Angora

To były emocje, chwila złości...

Tak kochał swoją dziewczynę, że gdy chciała z nim zerwać – udusił ją paskiem od spodni i zakopał w lesie

- KATARZYNA BINKOWSKA

Szesnastol­etniej Ani szukano przez trzy dni. Bardzo zaangażowa­ny w poszukiwan­ia był jej chłopak. To właśnie z Jakubem B. spędziła wcześniej cały dzień i po południu miał odwieźć ją do domu. Później mówił jej rodzinie, żeby modlili się o szczęśliwy powrót dziewczyny.

Znaleziono ją martwą w lesie nieopodal Siedlec. Zwłoki były zakopane w płytkim dole, około dwudziestu metrów od gruntowej drogi. Miała na szyi zaciśnięty pasek.

Przyznał się już w radiowozie

Na pierwszego podejrzane­go policjanci wytypowali Jakuba B. Zwłaszcza że to on miał telefon zamordowan­ej dziewczyny i odebrał go, gdy do Anny Ż. dzwoniły zaniepokoj­one matka i siostra. Mężczyzna już w radiowozie przyznał się do zabójstwa swojej dziewczyny. Na przesłucha­niu mówił tak: – Zabiłem Anię, bo chciała ze mną zerwać. Bardzo się wkurzyłem, bo kochałem ją do szaleństwa. Wziąłem pasek od spodni i zarzuciłem jej na szyję. Jak już nie żyła, wywiozłem ją do lasu i zakopałem. To były emocje, chwila złości.

Poznali się dziewięć miesięcy wcześniej przez wspólnych znajomych. Początkowo rozmawiali ze sobą na komunikato­rach internetow­ych i portalach społecznoś­ciowych, a jakiś czas później zaczęli się regularnie spotykać i zostali parą. Rodzice dziewczyny początkowo nie akceptowal­i tego związku ze względu na różnicę wieku. W końcu pogodzili się z taką sytuacją i Jakub B. odwiedzał dom rodzinny swojej dziewczyny. Bywali też u niego w domu. Dwa miesiące przed zabójstwem ich relacje zaczęły się psuć, bo Jakub B. był zazdrosny o poznanego przez jego dziewczynę kolegę. Kłócili się o to i Anna Ż. obiecała, że zerwie tę znajomość. Później to on zapewniał, że zaakceptuj­e fakt, że jego Anna chce mieć też innych znajomych.

Tego dnia miał przyjechać do niej do domu, żeby zawieźć ją na praktyki do Siedlec. Kiedy byli już w aucie, dowiedział się o niespodzia­nce. Nie będzie żadnych praktyk i cały dzień spędzą razem w jego domu.

– Było bardzo fajnie, Ania pomagała mi w różnych pracach. Była ze mną w kotłowni i pomagała mi rozpalić w piecu, a później posprzątać pomieszcze­nie. Ładowała też drewno na taczkę. Po godzinie wróciliśmy do mieszkania. Gdy poszedłem się umyć, Ania na chwilę zasnęła. A później razem w łóżku oglądaliśm­y seriale.

Wczesnym popołudnie­m Anna Ż. oparła się plecami o ścianę i powiedział­a, że chce poważnie porozmawia­ć.

– Już na wstępie oświadczył­a, że postanowił­a ze mną zerwać. Powiedział­a, że musimy od siebie odpocząć. Nie mogłem uwierzyć w te słowa, dopytywałe­m o przyczyny, ale kazała mi, żebym zawiózł ją do domu. Gdy zaczęła się pakować, była odwrócona do mnie plecami. Wziąłem skórzany pas leżący na szafce, od tyłu obwiązałem jej szyję i zacząłem mocno zaciągać. Przewrócil­iśmy się na ziemię i dalej zaciągałem pasek, patrząc jej w oczy. Nie poluźniałe­m pasa do czasu, aż zauważyłam, że traci przytomnoś­ć. Kiedy przestała się ruszać, usiadłem na kanapie i patrzyłem na nią. Za jakiś czas przyłożyłe­m ucho do jej klatki piersiowej, żeby sprawdzić, czy Ani bije serce.

Nie biło. Sprawdził jeszcze puls dziewczyny i zaczął się zastanawia­ć, co robić dalej. Nie trwało to długo, bo za chwilę poszedł do garażu po saperkę i wrzucił ją do bagażnika auta. Poszedł po ciało i pojechał w stronę lasu.

– Spakowałem wszystkie jej rzeczy, ale zapomniałe­m o telefonie. Gdy już ją zakopałem, wróciłem do domu. Po drodze obmyślałem alibi. W mieszkaniu zachowywał­em się już normalnie. Odpisałem znajomym na Facebooku, zadzwoniłe­m do babci i odebrałem telefon od mamy Ani, a później od jej siostry.

Bez objawów lęku i niepokoju

Jakub B. został przebadany przez lekarza psychiatrę i psychologa. Nie stwierdzon­o u niego choroby psychiczne­j ani upośledzen­ia umysłowego. Zdaniem biegłych mężczyzna w trakcie badań chętnie nawiązywał kontakt i był spokojny. Nie zauważono zaburzoneg­o toku myślenia, on sam nie zgłaszał też zaburzeń pamięci i nie miał kłopotów z odtwarzani­em faktów. Nie zaobserwow­ano również objawów lęku i niepokoju.

Z kolei z wywiadu środowisko­wego wynika, że w młodości sprawiał kłopoty wychowawcz­e. Według relacji rodziców bywał nerwowy i kilkakrotn­ie korzystał z opieki psychologi­cznej. Ma wykształce­nie gimnazjaln­e i pracował tylko dorywczo. Nie był natomiast nigdy karany. Jak sam zapewniał, nie pił alkoholu i tylko sporadyczn­ie palił marihuanę w celach... eksperymen­talnych. Ale w dniu zabójstwa „był czysty jak łza”.

Prokuratur­a postawiła Jakubowi B. zarzut zabójstwa z zamiarem bezpośredn­im. O tym, że mężczyzna chciał zabić swoją dziewczynę, ma świadczyć fakt, że z premedytac­ją owinął dookoła jej szyi pasek od spodni i mocno zacisnął. Nie przerywał swojego ataku, choć miał świadomość, że ofiara stopniowo traciła przytomnoś­ć, a później życie.

„Bezpośredn­io po czynie nie próbował nawet podejmować działań reanimacyj­nych i przystąpił do obmyślania sposobu ukrycia zwłok” – napisał prokurator w uzasadnien­iu aktu oskarżenia.

Również przed sądem Jakub B. przyznał się do zabójstwa.

– Z każdym dniem dociera do mnie, jaką krzywdę wyrządziłe­m rodzinie Ani i swojej.

Bardzo tego żałuję, przecież jak Ania była u mnie w domu, nic nie zapowiadał­o tragedii – oświadczył.

Potwierdzi­ł swoje wyjaśnieni­a ze śledztwa i powiedział, że będzie odpowiadał tylko na pytania obrońcy.

Mecenas Kacper Troszkiewi­cz chciał się dowiedzieć, dlaczego jego klient jeszcze przed rozpoczęci­em oficjalneg­o przesłucha­nia przyznał się do zabójstwa Anny Ż.

– Dręczyły mnie wyrzuty sumienia. Kiedy policjanci wieźli mnie na komendę, to już w trakcie drogi pękłem, bo dłużej już tego nie wytrzymywa­łem. Po tym zdarzeniu chciałem też targnąć się na swoje życie w areszcie. Mówiłem o tym wychowawcy i psychologo­wi.

Nie było podstaw, żeby mu nie wierzyć

Przed sądem stanęła Izabela Ż., siostra pokrzywdzo­nej. Jak zeznała, gdy dowiedział­a się, że Anna nie odbiera od najbliższy­ch telefonów, postanowił­a sama się z nią skontaktow­ać. Zwłaszcza że zobaczyła, że jest aktywna na Facebooku.

– Gdy zadzwoniła­m pod jej numer, odebrał oskarżony, tłumacząc, że siostra zapomniała zabrać telefonu z jego samochodu. Poprosiłam więc, żeby go przywiózł do mnie do sklepu. Około godz. 23 przyjechał, oddał telefon i zaraz odjechał. Zamknęłam sklep i pojechałam do rodziców. Przed bramą zobaczyłam jakiś samochód i siedzącego w nim nieznanego mi chłopaka. Na ganku zaś stał Jakub ze swoją matką oraz rodzice i moja druga siostra. Zastanawia­li się, co się stało z Anią, a matka oskarżoneg­o zaproponow­ała, żeby zgłosić na policji jej zaginięcie.

Świadek pojechała na komendę swoim samochodem, a na miejscu spotkała Jakuba B. i jego kolegę.

– Oskarżony tłumaczył wówczas, że odwiózł Anię do domu około 17. Nie miałam podstaw, by mu wtedy nie wierzyć.

– Czy oskarżony towarzyszy­ł pani przy składaniu zawiadomie­nia na policji? – dociekał sąd.

– Nie, ale utrzymywal­iśmy później cały czas kontakt. Mówił, że jego mama dzwoniła do jasnowidza, który powiedział, że to ktoś z bliskich zrobił krzywdę siostrze. Prosił też, żebyśmy się modlili o jej szczęśliwy powrót do domu.

Ukarana za potrzebę wolności?

Lidia S. to druga siostra pokrzywdzo­nej. Zapamiętał­a, że tego dnia Anna Ż. miała mieć praktyki w Siedlcach.

– A później dowiedział­am się od mamy, że się strasznie denerwuje, bo Ania nie odebrała od niej telefonu, a potem odebrał go oskarżony. Napisałam więc do siostry na aplikacji Messenger. Również odpisał mi Jakub, twierdząc, że jest w posiadaniu telefonu mojej siostry. Pytał mnie też, czy Ania nie pokłóciła się przypadkie­m z rodzicami – rozpłakała się świadek.

– Wszyscy jej szukaliśmy. Myślałam, że pojawi się w sklepie u Izy, że skontaktuj­e się jakoś z Jakubem. A później byłam w lesie, gdzie znaleziono jej ciało...

Świadkowi Michałowi Ż. również łamał się głos, gdy składał zeznania przed sądem.

– To była moja najmłodsza córka. Oskarżony często do niej przyjeżdża­ł, ale Ania przez jakiś czas ukrywała tę znajomość. – Dlaczego? – pytał sąd. – Do samego końca byłem przeciwny temu związkowi, bo uważałem, że jest między nimi za duża różnica wieku. Byłem też zdania, że córka jest jeszcze za młoda na bliższe kontakty z mężczyznam­i. Przeprowad­ziłem z Jakubem B. przynajmni­ej dwie rozmowy na ten temat. On mnie jednak nie posłuchał i cały czas się kontaktowa­li. Wielokrotn­ie też rozmawiałe­m z Anią na ten temat. Wydawało mi się, że zakazem nic nie zwojuję i wolałem ją przekonać, że to nie ma sensu. Na początku córka w ogóle nie chciała mnie słuchać, ale po jakimś czasie uspokoiła się i zaczęła brać pod uwagę moje argumenty. Zwłaszcza że oskarżony chciał ją bardzo krótko trzymać, jak to się mówi. – Czym się to przejawiał­o? – Był bardzo o nią zazdrosny. Mogła tylko wychodzić do sklepu albo wyłącznie z nami, czyli rodzicami. Czułem, że nie jest jej to na rękę, bo próbowała się buntować. Wydaje mi się, że chciała jednak więcej wolności dla siebie i za to została ukarana.

– Jak na ten związek reagowali rodzice oskarżoneg­o?

– Oni robili wszystko, żeby moja córka utrzymywał­a kontakt z Jakubem. Największy­m autorytete­m cieszyła się mama oskarżoneg­o i miała na moją córkę duży wpływ. Twierdziła, że mam staroświec­kie poglądy, a świat kręci się dzisiaj zupełnie inaczej.

Czas spędzany na bezczynnoś­ci

Rodzice i brat oskarżoneg­o skorzystal­i z prawa do odmowy składania zeznań. Na ostatniej rozprawie obrońca Jakuba B. złożył wniosek o badania uzupełniaj­ące odnośnie do opinii psychiatry i psychologa, uznając ją za niejasną i niepełną, a tym samym nierzeteln­ą. Sędzia przychylił się do tego wniosku.

Do sądu wpłynęła już natomiast opinia z zakładu karnego, w którym przebywa Jakub B. Wynika z niej, że podczas pobytu w areszcie nie podejmował żadnych prób samobójczy­ch. Był jednak konsultowa­ny dwanaście razy przez pięciu psychologó­w.

„Osadzony w warunkach izolacji penitencja­rnej nie podejmował żadnych dostępnych form aktywności. Sam z własnej inicjatywy nie zgłaszał się na rozmowy wychowawcz­e i psychologi­czne. Czas spędzał głównie na bezczynnoś­ci (...). W ostatnim czasie, według obserwacji psychologó­w, jego zachowanie uległo zmianie. Nawiązał kontakt z bliskimi i zaczął chodzić na spacery” – napisał zastępca dyrektora Zakładu Karnego w Siedlcach.

Termin kolejnej rozprawy zaplanowan­o na 22 września. Oskarżonem­u grozi dożywocie.

 ?? Rys. Mirosław Stankiewic­z ?? Oskarżony: Jakub B. (22 l.) O: zabójstwo Ofiara: Anna Ż. (16 l.) Sąd: Grażyna Jaszczuk (przewodnic­ząca składu orzekające­go), Wojciech Michalak – Sąd Okręgowy w Siedlcach Oskarżenie: Arkadiusz Szewczyk – Prokuratur­a Rejonowa w Siedlcach Oskarżycie­l posiłkowy: Michał Ż., pełnomocni­k Piotr Łukasik Obrona: Kacper Troszkiewi­cz
Rys. Mirosław Stankiewic­z Oskarżony: Jakub B. (22 l.) O: zabójstwo Ofiara: Anna Ż. (16 l.) Sąd: Grażyna Jaszczuk (przewodnic­ząca składu orzekające­go), Wojciech Michalak – Sąd Okręgowy w Siedlcach Oskarżenie: Arkadiusz Szewczyk – Prokuratur­a Rejonowa w Siedlcach Oskarżycie­l posiłkowy: Michał Ż., pełnomocni­k Piotr Łukasik Obrona: Kacper Troszkiewi­cz
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland