Sto lat trucia
Dookoła świata
Era benzyny ołowiowej dobiegła końca, gdy Algieria, ostatni kraj, który sprzedawał ją na stacjach, wyczerpała w lipcu resztę zapasów. Odtąd żaden kierowca na świecie nie będzie mógł legalnie napełnić nią baku. Całkowita likwidacja jednej z największych trucizn nastąpiła dokładnie wiek po jej narodzinach. W 1921 r. naukowcy z General Motors odkryli, że dodanie do benzyny związku zwanego tetraetyloołowiem może poprawić osiągi silnika. Istniały wprawdzie bezpieczniejsze związki chemiczne mogące służyć temu celowi, jednak to ołów osiągnął sukces. Drogę utorowali mu uczeni pracujący dla producentów samochodów, firm naftowych i gigantów chemicznych, twierdząc, że ogółowi społeczeństwa nie zaszkodzi niski poziom narażenia na benzynę ołowiową. Bardzo się pomylili, nie przewidziawszy szybkiego rozwoju motoryzacji. Liczba aut tankujących śmiercionośne paliwo rosła, a wraz z nią ilość chorób serca, nerek, udarów, nowotworów oraz uszkodzeń mózgu u dzieci. Ołów zanieczyszczał powietrze, glebę, wodę i uprawy żywności. Dopiero pięćdziesiąt lat po wynalazku General Motors, w 1973 roku, amerykańska Agencja Ochrony Środowiska wszczęła starania o stopniowe wycofywanie benzyny ołowiowej. Zaczęto produkować nowe pojazdy napędzane wyłącznie nowym paliwem – oczywiście droższym, co wzbudzało sprzeciw klientów, ale zmiany były już nie do zatrzymania. W połowie lat 80. większość benzyny używanej w USA stanowiła ta bezołowiowa, chociaż używania starej jeszcze nie zakazano. Nastąpiło to wreszcie w 1996, a dziś paliwa z ołowiem używa się tylko w samolotach i pojazdach terenowych. Stany dały sygnał do rewolucji, a bogate państwa podążyły ich śladem. Na przełomie tysiącleci Zachód był prawie wolny od zabójczych oparów, jednak kraje rozwijające się nie nadążały. W 2002 roku antyołowiową kampanię podjęła więc Organizacja Narodów Zjednoczonych i 19 lat później ogłosiła zwycięstwo. Urzędnicy ONZ twierdzą, że zakończenie stosowania benzyny ołowiowej zapobiegnie ponad 1,2 mln przedwczesnych zgonów rocznie. Toksyczne paliwo odchodzi w niepamięć, lecz jego skutków będziemy doświadczać jeszcze długo. Niedawne badanie wykazało, że substancja zakazana w Londynie 20 lat temu nadal ma wpływ na jakość powietrza w stolicy. I mimo że ilość ołowiu jest tam znacznie mniejsza niż w latach 80., to wciąż pozostaje znacznie powyżej naturalnego poziomu. (EW)