Kreml przekupuje wyborców
Przed wyborami parlamentarnymi w Rosji władza zastrasza opozycję, tłamsi ostatnie wolne media i hojnie rozdziela wśród wyborców ruble.
31 sierpnia Władimir Putin podpisał dwa dekrety, które zostały opublikowane na stronie internetowej Kremla. Zgodnie z tymi ukazami funkcjonariusze państwowi, m.in. strażacy, policjanci, wojskowi i prokuratorzy otrzymają we wrześniu po 15 tys. rubli (około 200 dol.). Wybory do Dumy Państwowej Rosji, a także do niektórych regionalnych zgromadzeń ustawodawczych odbędą się w dniach 17 – 19 września. Władze zapewniają, że wypłaty nie mają z głosowaniem nic wspólnego. Rząd po prostu chce pomóc obywatelom w potrzebie. Komentatorzy nie mają wątpliwości – reżim po prostu korumpuje wyborców. Publicysta Kiriłł Rogow powiedział rozgłośni „Echo Moskwy”, że Putin przekupuje te kluczowe grupy elektoratu, dzięki którym może utrzymać władzę.
24 sierpnia Kreml ogłosił, że wypłatę w wysokości 10 tys. rubli otrzymają we wrześniu emeryci. „To propaganda i przekupywanie elektoratu” – napisał w komunikatorze internetowym Telegram Leonid Wołkow, bliski współpracownik więzionego od stycznia, znienawidzonego przez Putina krytyka Kremla Aleksieja Nawalnego. Emerytów jest w Rosji około 45 mln. Według dziennika „Wiedomosti” zaproponowane przez prezydenta jednorazowe świadczenia finansowe obejmą niemal połowę wyborców.
Fiodor Kraszennikow, politolog, który w ubiegłym roku wyjechał z Rosji z obawy przed prześladowaniami, oświadczył: „Lekko tylko zawoalowane korumpowanie elektoratu, wszelkiego rodzaju manipulacje, mobilizowanie zasobów administracyjnych i prześladowanie krytyków reżimu – to taktyka wyborcza Putina i jego partii w 2021 roku. Wszystko, co Władimir Putin może zaoferować wyborcom, to strach, przymus i trochę pieniędzy”.
Nie ulega wątpliwości, że najwięcej mandatów w Dumie Państwowej zdobędzie, tymi czy innymi sposobami, rządząca partia Jedna Rosja. Putin formalnie do niej nie należy, ale to ugrupowanie zawsze wspiera prezydenta. W czerwcu podczas zjazdu Jednej Rosji szef państwa zapowiedział nowe wydatki na infrastrukturę, oświatę, ochronę zdrowia i poprawę warunków życia. Niemniej Jedna Rosja traci popularność. „Chwała” po aneksji Krymu w 2014 roku dawno już wyblakła. Koszty utrzymania rosną. Inflacja przekroczyła 6,5 proc. To znacznie więcej, niż postawił sobie za cel bank centralny (4 proc.). W rozległym kraju szaleje COVD-19. Światła w tunelu nie widać. Według sondaży partia rządząca może liczyć na 26 proc. głosów. To najmniej od 2008 roku. Nic dziwnego, że Kreml postanowił sypnąć rublami.
Ale władza nie tylko rozdaje marchewki, ale sprawnie posługuje się potężnym kijem. Na drodze prawnej uniemożliwiono kandydowanie do Dumy osobom z ugrupowań uznanych za „ekstremistyczne”, czyli zwolennikom Nawalnego i innym opozycjonistom. W czerwcu uciekł na Ukrainę były parlamentarzysta Dmitrij Gudkow, który powiedział, że wszczęto przeciw niemu sfingowaną sprawę karną. Gudkow chciał kandydować do parlamentu, ale rząd mu to uniemożliwił. Polityk ten powiedział, że reżim chce zmusić czołowych przeciwników Kremla do emigracji: „Pozostaje nam tylko wyjazd lub więzienie”.
Ostatnie niezależne media, jak najważniejsza niezależna telewizja Dożd’ (Deszcz) oraz organizacje pozarządowe, wpisywane są na listę „zagranicznych agentów”, co paraliżuje ich działanie. Na takiej liście znalazła się organizacja pozarządowa „Gołos”, której aktywiści wykryli „cuda nad urną”, do których doszło w wyborach 2011 roku. „Wpisanie nas na listę agentów jest poważnym sygnałem, że władze przygotowują wyborcze fałszerstwa” – powiedział Grigorij Mielkonianc, jeden z przywódców „Gołosu”. Działania Kremla sprawiły, że niezależne monitorowanie przebiegu głosowania będzie w praktyce niemożliwe. Centralna komisja wyborcza poinformowała, że nie będzie możliwości wideoobserwacji wyborów, czyli monitorowania ich przebiegu poprzez obrazy z zamontowanych w lokalach wyborczych kamer internetowych. (KK)