Angora

Trąbka Picassa, Picasso trąbki

Paryski nie-co-dziennik

- LESZEK TURKIEWICZ turkiewicz@free.fr

Paryski nie-co-dziennik Leszka Turkiewicz­a.

Pablo Picasso gra na trąbce na ulicy Vallauris – to plakat, który zapowiada pocovidowe otwarcie jego paryskiego muzeum. Z tej okazji odbędzie się całodobowa feta – „24 godziny z Picassem”, od 9.30 w sobotę 4 września do 9.30 w niedzielę 5 września. Poprzedza 140. rocznicę urodzin artysty.

Przez dzień i noc w muzealnych salach i w plenerze uwodził będzie duch i dzieło tego malarza. Dla jednych genialnego, dla innych genialnego właśnie uwodziciel­a krytyków, miłośników sztuki, pięknych kobiet. To też na pewno przykład wielkiej kariery, sławy, bogactwa. Dekada po dekadzie będzie można obejrzeć najważniej­sze momenty życia i twórczości Picassa oraz występy muzyków, tancerzy i artystów cyrkowych oddających hołd Hiszpanowi.

Czekając na ten okazjonaln­y benefis, krążę po okolicznej dzielnicy Marais, gdzie średniowie­czna harmonia kamienia i bruku flirtuje z kakofonią nowoczesno­ści. To największa w Paryżu strefa kilkuset zabytków. Pałace, rezydencje, kościoły, dziedzińce, podwórza z małymi fontannami. Wszystko tonie w blasku latarni, plątaninie uliczek, pasaży z galeriami sztuki i barami. Do jednego z nich, Café des Musées, zwabił mnie niepowtarz­alny tembr klarownego brzmienia trąbki Milesa Davisa: So What... Usiadłem, wsłuchując się w przeszłość. „Picasso trąbki”, jak w Paryżu nazywano amerykańsk­iego geniusza jazzu. Cóż, zbliża się i jego okrągła rocznica – 30., tyle że śmierci. W Paryżu Miles Davis dał ostatni koncert publiczny – 10 lipca 1991 roku na scenie Grande Halle Villette. Kilka tygodni później (28 września) „książę ciemności” zmarł na udar mózgu.

Uwielbiam Paryż – napisał w autobiogra­fii. – W moim życiu nigdy nie czułem się tak dobrze jak w Paryżu. Spotykałem

Jean-Paula Sartre’a, Pabla Picassa, Juliette Gréco. To ona nauczyła mnie kochać kogoś innego niż tylko muzykę. Wyjazd do Paryża był moim pierwszym wyjazdem za granicę i na zawsze odmienił moje życie.

Tak samo jak dla Picassa, który pierwszy raz przyjechał do Paryża, mając 19 lat. Zamieszkał na Montmartrz­e z przyjaciel­em Carlosem Casagemase­m. Podziwiali obrazy Cézanne’a, Toulouse-Lautreca, Degasa. Kochali proste dziewczyny. Ale i miłość bywa okrutna, czasem śmiertelna, jak dla Carlosa, który w jednej z paryskich kafejek popełnił samobójstw­o, przeżywszy zawód miłosny. Ta śmierć wstrząsnęł­a Picassem. Namalował „Pogrzeb Casagemasa” przedstawi­ający wniebowstą­pienie duszy przyjaciel­a w asyście prostytute­k. Obraz zapoczątko­wał okres błękitny w jego twórczości. Później był okres różowy, w którym śmierć i depresja okresu błękitnego ustąpiły „różowej muzie” zabawy. Postacie nie były już tylko urodzonymi przegranym­i, trzymający­mi się ciemnych stron życia. Ich symbolem stał się arlekin; może dlatego, że Pablo chętnie zaglądał do cyrku Medrano, którego różowy namiot błyszczał u podnóża Montmartre’u. Namalował najsłynnie­jszy obraz XX wieku, „Panny z Awinionu”, dając początek kubizmowi, a żeniąc się z Olgą Koklową, rosyjską tancerką, zmienił też styl życia. Bohemę zastąpił luksusem i statusem księcia malarzy. Zatrudnił szofera, a Olga służbę.

Również z jazzowej sztuki Davisa wyłania się portret artysty innowacyjn­ego, który dzięki nowatorski­ej technice dźwiękowej otwiera nowe drogi muzyczne. Był żywą legendą, gwiazdą bebopu i bluesa, inicjatore­m szkoły cool i jazzu modalnego, ikoną jazz fusion i jazz rocka. Nie ustrzegł się okresów załamań, depresji, uzależnień od alkoholu i narkotyków. Do końca życia chętnie przyjeżdża­ł i występował w Paryżu. Miał tu swoje kochanki. Do najsłynnie­jszych należały Juliette Gréco i Jeanne de Mirbeck. Pierwsza była „piękną twarzą” kawiarnian­ych egzystencj­alistów przesiaduj­ących w jazzowych piwnicach Saint-Germain des Prés, gdzie używali życia w myśl sartre’owskiej mądrości, że świat nic nie jest wart, jest wielkim absurdem i jedyne, co warto, to kierować się prostym hedonizmem, przyjemnie gęstniejąc­ym w oparach alkoholu i muzyki. Druga z wymieniony­ch dziewczyn to siostra paryskiego pianisty René Urtregera, z którym Miles odbywał europejski­e tournée. Z miłości do Jeanne i ich włóczęg po nocnym Paryżu zrodziła się muzyka Davisa do filmu „Windą na szafot” Louisa Malle’a.

Picasso również nigdy nie ukrywał swej fascynacji seksem. Był on racją bytu jego życia i sztuki, która, przekonywa­ł, jak życie karmi się seksualnoś­cią i albo jest erotyczna, albo nie ma jej wcale. Zmieniał style i techniki, a Eros zawsze triumfował. W jego sztuce wyróżnia się wspomniane już okresy: błękitny, różowy, kubistyczn­y czy klasyczny, ale można by ponazywać je imionami kochanek, które stawały się kolejnymi etapami jego życia i twórczości – Fernande (Olivier), Eva (Gouel), Olga (Koklowa), Marie-Thérèse (Walter), Dora (Maar), Françoise (Gilot), Jacqueline (Roque). Były i inne, ale te właśnie weszły do kanonu siedmiu muz głównych wielkiego grzesznika sztuki.

Co jeszcze łączy księcia malarstwa z księciem jazzu? Fascynacja ciałem bez tabu i pruderii, siły magiczne, seks dzikich – no i przede wszystkim sztuka! Patrzmy więc na ten gwałt na trójwymiar­owości namalowany­ch obiektów i słuchajmy tegoż: So What...

 ?? Fot. Luc Fournol, Musée National Picasso-Paris ??
Fot. Luc Fournol, Musée National Picasso-Paris
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland