Prawdziwe plany Franciszka
Czy papież zignoruje Orbána?
Czy papież zignoruje Orbána?
Półtoragodzinny wywiad z papieżem wyemitowany przez radio hiszpańskich biskupów COPE nie mógł przejść na świecie bez echa. W rozmowie z Carlosem Herrerą Franciszek wyśmiał pogłoski o rychłej rezygnacji i wywołując międzynarodowe zamieszanie, bez ogródek przyznał, że nie wie, czy spotka się z Orbánem w Budapeszcie.
Gdyby podczas rozpoczynającej się w niedzielę 12 września podróży apostolskiej na Węgry i Słowację faktycznie miało nie dojść do tego spotkania, byłby to prztyczek Watykanu wymierzony w reżim Orbána. Tym bardziej że „konfrontację” głowy Kościoła z węgierskim premierem, diametralnie różniącym się od Bergoglia poglądami na temat uchodźców i solidarności, od początku zakładał opublikowany program wizyty. Zgodnie z nim, po tym jak samolot linii lotniczych Alitalia z Jego Świątobliwością i towarzyszącymi mu osobami na pokładzie pokona prawie tysiąc kilometrów (wylot z rzymskiego lotniska Fiumicino o szóstej rano i lądowanie w stolicy Węgier kwadrans przed ósmą), papież w Budapeszcie będzie miał do dyspozycji siedem godzin.
Tuż po ceremonii powitania, zwyczajowo i programowo, najpierw powinien zobaczyć się z prezydentem i premierem, a potem z biskupami kraju goszczącego. Tego wymaga protokół. Postać prezydenta Jánosa Ádera nie budzi niepokoju, bo to on zaprosił biskupa Rzymu do ojczyzny w 2020 roku, kiedy przybył na audiencję w 100. rocznicę nawiązania stosunków dyplomatycznych Stolicy Apostolskiej z Węgrami i w 30. rocznicę ich wznowienia, ale co będzie z Orbánem? Czy istotnie w Budapeszcie szykuje się skandal?!
Tak właściwie to strategiczny ruch należy teraz do... Orbána. W programie podróży ujęto opcję takiego mityngu, więc jeśli nawet w audycji radiowej Franciszek podał ją w wątpliwość, wpędzając komentatorów i dyplomatów w konsternację, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby to Orbán z własnej inicjatywy przyszedł do papieża spotkać się na neutralnym gruncie, do budynku Muzeum Sztuk Pięknych. Tym bardziej że po swoim szokującym stwierdzeniu Franciszek jednak pozostawił politykowi jakieś otwarte drzwi, zaznaczając, że kiedy kogoś spotyka, to patrzy mu w oczy i pozwala, by sprawy toczyły się dalej. Być może taki scenariusz sprawdzi się w przypadku Orbána i Węgry, bodajże jedyne państwo z podsekretarzem od spraw prześladowanych chrześcijan, nie zatrzęsą się od afery dyplomatycznej.
Pozostałe wydarzenia w Budapeszcie nie są już tak kontrowersyjne: papież ma pojawić się na spotkaniu z Radą Ekumeniczną Kościołów i przedstawicielami wspólnoty żydowskiej na Węgrzech, zaś ostatni punkt w harmonogramie wizyty to wygłoszenie homilii na słynnym placu Bohaterów – miejscu, gdzie często historia zlewała się z polityką – podczas mszy świętej odprawianej na zakończenie Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego, którego celem jest szerzenie pobożności, kultu i znajomości Eucharystii. Oczywiście nie można wykluczyć, że w swoich tekstach papież poruszy narodowe czułe struny, otwarcie nawiązując do erozji demokracji. Wtedy antagonizmy mogą się ujawnić, wbrew temu, że relacje Węgier i Stolicy Apostolskiej uznawane są za dobre.
Najnowsza podróż apostolska to po Iraku dopiero druga zagraniczna wyprawa Ojca Świętego w tym roku. Przez pandemię rytm obowiązków papieskich
stracił na intensywności, szczególnie jeśli chodzi o męczące przemieszczanie się i udział w wielkich uroczystościach. Nadal nie potwierdzono, że jeszcze w bieżącym roku papież wybierze się do Libanu czy do Grecji. Są głosy, że gdyby papieski kalendarz usiany był lotami i spotkaniami jak w latach sprzed epoki koronawirusa, pontyfik mniej chętnie zaprzeczałby spekulacjom o abdykacji.
W wywiadzie dla radia COPE Franciszek zdecydowanie odciął się od ostatnich doniesień o nieuchronnej rezygnacji i bliskim konklawe: – Zawsze, gdy papież jest chory, wzmaga się wietrzyk lub huragan konklawe – skomentował. Jednocześnie nie ukrywał swojego stanu zdrowia i wyjaśnił, że w trakcie lipcowej operacji usunięto mu 33 centymetry jelita. Korzystając z okazji, wyraził wdzięczność pielęgniarzowi, który – podczas gdy inni proponowali antybiotyki – przekonał go do chirurgii i radykalnych rozwiązań i w ten sposób uratował mu życie. To dzięki temu człowiekowi papież będzie mógł doprowadzić do finału swoje porządki, śledzić proces kardynała Becciu i watykańskich decydentów, zaradzać przekrętom finansowym, niegodnemu korzystaniu z obola Świętego Piotra, rażącej luksusem codzienności dostojników, pedofilii kleru, rozłamom wśród wiernych dotyczącym sprawowania liturgii i kwestii etyki (od aborcji po eutanazję) oraz powszechnemu po obu stronach ołtarza zniechęceniu.
Informacje o możliwości przedterminowego epilogu pontyfikatu Bergoglia krążyły uparcie przez całe wakacje, przy czym od chwili pobytu papieża w klinice Gemelli nie dało się ich dłużej lekceważyć. Jedni ciągle głęboko wierzą w te szeptane i drukowane rewelacje, inni biorą je za niewinne legendy zza Spiżowej Bramy. Watykaniści ścierają się w swoich sądach, autorytety występują przeciw autorytetom. Wszyscy pamiętają, jak papież przeczuwał, że jego pontyfikat upłynie błyskawicznie, potrwa zaledwie cztery lub pięć lat, a tymczasem w grudniu będzie świętował 85. urodziny, zaś kilka miesięcy później – 9. rocznicę rządów na Tronie Piotrowym. W tej sytuacji obstawianie, jakie są realne plany Franciszka, to jedynie gra w pokera z czasem. (ANS)