ZIELEŃ TO ŻYCIE 2021
Tydzień na działce
W tegorocznej 28. Międzynarodowej Wystawie Roślin i Ogrodów ZIELEŃ TO ŻYCIE można było uczestniczyć, po rocznej przerwie spowodowanej pandemią, i podziwiać na żywo rośliny, które wygrały Konkurs Roślin NOWOŚCI. Złoty medal otrzymała laurowiśnia wschodnia Miniredia. Karłowa odmiana o zwartym i kulistym pokroju. Po 10 latach osiąga nie więcej niż metr średnicy. Nadaje się do uprawy w pojemnikach, na balkony i tarasy.
Srebrny medal otrzymał miłorząb dwuklapowy GOLD FLAME. To drzewo o wąskim, kolumnowym pokroju i atrakcyjnym ulistnieniu. Skórzaste liście o kształcie wachlarzowatym jesienią przebarwiają się na kolor żółty. Odmiana męska nie zawiązuje nasion. Drzewo wolne od chorób i szkodników.
Srebrny medal otrzymała również borówka wysoka CABERNET SPLASH. Odmiana borówki amerykańskiej o czerwono zabarwionych liściach. Łączy w sobie walory rośliny ozdobnej i użytkowej. Dorasta do 0,8 m wysokości. Odporna na mróz. Nadaje się do uprawy w pojemnikach.
w całości. Trzeba też pamiętać, że woda zdatna do picia staje się coraz bardziej deficytowym towarem, szczególnie w niektórych regionach świata. I kolejnym ekologicznym aspektem jest mniejsza emisja gazów cieplarnianych przy produkcji owadów w porównaniu z hodowlą zwierząt. Czyli to są twarde fakty – i ekonomiczne, i środowiskowe – przemawiające za hodowlą owadów.
– Za chwilę rusza na Uniwersytecie Przyrodniczym projekt „Właściwości funkcjonalne i sensoryczne wybranych gatunków owadów poddanych obróbce termicznej”, który pod pani opieką realizuje Studenckie Koło Naukowe Kuchni Molekularnej. Co będziecie badać?
– Chcemy zbadać niektóre właściwości odżywcze owadów karmionych odpadami, a także właściwości sensoryczne. My, jeśli cokolwiek jemy, to nie jemy tylko smakiem, ale wszystkie nasze zmysły są do tego procesu zaprzęgane. Najpierw widzimy danie, potem czujemy zapach, dźwięk też ma duże znaczenie – gdy gryziemy, to słuchamy, czy nam to chrupie... Chcemy zbadać profil związków zapachowych, które tworzą się podczas obróbki termicznej owadów, żeby wiedzieć, jaka jest optymalna temperatura pieczenia, bo będziemy piec owady. To pozwoli nam na uzyskanie jak najlepszego efektu zapachowego ewentualnego przyszłego dania i na optymalizację obróbki termicznej, aby nie potraktować owadów zbyt wysoką temperaturą i nie spalić od razu naszego produktu.
– Będą państwo pracować też nad smakiem...
– Owadów nie jemy od razu po nakarmieniu – najpierw je głodzimy przez 24 godziny, żeby ich przewód pokarmowy oczyścił się, a dopiero potem je przetwarzamy. Cykl życia owadów i ich przewód pokarmowy są na tyle krótkie, że często smakują tym, co zjadły. Jeśli nakarmimy je cynamonem, będą miały posmak cynamonu. Możemy na przykład wyhodować gąsienice, które będę idealnym dodatkiem do deserów.
– Owady to duże pole do popisu dla ludzi, którzy uwielbiają eksperymentować w kuchni...
– Są już nawet w Europie książki kucharskie, w których znajdziemy przepisy na dania z owadami.
– Jedzenie owadów w Europie robi się coraz bardziej popularne?
– Mam wrażenie, że jest taka tendencja. Powstają np. restauracje serwujące dania z owadów, choć nadal jest to raczej ciekawostka. Owady swoim klientom podaje m.in. René Redzepi w kopenhaskiej „Nomie”, jednej z najlepszych – jeśli nie najlepszej – restauracji na świecie. Myślę, że podobnie jak z sushi, które początkowo też było traktowane z dystansem, tak i owady w końcu zagoszczą na naszych stołach. Poza tym na początku tego roku zmieniło się prawo Unii Europejskiej i na pierwszy ogień poszły larwy mącznika młynarka: zostały dopuszczone – one i produkty z nich otrzymane – do spożycia.
Łączenie danych satelitarnych o światłach emitowanych w nocy z informacją na temat gęstości zaludnienia, czasu dojazdów do pracy, a także liczby firm i mieszkań na tysiąc osób w danej miejscowości – taką metodę ustalania granic miejskich proponuje zespół badaczy specjalizujących się w ekonomii, statystyce i analizie danych oraz badaniu procesów urbanizacyjnych.
Precyzyjna metoda polega na obliczaniu powiązań przestrzennych oraz ekonomiczno-społecznych pomiędzy gminami. Model statystyczny wyznacza granice aglomeracji, a także pomaga w identyfikacji skutków procesów urbanizacyjnych. Na podstawie analizy danych wyciągane są wnioski o uwarunkowaniach urbanizacyjnych polskich miast i gmin. Taki sposób określania granic miast opracowali: dr Olha Zadorozhna z Akademii Leona Koźmińskiego (ALK), dr hab. Bogna Gawrońska-Nowak z Instytutu Rozwoju Miast i Regionów oraz dr Piotr Lis z Coventry University w Wielkiej Brytanii.
– Światła obserwowane na zdjęciach satelitarnych z jednej strony wskazują, gdzie powstają nowe firmy i zamykają się stare. Z drugiej zaś na zdjęciach można zaobserwować, dokąd ludzie się przeprowadzają. Nowe punkty na mapach satelitarnych to najczęściej nowe oświetlane drogi, firmy, domy, osiedla oraz powiązana z nimi infrastruktura – tłumaczy dr Olha Zadorozhna, która od kilku lat pracuje nad stworzeniem nowego modelu urbanizacji w Polsce.
Największe polskie miasta rozciągają się zazwyczaj do 20 km od granic ścisłego centrum. W mniejszych miastach ta odległość wynosi 15 – 17 km. Tak było do 2000 roku. Naukowcy zaobserwowali, że duże miasta zaczęły się rozrastać, a mniejsze kurczyć.
– Do miast stale rozrastających się należą m.in. Warszawa, Łódź i Poznań. W przypadku dwóch ostatnich nie dość, że centra się kurczą, to jednocześnie rozlewają się ich okolice. Widać to też na przykładzie Kielc, Radomia oraz mniejszych miast północnej Polski. Im miasto jest większe, tym bardziej odczuwa skutki dezurbanizacji, czyli gęstszego zaludniania mniejszych miejscowości oddalonych od obszarów metropolitalnych – wyjaśnia dr Zadorozhna.
W ciągu ostatnich dwóch dekad zauważalnie zmniejszyły się granice średnich miast, takich jak Wałbrzych lub miasta Górnego Śląska. Dynamika rozwoju mniejszych różni się od tej w dużych. Także dostępność przedszkoli i żłobków, które są gęściej zlokalizowane w większych miastach, powoduje odpływ ludności z obszarów mniej zaludnionych.
Na wybór miejsca zamieszkania wpływają dochody. Osoby zamożniejsze mieszkają blisko dużych aglomeracji miejskich (powyżej 500 tys. mieszkańców). Bliżej centrów mniejszych miast żyją osoby mające wyraźnie niższe dochody.
– Pomiędzy gminami przynależącymi do największych miast w Polsce a tymi, które nie leżą w ich najbliższym otoczeniu, istnieją spore różnice w poziomie dochodu na mieszkańca. Na peryferiach dużych obszarów miejskich dochody gmin z podatku dochodowego PIT wynoszą średnio 2 tys. zł na mieszkańca. Z kolei w gminach znacznie dalej położonych ten dochód wynosi średnio 800 zł na osobę – mówi dr Zadorozhna.
Naukowcy podkreślają, że w Polsce nasila się proces suburbanizacji. Ankiety pokazały, że w wielu przypadkach to średnio bogaci chętniej wybierają przedmieścia i „uciekają” z centrów miast, aby podnieść ogólny komfort życia, zwłaszcza w momencie zakładania rodziny. Istotna jest dostępność szkół, przedszkoli i żłobków. W wielu miastach brakuje parków oraz obszarów zielonych, co pogarsza jakość życia bliżej centrum.
Tendencję do częstszych przeprowadzek poza miasto widać po zmianach w pokonywanych odległościach do pracy. – Zdjęcia pozyskane dzięki satelitom potwierdzają trend zwiększenia czasu dojazdu do pracy. Wyludniają się centra miast, podczas gdy przedmieścia zyskują nowych mieszkańców. Wskazuje to także na to, że duże miasta przyciągają pracowników z pobliskich gmin – analizuje badaczka z ALK.
Naukowcy podkreślają, że uważniejsze monitorowanie granic miast za pomocą nowej metody pozwoli szybko reagować w sytuacji „odpływu” mieszkańców z centralnych dzielnic. To także cenne informacje dla inwestorów i przedsiębiorców, którzy szukają dynamicznie rozwijających się rynków lokalnych.
– Władze miejskie i decydenci będą mogli skierować działania społeczne i finansowe tam, gdzie mieszkańcy najbardziej tego potrzebują. Chodzi m.in. o kwestie rozbudowy obwodnic, wytyczania tras komunikacji miejskiej, aktywizację miejskiej polityki mieszkaniowej czy mapowanie prognoz demograficznych, które są podstawą do podejmowania decyzji o budowie infrastruktury, ale też szacowania budżetów samorządów – podsumowuje badaczka.
Wyniki analiz mogą być wykorzystane w takich obszarach, jak zabezpieczenie terenów zielonych, które mogą stanowić alternatywę dla podmiejskiego środowiska naturalnego, rozwój spółdzielni i najmu instytucjonalnego, planowanie przestrzenne czy rozbudowa systemu obwodnic.