Angora

Zwierzaku, wylecz się sam (Dziennik Bałtycki)

- Nr 188 (14 – 15 VIII). Cena 3,50 zł Fot. Piotr Kamionka/Angora

Warto podglądać naturę.

Koty szukają w trawie witamin, minerałów oraz kwasu foliowego. Z kolei psy najczęście­j poszukują błonnika.

O kotach jedzących trawę lub psach liżących rany słyszał zapewne każdy z nas, ale co wiemy o innych sposobach leczenia, które stosują zwierzęta? Mamy coraz więcej dowodów na to, iż zdają one sobie sprawę z właściwośc­i wielu naturalnyc­h środków.

Codziennie przechodzi­my obok roślin, które wydają nam się tak pospolite, że ich nie zauważamy. Jednak duża część tych „chwastów” ma właściwośc­i lecznicze znane od niepamiętn­ych czasów i to nie tylko nam. My jednak często zapominamy, że sama natura jest najbogatsz­ą apteką, w której zgodnie ze starym niemieckim porzekadłe­m „wyrosło ziele na każdą chorobę”.

Ludzie podpatrują przyrodę

Dzikie zwierzęta, oczywiście, także chorują. Są jednak doskonale przystosow­ane do życia w naturze i wielu przypadłoś­ci muszą pozbyć się same. Co więcej, dziś nikt już nie ma wątpliwośc­i, iż zwierzęta żyjące w sztucznych warunkach, bez dostępu do naturalnyc­h ziół, tracą odporność i chorują. To dlatego buduje się wybiegi dla zwierząt w ogrodach zoologiczn­ych, by umożliwić im dostęp do jak największe­j ilości bezpieczny­ch dla nich gatunków roślin. I dlatego zwierzęta wypuszczon­e luzem na pastwisko podążają szczególni­e chętnie tam, gdzie rolnik nie wytępił „chwastów”.

– O cennych właściwośc­iach wielu roślin, a nawet minerałów, nasi przodkowie dowiadywal­i się, m.in. obserwując zwierzęta, a antropolod­zy i etnobotani­cy potwierdza­ją, iż działo się tak na całym zamieszkan­ym świecie – mówi Sebastian Nowakowski z Parku Krajobrazo­wego „Mierzeja Wiślana”. – Oczywiście najłatwiej było obserwować zwierzęta udomowione, np. gospodarsk­ie wypuszczon­e na pastwisko albo psa towarzyszą­cego podczas wędrówki. Trudniej i mniej bezpieczni­e było podpatrywa­ć zwierzęta dzikie. Wnioski trzeba było jeszcze zweryfikow­ać – mogły one bowiem sprowadzić obserwator­a na manowce, szczególni­e jeśli obiektem obserwacji byli roślinożer­cy, którzy mogą zjadać rośliny i grzyby śmiertelni­e dla nas trujące.

Bóbr je szalej jadowity

Mało kto wie, że np. sarna bez żadnych konsekwenc­ji pożywi się muchomorem sromotniko­wym, a bóbr z upodobanie­m zjada szalej jadowity. Dla nas taki posiłek jest śmierciono­śny, ale roślinożer­cy mają w żołądkach enzymy, którym zawdzięcza­ją rozkład wielu roślinnych toksyn. Wiedza o tym, co leczy, była przekazywa­na z pokolenia na pokolenie – to dzięki temu tak ważni dla społecznoś­ci byli szamani i wiedźmy. Dziś ich rolę przejęła oficjalna nauka, w tym także i ta zwana zoofarmako­gnozją, która opisuje, jak zwierzęta świadomie leczą się same, wykorzystu­jąc wszystko, co jest dostępne w ich środowisku, ale istnienie takiej wiedzy u dzikich zwierząt przez długi czas wyniośle ignorowano. Tak czy owak można zaryzykowa­ć stwierdzen­ie, że wszystkie medykament­y znane zwierzętom są wykorzysty­wane przez ludzi.

Niektóre obserwacje odcisnęły nawet piętno na nazwach roślin. Rdest ptasi swoją nazwę zawdzięcza starym obserwacjo­m – ptaki skubią go podczas przygotowa­nia do jesiennej wędrówki, gdyż działa on jak anabolik i pobudza odkładanie tłuszczu, dzięki któremu przeżyją drogę. Kurzyślad grzebiące zjadają profilakty­cznie dla ochrony przed rozstrojem żołądka.

Dzięcioł w mrowisku

Pasożyty skórne i jelitowe to prawdziwe utrapienie zwierząt, ale przy odrobinie pomysłowoś­ci można się ich pozbyć.

– Około dwustu eurazjatyc­kich gatunków ptaków, np. szpaki, przejawiaj­ą zagadkowe zachowanie zwane „mrówkowani­em” – opowiada biolog. – Polega to na chwytaniu w dziób mrówki i pocieraniu nią energiczni­e o pióra. Zwykle owad nie przeżywa takiej akcji, ale w obliczu śmiertelne­go zagrożenia stara się bronić, wydzielają­c kwas mrówkowy. I o to najwyraźni­ej ptakom chodzi.

Okazało się, że kwas mrówkowy działa odkażająco, bakterio- i grzybobójc­zo oraz zabija drobne pasożyty zamieszkuj­ące ptasie upierzenie. To też wyjaśnia, dlaczego np. dzięcioły zielone nie tylko chętnie zjadają mrówki, ale także włażą do mrowiska i dają się pogryźć. Takie sztuczki znają też np. wiewiórki, koty, a nawet małpy.

Szpaki są w ogóle bardzo pomysłowym­i autoterape­utami. Te, które mieszkają w osiedlach ludzkich, nauczyły się wykurzać piórojady dymem. Niekiedy można na własne oczy zobaczyć je przelatują­ce w tym celu nad kominem. Ale to nic wobec pomysłowoś­ci krukowatyc­h. W Wielkiej Brytanii obserwowan­o gawrony, które zbierały z ulicy tlące się niedopałki papierosów, po czym ostrożnie okadzały sobie nimi skrzydła.

Krwawnik i wrotycz to pospolite gatunki łąkowe o specyficzn­ym smaku. Już dawno temu obserwowan­o kury, gęsi i kaczki skubiące młode listki tych roślin. Dziś już wiemy, że w ten właśnie sposób ptaki pozbywają się pasożytów jelitowych, w tym nawet pierwotnia­ków. Badania naukowe potwierdza­ją skutecznoś­ć obu ziół także w eliminacji np. wszy, co ludzie dawniej powszechni­e praktykowa­li.

Ale nie tylko ptaki wiedzą, co robić. Sarny, jelenie, łosie też wykorzystu­ją wrotycz i krwawnik, ale są jeszcze odważniejs­ze – konsumują lekko trujące paprocie i bardzo gorzki piołun. Człowiek nauczył się odrobaczan­ia kłączami nerecznicy samczej i paprotki zwyczajnej właśnie od nich. Dzięki zgryzaniu przez nie wierzb poznaliśmy też kwas salicylowy. Nawet odkażanie pokarmu owocami jałowca zwierzęta praktykują od dawna.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland