Polski pacjent – Co z tą misją? (Angora)
Pacjent: A. (8 l.) Choroba: mózgowe porażenie dziecięce Miejsce leczenia: szpital w województwie dolnośląskim Zarzut: brak staranności i ostrożności zawodowej Kwota roszczenia: 1,2 mln zł Podstawa prawna: art. 415, 444, 445 k.c. Dopiero po siedmiu latach
W 2013 r. mająca wówczas 19 lat pani X zaszła w pierwszą ciążę. Do 40. tygodnia wszystko przebiegało prawidłowo. 6 listopada 2013 r. kobieta został przyjęta do szpitala w województwie dolnośląskim.
Wykonano trwające 30 minut kontrolne badanie KTG (monitorowanie akcji serca płodu wraz z zapisem czynności skurczowej macicy), które było nieprawidłowe (tzw. oscylacja zawężona). O 11.40 pacjentkę z zachowanymi wodami płodowymi przewieziono na salę porodową.
Z dokumentacji medycznej wynika, że o 11.50 ginekolog posiadający uprawnienia położnicze, ale niebędący lekarzem specjalistą II stopnia, ocenił rozwarcie szyjki macicy na 5 cm z główką płodu zaledwie przypartą do wchodu miednicy rodzącej. Tętno płodu wynosiło 140 na minutę. Lekarz zlecił podanie leku rozkurczowego. O 15.06 odpłynęły czyste wody płodowe przy rozwarciu, które nadal wynosiło 5 cm. W celu przyśpieszenia akcji porodowej podano pacjentce kroplówkę z oksytocyną, ale nie podłączono aparatury KTG. Poród nastąpił o 17.19. W pierwszej minucie życia stan noworodka oceniono na 9 punktów w liczącej od 0 do 10 skali Apgar, w piątej i piętnastej na 10 punktów. 7 listopada na oddziale noworodkowym wykonano przezciemieniowe USG głowy, nie wykrywając żadnych niepokojących objawów, i 13 listopada mama i córka zostały wypisane do domu.
W kolejnych miesiącach życia dziecka pojawiły się zaburzenia rozwoju psychoruchowego. Badanie EEG (elektroencefalografia) wykazało nieprawidłowe wyniki czynności mózgu.
A. pozostawała pod opieką neurologów, jednak dopiero po siedmiu latach zdecydowano o wykonaniu rezonansu magnetycznego głowy z kontrastem! Ujawniono wówczas strefy zmian w istocie białej mózgu, zlokalizowane w okolicach ciemieniowych i miejscowe ścieńczenie (zmniejszenie grubości) tylnej części pnia ciała modzelowatego. Zdaniem specjalistów wynik badania wskazuje na zaburzenia niedokrwienno-niedotlenieniowe przebyte w okresie okołoporodowym. Tym też należy tłumaczyć bardzo duże opóźnienia w rozwoju psychoruchowym dziecka. Pani X zwróciła się o pomoc do Rzecznika Praw Pacjenta.
– W piśmie zaznaczyłam, że w celu przyśpieszenia porodu lekarz zastosował tzw. manewr Kristellera. Wówczas nie słyszałam o takim manewrze, ale doskonale pamiętam, jak lekarz, który mówił, żebym się nie denerwowała, znienacka pochylił się nade mną i łokciem z całej siły zaczął uciskać mi brzuch.
Manewr Kristellera nie został przez polskiego ustawodawcę wyraźnie zakazany, jednak jego zastosowanie może zostać uznane za błąd terapeutyczny. Polskie Towarzystwo Ginekologiczne stoi na stanowisku, że wiąże się on z wieloma powikłaniami, a prof. Stanisław Radowicki, wówczas konsultant krajowy w dziedzinie położnictwa i ginekologii, stwierdził:
– Jest to zabieg groźny dla życia i zdrowia pacjentki. Nie ma takich sytuacji, w których można go zastosować (rynekzdrowia.pl).
W następstwie rozpoznania sprawy przez Rzecznika Praw Pacjenta wydano dokument, w którym czytamy: (...) „Zachowanie należytej staranności jest kluczowym elementem zasad ogólnej ostrożności, których zachowania wymaga się w trakcie procesu udzielania świadczeń zdrowotnych. Zasady ostrożności mają na celu zapewnienie osiągnięcia pozytywnego skutku podjętych czynności medycznych i zminimalizowania ryzyka związanego z ich podjęciem. Przestrzeganie tych zasad ma stanowić dla pacjenta gwarancję, że podjęte czynności są dla niego bezpieczne (...). Obowiązek zachowania należytej staranności dotyczy wszelkich czynności niezależnie od ich charakteru, zatem nie chodzi tylko o czynności terapeutyczne, ale również o czynności, które nie mają takiego charakteru”.
(...) „Podmiot leczniczy w trakcie porodu postępował zgodnie z aktualną wiedzą medyczną, wprowadzono postępowanie adekwatne do zaistniałej sytuacji faktycznej. Przeprowadzono niezbędne badania, a otrzymane wyniki nie odbiegały od przyjętych norm”.
(...) „Wobec powyższych ustaleń, jako że stan faktyczny w zestawieniu go z dokumentacją medyczną i przepisami prawa nie pozwala na stwierdzenie naruszenia praw pacjenta, Rzecznik Praw Pacjenta nie przychylił się do przedstawianej w toku postępowania argumentacji wskazującej na ich naruszenie”.
Swoją decyzję rzecznik wydał po zasięgnięciu opinii lekarza biegłego (konsultant wewnętrzny).
Fałsz intelektualny
– Stwierdzenie biegłego, że nie można mieć zastrzeżeń do udzielanych położniczych świadczeń medycznych, jest moim zdaniem fałszem intelektualnym – mówi dr Ryszard Frankowicz, specjalista ginekolog-położnik*. – Po podaniu oksytocyny bezwzględnym obowiązkiem lekarza było podłączenie (aż do rozwiązania) pacjentki do aparatury KTG, a tego nie zrobiono. Już ta jedna przesłanka wystarczy, żeby opinię biegłego i decyzję rzecznika uznać za błędne. Dziecko było dotknięte konfliktem pępowinowym (pępowina dwukrotnie ciasno była owinięta wokół szyi) i podłączenie do KTG dawało szansę na zdiagnozowanie tego faktu – bardzo niebezpiecznego dla życia i zdrowia. Tak więc wbrew temu, co stwierdził rzecznik, podczas opieki nad pacjentką i jej dzieckiem nie zachowano zasad staranności i ostrożności zawodowej.
Pani X w imieniu swojej córki przygotowuje pozew przeciwko szpitalowi, w którym urodziła dziecko. Kwota roszczenia prawdopodobnie wyniesie 1,2 mln zł.
– Zawiadomiłam też prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez biegłego, który sporządził opinię dla rzecznika – zapewnia pani X. – Biegły napisał, że opieka nad porodem była prawidłowa, ale po zasięgnięciu opinii u lekarzy specjalistów wiem, że tak nie było. Moja córka nie mówi, jest opóźniona w rozwoju, zamknięta w sobie, autystyczna, jakikolwiek kontakt z nią jest bardzo utrudniony i do końca życia będzie zdana na pomoc osób trzecich.
– Wydawanie fałszywych zaświadczeń lekarskich, w tym opinii sądowo-lekarskich, jest przestępstwem, niezależnie od tego, czy lekarz lub lekarze je wydający są zatrudnieni w publicznym zakładzie opieki zdrowotnej, czy w ramach prywatnej praktyki – twierdzi dr Frankowicz. – Przestępstwo to może być popełnione wyłącznie umyślnie, co oznacza, że lekarz chce potwierdzić nieprawdę lub się na to godzi. Okolicznością wyłączającą odpowiedzialność karną może być nieumyślne poświadczenie nieprawdy zaistniałe w następstwie niedbalstwa. Instytucja Rzecznika Praw Pacjenta kosztuje podatników wiele milionów złotych, co zobowiązuje do rzetelności, staranności oraz wszechstronności rozpatrywania zgłoszonych wniosków. Jest zrozumiałe, że Rzecznik Praw Pacjenta nie jest, z reguły, fachowym pracownikiem medycznym, a więc posługuje się w sprawach tego wymagających opiniami powołanych specjalistów, lecz ze swej strony powinien dążyć do ich zweryfikowania, zobiektywizowania, bo na tym polega jego rola.
Współpraca: dr Ryszard Frankowicz. Telefon kontaktowy: 602 133 124 (w godz. 10 – 12).
* Dr Ryszard Frankowicz był pierwszym dyrektorem Biura Praw Pacjenta, które zostało utworzone na jego wniosek, gdy był przewodniczącym Stowarzyszenia Obrony Praw Pacjenta.