Kasa dla kryminalistów
W San Francisco płacą ludziom, żeby do siebie nie strzelali.
Władze miasta San Francisco uznały, że znalazły sposób na rosnący problem przemocy z użyciem broni palnej. Postanowiły płacić mieszkańcom, żeby do siebie nie strzelali.
Według magistratu tego prawie milionowego miasta mieszka w nim jedynie niewielka liczba osób, która... kogoś zastrzeli. Dlatego postanowiono wesprzeć ich finansowo z nadzieją, że będą się dzięki temu trzymały z daleka od kłopotów. Magistrat zwrócił uwagę mediów, że podobne programy wdrożono już w innych częściach Kalifornii. Mimo to lokalni dziennikarze już ochrzcili ten pomysł „cash for criminals” („kasa dla kryminalistów”). Zwolennicy płacenia potencjalnym mordercom twierdzą jednak, że uratuje to życie wielu obywateli, a z kieszeni podatników zniknie mniej pieniędzy, które są przeznaczane na utrzymanie więźniów.
Program ma ruszyć 1 października i będzie nosił nieco fantazyjną nazwę: „Dream Keeper Fellowship” („Stypendium dla opiekunów marzeń”). Osoby z grupy wysokiego ryzyka otrzymają na początek 300 dolarów miesięcznie. Nie jest to dużo na warunki kalifornijskie, ale uczestnicy programu będą mogli otrzymać kolejne 200 dolarów miesięcznie, jeśli zaliczą następne etapy. Oprócz tego, że policja nie odnotuje żadnego ich incydentu z bronią palną, muszą wziąć udział w rozmowie o pracę oraz regularnie spotykać się z opiekunem, który ma pomóc im w wyjściu na ludzi. Ci tzw. trenerzy życia już wcześniej brali udział w miejskim programie „Street Violence Intervention Program”. SVIP miał być pomocą w dokonywaniu właściwych wyborów dla tych, którzy mieli już problemy z prawem. Sheryl Davis, zwolenniczka nowego stypendium i dyrektorka miejskiej rady praw człowieka (SF Human Rights Commission), powiedziała: „Wiemy, że 500 dolarów w naszym mieście to nie jest duża suma, ale jeśli to wystarczy, aby ktokolwiek zaczął nowe życie, to będzie to ogromna pomoc społeczna”.
Podobny program jako pierwsze w Kalifornii uruchomiło Oakland, ale tam trzeba pokonać kolejne etapy, aby otrzymać 300 dolarów. Z kolei w Richmond, stolicy Wirginii, od 2010 roku działa już „Operation Peacemaker Fellowship”. To stypendium gwarantuje aż 1000 dolarów. Według władz w tym czasie w mieście o 55 proc. obniżyła się liczba zabójstw z użyciem broni i o 43 proc. mniej było strzelanin. W czasie pandemii Amerykanie częściej sięgali po broń. W lipcu i sierpniu 2021 r. w San Francisco od kul zginęło 21 osób; w tym samym okresie w roku 2020 odnotowano 15 zabójstw z użyciem broni palnej, a w 2019 roku – 14.
„Stypendium dla opiekunów marzeń” oparto na analizie Departamentu Policji z San Francisco, która pokazała, że problem strzelanin jest możliwy do rozwiązania, gdyż dotyczy on najwyżej 200 – 300 osób. W mieście działa bowiem 12 gangów. Grupy te składają się głównie z młodych czarnoskórych i latynoskich mężczyzn z bogatą przeszłością kryminalną, którzy kwalifikują się jako osoby o wysokim stopniu ryzyka użycia broni.
David Muhammad, dyrektor Narodowego Instytutu Reformy Wymiaru Sprawiedliwości (NICJR), ocenił: „Skoro można zidentyfikować te osoby, to można im pomóc. Przemoc jest przewidywalna, a zatem można jej zapobiec”. Policja z SF już analizuje ostatnie strzelaniny i rozpoznaje osoby, które ich zdaniem mogą wziąć odwet lub zostać zastrzelone w następnej kolejności. Potem ustala, czy ludzi tych można zakwalifikować do nowego programu. Muhammad dodał, że samo znalezienie komuś pracy nie zawsze wystarcza, by powstrzymać go przed angażowaniem się w przemoc. Najważniejsza jest bliska relacja z trenerem, który pokieruje w chwilach zwątpienia. Odrzucił też argument przeciwników programu, że pieniądze zostaną wykorzystane w sposób niegodziwy. Uczestnicy bowiem zamiast gotówki dostaną karty podarunkowe z możliwością realizacji w konkretnych miejscach, a wydatki będą śledzone. Pieniądze z innych tego typu programów wydawano głównie na komunikację miejską, artykuły spożywcze i rachunki. (PKU)