Gdy rozum śpi, budzą się idioci
Wschodnia granica Polski jest granicą Unii Europejskiej. Ta banalna prawda jest od dawna pretekstem do testowania przez wschodnich sąsiadów naszej czujności, siły i powagi. Na manewry „Zapad”, jakie przeprowadzają właśnie armie Rosji i Białorusi, odpowiedział rząd Polski, ogłaszając stan wyjątkowy. A nawet wojenny, jak pomylił się w Sejmie taki maluśki, którego się wszyscy boją. Choć szło tylko (w tym stanie) o dziennikarzy i polityków, którzy zbliżali się do granicy wcale nie z wojennymi zamiarami, z ogłoszeniem stanu wyjątkowego nie zwlekał premier, a tym bardziej prezydent, który prawie się przez to spóźnił na jakiś mecz futbolowy na Narodowym.
I tak rozpoczęliśmy tydzień w przekonaniu, że bohaterski polski rząd daje odpór wrażym siłom ze Wschodu, gdy nagle okazało się, że wojna już trwa, ale nie na wschodniej rubieży, lecz na protiwpołożnej, czyli zachodniej! Błaszczakowe szwejki zajęte walkami na froncie wschodnim w ogóle nie zauważyły, że dużo groźniejsza ofensywa rozwija się gdzie indziej? Ale co zrobić, taka armia, jakie państwo.
Albowiem nie bacząc na rząd, wojnę na Zachodzie ogłosił Ziobro, niewydarzony koalicjant Kaczyńskiego, który niepotrafi – niestety, to wada genetyczna – egzystować bez wroga. Prymitywny umysł ambitnego polityka nie funkcjonuje dobrze bez poczucia konfrontacji. To forma psychicznej samoobrony, bo rzekomy „atak” Zachodu jest efektem partaniny Ziobry w polskim wymiarze sprawiedliwości. Suma prawniczych uchybień, jakie Ziobro zafundował Polsce, może skutkować unijną karą miliona euro dziennie! Strach nie jest obcy groteskowemu bojownikowi o prawo i sprawiedliwość, więc Ziobro broniąc się, atakuje. Jak w takich chwilach bywa, chwycił się ony brzydko, oskarżając Unię o wojnę hybrydową, „ograniczenie naszej suwerenności i zamach na polski porządek prawny”.
Głupota Ziobry, ratującego skórę niemądrą i nieskuteczną polityką uzdrawiania polskiej praworządności poprzez budowanie atmosfery zagrożenia, przypomina niektórych polskich biskupów, którzy nie przełkną ostrygi bez wołania o śmiertelnym zagrożeniu tęczową zarazą. Idiotyzm Ziobry jest tym bardziej idiotyczny, bo zaraźliwy. Do histerycznego tonu głosu fanatycznego ministra sprawiedliwości już dołączają kolejni „wojenni korespondenci”.
Komandos w związkowej rezerwie, Duda Piotr, też dojrzał w polityce Unii zbrojne zagrożenie dla Polski, choć nieco inne: – To wojna! Lewaccy ekoterroryści chcą zniszczyć nasze gospodarki! Europoseł PiS Saryusz-Wolski, który zwykle czuje górny wiatr zmian, teraz poczuł świeżą krew i też nie bawił się w eufemizmy: – To nie jest wojenka, to wojna! Chcą nas złamać szantażem... Znawca Sokratesa Legutko, jako taki regularnie pobierający unijne uposażenie, dopatruje się tego samego celu i oręża: – Unia jest na wojnie z polskim rządem i próbuje ten rząd wywrócić na różne sposoby. Służy temu broń szantażu finansowego – plecie stary filozof z Krakowa, posiłkując się logiką, która Sokratesa zabiłaby prędzej niż cykuta.
Na szczęście obok smutnych pajaców są też w PiS-ie pajace wesołe, dzięki którym dyktatorska partia obnaża swą etymologię: nie dyktator, ale dykta. Tym wesołkiem z paździerza jest Marek Suski, który zanim w ogóle ruszył przez Polskę na front zachodni, już poczuł się przez brukselskiego wroga okupowany! I wezwał naród do boju!
Jak radzić sobie z tą narodową schizofrenią? Polska jako członek Unii nie może być jednocześnie z sobą samą w stanie wojny! Skazywałoby to ją na drogę brytyjską i polexit, co już zapowiadają potężne, paleolityczne umysły Zjednoczonej Prawicy: Terlecki z Kowalskim. – Może czas podjąć drastyczne decyzje? Może ścieżka brytyjska jest dla nas lepsza? – roją na jawie partyjni jaskiniowcy...
Wielu politykom PiS, nieznającym Europy ani świata i bojącym się współczesności, unijne członkostwo ciąży. Promuje bowiem to, co dla anachronicznych umysłowości rządzących jest trudne do ogarnięcia i niemożliwe do przyjęcia, jak: tolerancja, równość, trójpodział władzy, solidarność. W Polsce rządzonej przez PiS obowiązuje inny, koślawy paradygmat: nietolerancja wobec innych, równość tylko wobec swoich, jedna władza i partyjna solidarność. Impulsy płynące z Unii zawsze będą dla ciasnych polskich umysłów kłopotliwe, bo kłopotliwe jest dla nich zrozumienie, że podpisane traktaty trzeba respektować. A tak stanowi polska Konstytucja!
Kilka samorządów wojewódzkich, gdzie większość ma PiS, w tym Małopolska, przyjęły uchwały o czystości płciowej i uznały się za strefy wolne od LGBT. Mogły się też uznać za strefy wolne od Cyganów albo zielonoświątkowców, albowiem samorządy są samorządne i mogą uchwalać, co chcą. Aliści okazało się, że skoro uchwalono prawa niezgodne z zasadami Unii, to Unia zapowiedziała tym samorządom wstrzymanie sutych dotacji. Podniósł się wrzask, bo prymitywny umysł prawdziwego Polaka nie obejmuje związku skutku i przyczyny, czego dowiódł tata prezydenta Dudy, dorabiający w samorządzie, z miłym uśmiechem sklerotycznego staruszka, tłumacząc w telewizji, że nie ma co się martwić, bo on zna sposób, jak Unię wykiwać i nadal domagać się należnych pieniędzy.
Wyimaginowana wojna rozpala się na całego... Ale kto i komu ją wypowiedział?