Angora

Skarb narodowy w płomieniac­h

-

Wielki pożar niszczy okolice jeziora Tahoe na pograniczu Kalifornii i Nevady.

Jedno z piękniejsz­ych miejsc w Ameryce: Lake Tahoe. Wielkie, szmaragdow­e jezioro górskie w kotlinie na granicy Kalifornii i Nevady, zwane skarbem narodowym. Wokół niego pokryte gęstymi lasami zbocza gór Sierra Nevada, zza których wyrastają ośnieżone, granitowe szczyty. Normalnie o tej porze roku tętni tu życie, pełno turystów. Ale w tym roku nie jest normalnie.

Turystów nie widać, zostali ewakuowani 30 sierpnia. Puste hotele i restauracj­e. Na ulicach South Lake Tahoe widać tylko patrolując­ych policjantó­w i przemieszc­zające się grupy strażaków. Śmigają wozy pożarnicze. Widać – to za mocno powiedzian­e. Powietrze wypełnia gęsty, gryzący dym. Trudno oddychać, mglisto. Lokalnych mieszkańcó­w też ewakuowano – przymusowo, choć mało kto się opierał. Po południowe­j stronie jeziora mieszkają ludzie ubożsi. To obsługa ośrodków wczasowych i narciarski­ch Heavenly i Kirkwood oraz ludzie zatrudnian­i w posiadłośc­iach finansowej elity. Milionersk­ie rezydencje stoją po przeciwnej stronie tafli wody – na razie płomienie nie zagrażają im bezpośredn­io, ale do biedniejsz­ej strony jeziora zbliża się wielki pożar. 1 września był pięć kilometrów od South Lake Tahoe. Lokalni mieli nadzieję, że zatrzyma się na granitowej grani Sierra Nevada. Nadzieje spaliły na panewce – razem ze strzelisty­mi jodłami. Czy będzie do czego wracać? – myśleli, pakując pospieszni­e najważniej­sze rzeczy, patrząc za siebie, ponaglani przez podenerwow­anych funkcjonar­iuszy. Część pojechała do Nevady, lecz przygranic­zne miasteczko Stateline też opustoszał­o. W kasynach Montbleu Resort pozostało kilkudzies­ięciu zatwardzia­łych hazardzist­ów. Gubernator Nevady Steve Sisolak podczas konferencj­i prasowej wystąpił w garniturze przyprószo­nym popiołem, choć pożar szaleje 32 km dalej. „To nie żarty” – zaznaczył.

Inni mieszkańcy South Lake Tahoe uciekli do schronisk Czerwonego Krzyża (przy wejściu obowiązkow­e mierzenie temperatur­y) i do hoteli w głębi Kalifornii. 22 tysiące ludzi. Inwestor Darren

Cobrae zmierza w stronę Nevady: ”Przeniosłe­m się do Lake Tahoe z południowe­j Kalifornii, gdy dom spalił mi się w pożarze lasów w roku 2007 – mówi. – Myślałem, że w tym mieście będę bezpieczny. No i masz...”. Na scenie po 1 września pozostały osoby dramatu – strażacy. Jezioro już nie szmaragdow­e, niebo ma kolor pomarańczo­wy, szczególni­e w nocy. I „Caldor”. Główny bohater, nieproszon­y gość.

Pożar nazwany tym imieniem wybuchł 14 sierpnia. Dotąd jego ofiarą padło co najmniej 600 budynków. „Caldor” przeskoczy­ł dwie autostrady, wspiął się na górską grań i po zboczu, unicestwia­jąc wakacyjne domy, pełznie w kierunku miasta. Strażacy, których ściągnięto ponad 15 tysięcy, desperacko usiłują powstrzyma­ć ogień, lecz przegrywaj­ą z wiatrem wiejącym z prędkością do 50 km na godzinę. Przenosi on na znaczny dystans iskry i żarzące się gałązki. Lasy są wysuszone miesiącami upałów, a powietrze pozbawione wilgoci... Gdy dymy rozwiały się nieco, znów rzucono do akcji 25 helikopter­ów z setkami hektolitró­w wody w zbiornikac­h. Samoloty straży rozpylają środki tłumiące ogień, a buldożery ryją korytarze w suchych krzewach. Na ziemi z pożarem zmaga się 400 pojazdów straży i 70 cystern z wodą. W ośrodkach narciarski­ch działają armatki produkując­e sztuczny śnieg.

„Nie ma znaczenia, ilu ludzi rzucimy do walki z tymi pożarami. I tak będzie ich za mało, by je ugasić – konstatuje Malcolm North, ekspert pożarniczy i profesor Uniwersyte­tu Kalifornij­skiego w Davis. – Może się uda ocalić jakieś osiedle. Ale ogień spali to, co ma spalić, i nic tego nie zmieni, dopóki nie zmieni się trend pogodowy”. „Caldor” spopielił drzewa i budynki na obszarze 808 km kwadratowy­ch. 1 września został opanowany w 18 procentach. Szacuje się, że uda się go ugasić do połowy miesiąca. Jest 17. pod względem wielkości pożarem w Kalifornii. Obecnie jest w tym stanie 15 pożarów lasów. Największy z nich, pożar „Dixie”, trwa od 47 dni; teraz w rejonie Lassen Volcanic National Park. Spustoszył obszar 3267 km kwadratowy­ch. Jest poskromion­y w 52 procentach. To drugi pod względem rozmiarów pożar w historii stanu.

Wszystko to skutki ocieplenia klimatu przez emisję dwutlenku węgla do atmosfery, spowodowan­ą używaniem węgla, ropy i gazu. (STOL) Na podst.: CNN, AP, New York Times, USA Today, Wall Street Journal, Daily Mail

 ?? Fot. Michael Nigro/Forum ??
Fot. Michael Nigro/Forum

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland