Wiatr pod kontrolą
Polmar jest niewielką firmą, która produkuje zapewne najlepsze nasady kominowe na świecie.
Tykocin to perła Podlasia. Mimo zaledwie dwóch tysięcy mieszkańców, historią i zabytkami może równać się z wieloma miastami wojewódzkimi. Tu podczas oblężenia miejscowego zamku zmarł słynny z „Potopu” Janusz Radziwiłł, hetman wielki litewski. Jakiś czas później zamek razem z miastem stał się własnością Stefana Czarnieckiego, o którym wspominamy przy śpiewaniu naszego hymnu. W zamku bywały też koronowane głowy: Zygmunt August, Zygmunt III, Karol XII, Piotr I, August Mocny, który ustanowił tu Order Orła Białego. Dziś z ruin podnosi go miejscowy biznesmen. Niedaleko znajduje się też imponująca synagoga, w XVII wieku jedna z największych w tej części ówczesnej Europy (mogło się w niej modlić tysiąc mężczyzn).
W takim to miejscu na początku lat osiemdziesiątych Józef Matejczuk otworzył firmę Polmar specjalizującą się w robotach budowlanych. Stawiał i remontował domy. Produkował proste maszyny rolnicze: brony, kultywatory, a także instalacje odgromowe. Interes szedł tak dobrze, że z zysków otworzył dwie kolejne firmy: handlową, która miała trzy duże sklepy, oraz transportową, mającą ponad 20 samochodów. W sumie pracowało dla niego ponad 80 osób.
– Gdy zmienił się ustrój, pracy było tak dużo, że nie miałem czasu dla rodziny – wspomina pan Józef. – Wpadałem do domu raz w tygodniu i żona musiała sama wychowywać czterech synów. Mimo że pieniędzy było coraz więcej, powiedziałem stop! Ponieważ mam techniczne zdolności, konstruowałem i usprawniałem różne nietypowe urządzenia, więc w wolnej chwili razem z kolegą zaprojektowałem regulator ciągu kominowego. Gdy go dopracowałem, okazało się, że tak dobrego nie produkuje nikt w kraju, Europie, a także na świecie.
Regulator zwany też nasadą kominową to prosta konstrukcja wykonana z blachy chromoniklowej. Z daleka na dachu wygląda jak syrena alarmowa, ale nie ma w niej żadnej elektroniki, żadnych skomplikowanych systemów, wystarczy odpowiednio zaprojektowany kształt, żeby osiągnąć zamierzony efekt. A jest nim optymalizacja cyrkulacji powietrza w kominie lub przewodzie wentylacyjnym. I wówczas dzieją się czary.
Jak zapewnia producent, urządzenie poprawia sprawność każdego pieca (kotła) bez względu na to, czym jest zasilany: w przypadku starych pieców opalanych węglem – o 40, a drewnem – nawet o 50 proc. Zabezpiecza przed dymieniem z pieca. Niezależnie od deszczu, śniegu, siły wiatru zapewnia regularny stały ciąg. Utrudnia rozwój grzybów, pleśni, sprawia, że komin jest suchy i ciepły. Zapobiega przedostawaniu się zapachów, wreszcie uniemożliwia ptakom założenie gniazda na kominie. W przypadku instalacji wentylacyjnej jeden regulator pozwala wyregulować wentylację (w tym samym pionie) nawet w kilkunastopiętrowym bloku mieszkalnym.
– Ludzie często pytają mnie, co sprawia, że nasz wyrób jest taki wyjątkowy? Odpowiedź jest prosta – decydują o tym prawa fizyki; tylko tyle i aż tyle.
Regulator z Tykocina przeszedł wiele badań w prestiżowych placówkach naukowych: Politechnice Warszawskiej, Wojskowej Akademii Technicznej, Politechnice Białostockiej, Instytucie Nafty i Gazu w Krakowie, Centralnym Ośrodku Badawczo-Rozwojowym Techniki Instalacyjnej w Warszawie. Za granicą był badany w specjalistycznych instytucjach badawczych w Bratysławie, Brnie, Budapeszcie, Mińsku, Pradze i wszystkie potwierdziły jego wyjątkowe zalety. Polmar może się pochwalić kilkoma nagrodami na krajowych branżowych targach.
Od 2023 roku w większości województw używanie „kopciuchów”, czyli starych, zanieczyszczających powietrze pieców, będzie niedozwolone. Jest jednak oczywiste, że tego terminu nie dotrzymają właściciele setek tysięcy, a może i milionów starych kotłów i pieców.
– Dla osób, które nie będą w stanie na razie wymienić pieca, pierwszym krokiem powinno być kupno naszego regulatora – zapewnia Matejczuk. – Wówczas nawet ten najgorszy piec zacznie spalać blisko o połowę mniej paliwa. A kiedy zamontują już nowy, to on także potrzebuje regulatora i nawet w najnowszych modelach sprawność zwiększa się wówczas od 10 do 20 proc.
Nasady kominowe Polmaru można instalować na ogromnej większości kominów. Jeszcze kilka lat temu firma robiła regulatory o średnicy 1200 mm, ale dziś już nie ma na nie klientów. Teraz największe, montowane na osiedlowych, wojskowych czy zakładowych kotłowniach, mają średnicę 900 mm, najmniejsze, przeznaczone dla indywidualnych użytkowników – 100 mm. Ceny zależą przede wszystkim od rozmiaru. Najdroższe kosztują około 5 tys. zł netto, najtańsze 250 zł. Urządzenia z Tykocina można kupić na miejscu, za pośrednictwem sklepu internetowego lub u jednego z kilkudziesięciu dystrybutorów, z których większość stanowią producenci kotłów.
– Przed laty na targach pytałem przedstawiciela dużego producenta kotłów, dlaczego nie sprzedaje moich regulatorów? Na co on odpowiedział: jak powiem klientowi, że nasz kocioł ma 95 proc. sprawności, a mimo to jeszcze musi kupić regulator, to właściciel mnie zwolni. A teraz ten producent oferuje swoje kotły razem z naszymi regulatorami, bo przy tak dużej konkurencji na rynku najważniejsze jest zadowolenie klienta.
Od lat najlepsze wyniki sprzedaży notuje Polmar na południu i w pasie nadmorskim, gdzie wieją najsilniejsze wiatry i stosowanie nasad kominowych jest obowiązkowe, jednak zbyt często kominiarze przymykają na to oko. Jeszcze częściej zdarza się, że właściciele domów decydują się na zainstalowanie na kominie zwykłego daszku lub tzw. strażaka, który mimo że może kosztować nawet do 500 zł, to jego rola ogranicza się do zabezpieczenia przed deszczem, śniegiem i ptakami, bez możliwości uregulowania ciągu kominowego.
Na podbój Ameryki
Dla regulatorów montowanych na przewodach dymnych i spalinowych Polmar zapewnia pięcioletnią gwarancję, a dla umieszczonych na szybach wentylacyjnych pięć razy dłuższą!
– Nie tylko oferujemy bardzo długą gwarancję, ale dajemy prawo do zwrotu do trzech miesięcy po zakupie, a kto kupi go latem, ma czas nawet do końca roku – informuje właściciel. – Przez 30 lat takich zwrotów było około 1 proc. Czasem zdarzało się, że gdy w kominie wytwarzały się wyjątkowo silne kwasy, regulator mógł ulec zużyciu nawet po 3 latach i wówczas my, za darmo, wymienialiśmy go na nowy.
Coraz więcej zamówień pochodzi z zagranicy. Firma sprzedaje swoje urządzenia na Węgrzech, Litwie, Słowacji, Łotwie, w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Irlandii, Norwegii, Czechach, Rosji, a ostatnio także w Stanach Zjednoczonych.
– W ubiegłym roku opatentowaliśmy regulator w USA. Była to bardzo żmudna i trudna procedura, ale mam nadzieję, że teraz nastąpi prawdziwy przełom. W Nowym Jorku własną firmę prowadzi jeden z moich synów. I to on będzie zajmował się dystrybucją na terenie Ameryki. Na razie to praca u podstaw. Nasz produkt ma rekomendację Korporacji Kominiarzy Polskich, która należy do tej samej światowej organizacji, co kominiarze amerykańscy. Mam więc nadzieję, że uzyskamy wsparcie także z ich strony. To dopiero początki, ale już zamontowaliśmy nasze urządzenie na kominie bardzo dużej kotłowni w Nowym Jorku i na kilkudziesięciu domach jednorodzinnych. Prowadzimy rozmowy z dystrybutorami, staramy się propagować nasz produkt w amerykańskim internecie. Negocjujemy montaż na dużej kotłowni w Chicago.
Obecnie wszystkie nasady są robione w Polsce. Jednak w niedalekiej przyszłości firma syna pana Józefa będzie z kraju sprowadzać je w elementach i montować na miejscu. Jeżeli zamówień będzie dużo, wówczas w Nowym Jorku rozpocznie się produkcja od A do Z.
Przez 30 lat Polmar wyprodukował ponad 100 tys. regulatorów, zdecydowanie najwięcej w ostatnich kilku latach. Sprzedaż przyśpiesza z roku na rok i nie zahamowała jej nawet pandemia. W Polsce jest ponad 6 mln budynków, w tym 5,5 mln domów jednorodzinnych i każdy z nich powinien być wyposażony w regulator ciągu kominowego, a bloki wielorodzinne w kilka, czasem kilkanaście. Na razie większość właścicieli decyduje się na daszki, „strażaki” albo rezygnuje z jakiegokolwiek zabezpieczenia. Tak więc dla Polmaru roboty z pewnością nie zabraknie.