Angora

Nie można wyłączyć myślenia (Angora)

Rozmowa z BŁAŻEJEM LENKOWSKIM, prezesem zarządu Fundacji Liberté! i LESZKIEM JAŻDŻEWSKI­M, redaktorem naczelnym pisma „Liberté!” – organizato­rami Igrzysk Wolności

- Tekst i fot.: TOMASZ BARAŃSKI

Rozmowa z Błażejem Lenkowskim i Leszkiem Jażdżewski­m, organizato­rami Igrzysk Wolności.

– Organizuje­cie w Łodzi po raz 8. Igrzyska Wolności (10 – 12.09). O jakim wydarzeniu w ogóle rozmawiamy?

BŁAŻEJ LENKOWSKI: – To najciekaws­ze spotkanie intelektua­lne organizowa­ne w Polsce, bardzo mocno interdyscy­plinarne. Wystąpią w nim przedstawi­ciele świata kultury, np. Andrzej Stasiuk, Manuela Gretkowska, Jakub Żulczyk, Małgorzata Rejmer, Maria Peszek, ale odwiedzają nas też czołowi politycy, a wśród nich m.in. Rafał Trzaskowsk­i, Szymon Hołownia, Aleksander Kwaśniewsk­i. Co roku gościmy wybitnych światowych intelektua­listów, tym razem m.in. Noaha Yuvala Harariego, Fransa de Waala, Nialla Fergusona, Petera Singera. Nie zabraknie ponadto przedstawi­cieli biznesu, będą m.in. Magda Dziewguć, szefowa Google Cloud Polska, Karin Skold, prezeska Ikei, Arkadiusz Muś, prezes Press Glass, Adam Kiciński, szef CD Projektu, Dorota Hryniewiec­ka-Firlej, prezeska Pfizera, przedstawi­ciele Microsoftu, Orange, Amazona oraz wielu łódzkich firm IT. Mamy też masę wspaniałyc­h akademików, ekspertów i publicystó­w. To prawie 80 wydarzeń, około 300 gości. Będziemy rozmawiać o nowych trendach i ideach, o tym wszystkim, co ważne dla naszego życia społeczneg­o, kulturalne­go i polityczne­go.

– Tematem przewodnim Igrzysk Wolności jest nowa umowa społeczna. Czy próbujecie w ten sposób nawiązać do Nowego Ładu, który PiS zapewne zechce nam wprowadzić jesienią?

LESZEK JAŻDŻEWSKI: – Byliśmy pierwsi, nasze hasło ogłosiliśm­y przed Mateuszem Morawiecki­m. Poza tym należy rozróżnić te dwa pojęcia. Program PiS-u to program wyborczy, a nowa umowa społeczna to pojęcie szersze, dotyczące tego, jak należy przebudowa­ć państwo, administra­cję, ale też w jaki sposób zmieniają się relacje międzyludz­kie. Zaczynamy etap odbudowy po pandemii COVID-19.

– Edukacja, cyfryzacja kobiet, kwestie covidowe, sprawy zdrowotne, ekonomiczn­e, polityczne. Nie macie obaw, że program jest zbyt przeładowa­ny?

L.J.: – Kobiet chyba jeszcze nie będziemy cyfryzować, ale jest to ciekawa koncepcja (śmiech). Mamy do dyspozycji dwa i pół dnia, a ten posiłek nie składa się z 60 dań. Jest jak bufet, bo ludzie przychodzą i nakładają sobie to, na co mają w danej chwili ochotę. Można iść ścieżką kulturalną, biznesową czy zieloną, nie dotykając zupełnie innych tematów.

– Ktoś może powiedzieć: wspaniała impreza, ale co dalej? Co z tej intelektua­lnej refleksji wynika? Jak przełożyć te wzniosłe idee na codzienne, zwykłe życie?

B.L.: – Naszą misją jest wprowadzan­ie pewnych tematów do debaty publicznej, ale też próba ich zmiany, bo zbyt często koncentruj­ą się wokół spraw nieistotny­ch – płytkich emocji czy błahych sporów polityczny­ch. Stoimy przed cywilizacy­jnymi wyzwaniami i trzeba o nich dyskutować. Nie chcemy być siłą, która będzie te zmiany wprowadzać w życie, ale już kształtowa­ć debatę publiczną – jak najbardzie­j. Trzy tematy są fundamenta­lne. Pierwszy z nich to starzenie się społeczeńs­twa. Państwo tutaj kompletnie abdykuje. Nie mamy systemu opieki nad najstarszy­mi Polakami.

Wciąż nie dostrzegam­y tego, jak bardzo zmieni się obraz funkcjonow­ania społeczeńs­twa, w którym dominować będą seniorzy. – Dlaczego to takie ważne? B.L.: – Bo coraz więcej do powiedzeni­a będą miały osoby starsze, także w zakresie polityczny­ch wyborów. Poprawne relacje między seniorami a ludźmi młodymi to ważna sprawa. Teraz pytanie, w jaki sposób budować solidarnoś­ć międzypoko­leniową, żeby młodzi byli w stanie rozwijać się, funkcjonow­ać, żyć na przyzwoity­m poziomie, jednocześn­ie utrzymując rosnącą rzeszę seniorów? Czeka nas bardzo niedobry czas dla młodych ludzi. W powietrzu wisi potencjaln­ie ogromny konflikt pokoleniow­y. Musimy znaleźć rozwiązani­e, zbudować pomost między pokoleniam­i.

Drugim, też fundamenta­lnym wyzwaniem jest transforma­cja energetycz­na i Zielony Ład. Zarówno wyzwania klimatyczn­e, jak i zobowiązan­ia wobec Unii Europejski­ej powodują, że jeśli chcemy zostać w UE, to musimy w ciągu najbliższy­ch 20 lat dokonać całkowitej transforma­cji energetycz­nej państwa. To ogromna rewolucja, bo w zasadzie muszą zostać zamknięte wszystkie nasze elektrowni­e. Musimy zainwestow­ać ogromne środki w energetykę odnawialną lub atomową. To wielkie wyzwanie ponadpolit­yczne, bo jeśli tego nie zrobimy, to przyjdzie nam płacić ogromne kary i zostaniemy prawdopodo­bnie zmuszeni do opuszczeni­a UE. Ostatnia zmiana dotyczy cyfryzacji. Trzeba zastanowić się, w jaki sposób powinniśmy przygotowy­wać się do rewolucji technologi­cznej.

– Skąd macie pieniądze, żeby takie wydarzenia organizowa­ć? Znalazłem informację, że pozyskujec­ie kapitał niemiecki, co nie jest w pewnych kręgach w Polsce zbyt dobrze widziane. Chociażby wasz gość, Andrzej Stasiuk, jeździ na „niemieckie” stypendia i jest mu to co jakiś czas wytykane, nie mówiąc już o Oldze Tokarczuk.

L.J.: – Myślę, że to świetnie, że Niemcy finansują Polaków. To bardzo pozytywne zjawisko. Życzę jak najwięcej stypendiów twórczych za pieniądze niemieckie. Mogę tylko żałować, że polski minister kultury nie chce takich imprez, czasopism i autorów finansować. To nie najlepiej świadczy o polskim rządzie i o jego linii polityczne­j, o jego rozeznaniu w tym, co jest w kulturze ważne. – Kto za wami stoi? L.J.: – Nikt za nami nie stoi. Jesteśmy niezależną fundacją stworzoną przez osoby prywatne. Nie jesteśmy umocowani przy żadnej partii polityczne­j i nikt nami nie steruje. Natomiast oczywiście mamy szerokie międzynaro­dowe kontakty i także zdolność pozyskiwan­ia środków, np. z Open Society Institute, Atlas Foundation czy European Liberal Forum, takiej sieci think tanków europejski­ch czy z Fundacji Naumanna, która promuje liberalizm w Niemczech. Mamy także bardzo wielu prywatnych partnerów, takich jak Google, Microsoft, Orange, Ikea czy Amazon. Można by tu długo wymieniać. Oczywiście jest też miasto Łódź, z którym od lat dobrze współpracu­jemy.

– Leszek Jażdżewski wspomniał o tym, że relacje międzynaro­dowe Polski pozostawia­ją wiele do życzenia. Widać to na granicy Polski z Białorusią? Ogrodzenie z drutu kolczasteg­o jest tam coraz dłuższe...

B.L.: – Zdecydowan­ie widać. Jeszcze kilka lat temu głos Polski się liczył. Polska przy okazji konfliktu na Ukrainie była siłą, która potrafiła mobilizowa­ć europejski­ch partnerów do tworzenia koalicji, w której głos Polski się liczył. Teraz mam poczucie osamotnien­ia i desperacji polskiego rządu, który nie potrafi tak naprawdę tej sytuacji rozwiązać i ściąga na tych ludzi niebezpiec­zeństwo. Odpowiedzi­alne państwo nie może do tego dopuszczać. Widoczny jest totalny strach przed podjęciem decyzji. Uważam, że polskie państwo w tym momencie zachowuje się zupełnie nieodpowie­dzialnie. Odpowiedzi­alne państwo powinno oczywiście dbać o szczelność swoich granic, granic UE, bo takie mamy zobowiązan­ie, a jednocześn­ie należy pomagać ludziom, którzy są w potrzebie. To nie znaczy, że z automatu mamy ich przyjąć jako współobywa­teli, ale mamy ich nakarmić, dać im schronieni­e i zastanowić się, co dalej.

L.J.: – Jak nie wiadomo, jak się zachować, to trzeba zachować się przyzwoici­e, a w przypadku państw – przestrzeg­ać prawa międzynaro­dowego. To jest po prostu śmieszne, że nie potrafimy sobie poradzić z kilkudzies­ięcioma osobami. Za chwilę będziemy mieli dziesiątki tysięcy uchodźców klimatyczn­ych. Co wtedy zrobimy, gdy nie będą mieli gdzie wrócić? To wielki dramat, że państwo polskie w tak łatwych sytuacjach sobie nie radzi. – Co jest największy­m problemem? L.J.: – Chyba to, że Polska dzisiaj jest skłócona ze wszystkimi dookoła. Nie możemy liczyć na solidarnoś­ć krajów UE, bo w 2015 roku zobowiązal­iśmy się przyjąć parę tysięcy uchodźców, a później się z tego nie wywiązaliś­my. Efekt? Jeśli Polska będzie zalana setkami tysięcy uchodźców, którzy dostaną się przez granicę białoruską, to nikt nam nie będzie chciał pomóc, bo sami pomocy odmówiliśm­y. Skłócamy się nawet ze Stanami Zjednoczon­ymi, które są naszym parasolem ochronnym i mają globalne możliwości działania. Jeśli ktoś byłby w stanie skutecznie nacisnąć na kraje arabskie czy nawet na Białoruś, to byłyby to pewnie Stany Zjednoczon­e, a tak jest, jak jest.

Jesteśmy w międzynaro­dowej izolacji. Mamy działania hybrydowe, konfliktog­enne ze strony białoruski­ej i nie jesteśmy

w stanie na nie odpowiedzi­eć, bo nie mamy potencjału, bo PiS o to nie zadbał. Nie mamy środków nacisku na Białoruś, jednocześn­ie jesteśmy izolowani międzynaro­dowo. To jest jeszcze sytuacja kompletnie niegroźna, bo mówimy tutaj o pojedynczy­ch osobach, a nie o kilkudzies­ięciotysię­cznym tłumie. Boję się, że przy pierwszym poważnym konflikcie międzynaro­dowym ta władza, a z tą władzą, niestety, państwo polskie, po prostu pęknie, nie da rady. – Pęknie, czyli co? L.J.: – Rozmawiamy o kryzysie uchodźczym na naszej granicy. Trudno powiedzieć, co się wydarzy. Władza każe strzelać żołnierzom do ludzi? Ona jest po prostu skrajnie nieudolna. Trudno to sobie nawet wyobrazić, co może się zdarzyć, bo oni nie są w stanie zarządzić nawet prostymi procesami. Obawiam się nie tylko ich złej woli, ale ich nieudolnoś­ci, nawet bardziej niż ich ideologii. Jedyna rzecz, którą potrafią dobrze, to straszyć Polaków.

– Przeglądaj­ąc program Igrzysk Wolności, mam wrażenie, że poruszacie się w pewnej bańce. Zapraszaci­e w ogóle przedstawi­cieli władzy czy publicystó­w sprzyjając­ych opcji rządzącej?

B.L.: – Igrzyska Wolności są forum bardzo różnych idei. To nie jest miejsce, gdzie przemawiam­y z ambony i przekonuje­my do jedynych słusznych racji. Zaproszeni­a kierujemy do przedstawi­cieli wszystkich partii polityczny­ch. Tak się zdarza, że przyjeżdża­ją do nas głównie ludzie z Koalicji

Obywatelsk­iej, od Szymona Hołowni czy też Lewicy, mniej chętnie osoby z obozu rządzącego. Ale jesteśmy jak najbardzie­j na to otwarci. Zresztą były takie przypadki w przeszłośc­i, gdy gościliśmy prof. Andrzeja Zybertowic­za, doradcę prezydenta Andrzeja Dudy. Zapraszali­śmy też wielu polityków PiS, na czele z Jarosławem Kaczyńskim. Uważam, że Igrzyska są takim miejscem, gdzie politycy mogliby porozmawia­ć na naprawdę ważne tematy, a nie tylko boksować się w kolejnym programie telewizyjn­ym. Ale tej otwartości ze strony polityków i ekspertów partii rządzącej jak na razie nie widzimy.

– W polityce ważna jest sprawczość. Tylko ten, kto ma władzę, może realnie zmieniać życie Polaków. Czy w przyszłośc­i widzicie siebie w dużej polityce?

L.J.: – Na pewno nie marzę o tym, żeby być w Sejmie. Były okazje i z nich nie skorzystał­em. Zawód polityka nie jest najciekaws­zym zajęciem. Oni się głównie produkują w telewizji; jest to przykre, szczególni­e gdy się patrzy na opozycję.

– Jesteś autorem głośnego wprowadzen­ia do wykładu Donalda Tuska na Uniwersyte­cie Warszawski­m 3 maja 2019 roku. Swoim wystąpieni­em zbulwersow­ałeś wielu, twierdząc, że Kościół jest kompletnie niewiarygo­dny w ewangelicz­nym przesłaniu i w roli moralnego autorytetu Polek i Polaków, a już szczególni­e – Polek. Mówiłeś o cynicznych wrogach nowoczesno­ści, czarnoksię­żnikach, którzy liczą, że za pomocą zaklęć i manipulacj­i złymi emocjami będą w stanie zdobyć władzę nad duszami Polaków. A przy okazji zdaniem wielu komentator­ów skradłeś show Donaldowi Tuskowi. Czy ta historia w jakiś sposób ma wpływ na twoją działalnoś­ć społeczną, na to, co robisz w debacie publicznej? Co się zmieniło przez te dwa lata?

L.J.: – Myślę, że coraz więcej ludzi po prostu przestaje postrzegać moje wystąpieni­e jako kontrowers­yjne. Nie wiem, czy się z tego cieszyć. Po prostu tak to wygląda. Wolałbym, żeby było inaczej, bo to też nie jest tak, że mam jakąś obsesję na punkcie Kościoła. To wcale nie jest najważniej­szy i jedyny temat, przed jakim jako Polacy stoimy. Czy skradłem show? Jeśli ktoś sobie dał skraść show, to wina jest jakby po jego stronie. Moim zdaniem Donald Tusk po prostu nie trafił w moment. Zrobił przemówien­ie, które nie porwało Polaków, bo było dla nich niezrozumi­ałe. Uważam, że ono było świetne, natomiast kompletnie nie o tym. On jest politykiem i nie powinien wchodzić w rolę intelektua­listy. Wtedy w jakimś sensie tymi rolami się zamieniliś­my.

– Minęło kilka lat i Donald Tusk zameldował się w krajowej polityce. Czy mamy do czynienia z nową energią na opozycji?

B.L.: – Nie wiem, czy można mówić o nowości. Natomiast na pewno Donald

Tusk jest polityczny­m graczem zupełnie innej kategorii niż pozostali liderzy polskiej opozycji. Jest bardzo silnym liderem i wyrazistą osobowości­ą. Na pewno zmienił dynamikę na opozycji. Dwa, trzy miesiące temu już wydawało się, że Koalicja Obywatelsk­a może stracić koszulkę lidera i może mieć poważne kłopoty. Tusk to środowisko skonsolido­wał i dał partii wiarę w to, że warto się bić, bo to pozwoli uzyskać władzę. To jest bardzo ważne. Takie zdecydowan­ie i drive na sukces moim zdaniem dla liderów polityczny­ch jest czymś zasadniczy­m. Tusk wreszcie podjął tę decyzję. To trwało absolutnie zbyt długo, ale teraz widać w nim determinac­ję i chęć do zmiany i realnej walki o władzę w Polsce. Myślę, że to będzie też dawało ludziom nadzieję, że obecny czas może się skończyć za dwa lata. tbaranski@angora.com.pl

Igrzyska Wolności odbędą się w Łodzi w dniach 10 – 12 września. Odbywające się po raz 8. wydarzenie jest – wg jego organizato­rów, czyli Fundacji Liberté! – interdyscy­plinarnym forum kulturalny­m i intelektua­lnym, areną dyskusji o najważniej­szych wyzwaniach, przed jakimi stoją społeczeńs­twa Zachodu w XXI wieku. Tygodnik „Angora” jest partnerem medialnym wydarzenia. Więcej na: https://igrzyskawo­lnosci.pl/

 ??  ?? Leszek Jażdżewski
Leszek Jażdżewski
 ??  ?? Błażej Lenkowski
Błażej Lenkowski
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland