lebiodka (oregano), macierzanka, szanta, mniszek, pokrzywa, jaskółcze ziele... Co je łączy oprócz tego, że znamy je jako ziółka zbawienne dla naszych żołądków i wątroby? Wszystkie te gatunki są powszechnie wykorzystywane przez ptaki i ssaki dla poprawy trawienia i w razie niedyspozycji układu pokarmowego. Co ciekawe, robią to nie tylko roślinożercy. Także padlinożercom w strawieniu nieświeżego pokarmu pomagają te aromatyczne zioła. A dodatkowo odkażają i odrobaczają. Część ziół człowiek mógł poznać dzięki owcom. Cierpiąc na bóle brzucha, zmieniają dietę i poszukują roślin bogatych w taninę i saponiny.
Pies i kot mogą jeść trawę w wyniku niedoboru składników odżywczych w diecie. Koty szukają tam witamin, minerałów oraz kwasu foliowego. Z kolei psy najczęściej poszukują błonnika, który jest niezbędny dla właściwego pasażu treści pokarmowej i oczyszczenia jelit.
Szympansy i goryle wykorzystują w razie bólów brzucha różne części roślin, m.in. korę pnącza zwanego utazi (Gongronema latifolium). A gerezy z Zanzibaru zjadają kawałki węgla drzewnego po posiłkach m.in. z liści mango zawierających toksyny.
Lecznicze minerały to też wynalazek zwierząt – jest wiele obserwacji m.in. żyraf, słoni, nosorożców, a nawet papug zjadających glinę z kopców termitów. Jest w niej kaolinit, dziś składnik ludzkich leków przeciwbiegunkowych.
Również zioła wymiotne zostały podpatrzone być może u jeleni lub łosi, które spożywają odpowiednie rośliny w celu doraźnego oczyszczenia przewodu żołądka.
Miłośnicy używek
Kawę znamy wszyscy. Prawdopodobnie jej odkrycie zawdzięczamy kozom! Według arabskiej legendy z IV w. pewien pasterz zauważył, iż kozy po zjedzeniu owoców z krzewu brykały bardziej niż zwykle. Gdy zaciekawiony sam ich spróbował, poczuł przypływ energii. Do dziś w Maroku można zobaczyć, jak kozy gromadnie oblegają starsze krzewy kawowe.
A skąd wiadomo, że niedojrzały mak usypia? Wystarczy przyjrzeć się, co dzieje się z kurami czy gęsiami, które dziobią niedojrzałe makówki. Czy robią to świadomie?
Alkohol też jest znany zwierzętom. Najbardziej znane pijaczki to muszki owocowe i jemiołuszki – te ostatnie czasem nawet umierają pijane, gdy zjedzą zbyt dużo fermentujących owoców.
Sejmiki bocianie to fenomen znany od wieków miłośnikom przyrody, specjalistom i amatorom. Jednak o tym, jak wygląda jesienna struktura bocianich stad, gdzie ptaki te żerują i kiedy podejmują decyzje o wspólnym odlocie, wiemy stosunkowo niewiele. Z problemem tym zmierzyli się wspólnie ornitolodzy amatorzy z Grupy Badawczej Silesiana i ornitolodzy zawodowcy z Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie, Uniwersytetu Szczecińskiego i Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Wyniki ich wspólnej pracy ukazały się właśnie w specjalistycznym czasopiśmie naukowym „Bird Study”.
– Grupom bocianów przyglądaliśmy się z lotu ptaka i to niemal dosłownie – opowiada Joachim Siekiera z Grupy Silesiana, pierwszy autor opublikowanej pracy. – Wykorzystaliśmy mały samolot Cirrus, oblatując nim całą Opolszczyznę, notując informacje o widzianych z góry bocianach. Następnie przekazywaliśmy informacje naziemnym współpracownikom – tak, by ci mogli podjechać do stad bliżej i pozyskać stosowne dane. Z góry żerujące bociany to tylko biało-czarne punkty, natomiast z ziemi, przez lunetę, możemy nie tylko je dokładniej policzyć, ale i starać się wykryć osobniki z obrączkami.
– Właśnie na odczytach zaobrączkowanych ptaków najbardziej nam zależało – podkreśla prof. Łukasz Jankowiak z Uniwersytetu Szczecińskiego. – To bowiem pewna informacja o wieku i pochodzeniu ptaka.
– Od razu powiedzmy jednak: to nie tylko hobbystyczna zabawa miłośników bocianów, ale próba zmierzenia się z bardzo poważnym problemem ochrony przyrody – zastrzega prof. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. – Jesienna wędrówka to nie lada wyzwanie, zwłaszcza dla młodych, tegorocznych młodych, „przedyskutowanie” problemu ze starszymi osobnikami. Naśladowanie ich zachowań to spore zwiększenie szans na przeżycie trudów długiej wyprawy do Afryki.
W trakcie kilku sezonów badań zlokalizowano niemal 5700 bocianów w stadach liczących od dwóch do dwustu ptaków. Ptaki namierzano najczęściej na polach ornych, nieco rzadziej na łąkach, a sporadycznie we wsiach czy na drzewach.
W stadach przeważały osobniki dorosłe, które stanowiły 56 proc. wszystkich obserwowanych ptaków, natomiast pozostała część to tegoroczne młode. W sumie odczytano aż 533 numery obrączek, co pozwoliło ustalić, że średnia odległość, z której przylatują ptaki na sejmiki jesienne położone na Opolszczyźnie, to 277 km. W stadach dominowały osobniki pochodzące ze Śląska i wschodnich landów Niemiec. Stwierdzano jednak nawet ptaki pochodzące ze Szwecji, gdzie w ostatnim ćwierćwieczu podjęto się skutecznej reintrodukcji tego gatunku. Po wymarciu lokalnej populacji w 1955 r. w celu przywrócenia bocianów do szwedzkiego krajobrazu wykorzystano m.in. polskie ptaki – jak widać, nadal wybierają one (i ich potomstwo) wędrówkę przez nasz kraj.
Wyniki badań po raz kolejny pokazały, jak ważna jest jakość siedlisk dla wędrujących bocianów. Tutaj uzupełniają one zapasy energetyczne niezbędne do rozpoczęcia i kontynuacji wędrówki – podkreślają naukowcy.
Żerowiska te ważne są nie tylko dla lokalnej populacji, ale i dla ptaków pochodzących z odległych terenów; w przypadku badanego terenu są to osobniki dołączające z zachodu i północy. Następnie ptaki te kontynuują już wspólnie migrację tzw. wschodnim szlakiem migracyjnym, omijając Tatry i inne wyższe partie Karpat, przelatując przez Bałkany i Izrael do środkowej Afryki.
– Nasze badania to kolejny przykład współpracy zawodowych ornitologów z amatorami. Właściwie w przypadku bociana białego gatunek ten niemal od zawsze stanowił obiekt tzw. nauki obywatelskiej. Przy tej konkretnej pracy mamy do czynienia z połączeniem klasycznych i bardzo zaawansowanych technologii odnośnie do pozyskiwania materiału badawczego i analizy danych. Bardzo lubimy taką współpracę – zgodnie podkreślają wszyscy współautorzy.
Poza znacznie większą trwałością desek II generacji zyskujemy także duży wachlarz innych cech: długość desek dopasowaną do wymiarów tarasu, powłokę o strukturze drewna, dwukolorową, możliwość zakupu desek w innych kolorach po dwóch stronach, co umożliwia przełożenie ich po kilku latach użytkowania i zmianę koloru. Wyraźnie niższe koszty konserwacji desek z kompozytu w stosunku do tych drewnianych, a jednocześnie znaczne podniesienie cech wizualnych desek kompozytowych II generacji może wpłynąć znacząco na wybór technologii budowy tarasu. Warto poznać i porównać. janik@angora.com.pl