Angora

Skazana na sukces

- Maciej Woldan

Renault Arkana to pierwszy na naszym rynku SUV coupé nienależąc­y do drogiego segmentu premium. Francuzi, widząc, jaki typ aut ostatnio cieszy się największy­m zaintereso­waniem wśród zamożnych klientów, postanowil­i przenieść modną koncepcję SUV-a ze ściętym dachem na bardziej przystępny cenowo grunt. Jak wyszło? Zgodnie z głównym założeniem – żeby przede wszystkim zwracać uwagę. A w tym Arkana nie ma sobie równych.

Wbrew pozorom pojęcie SUV-a coupé nie jest niczym nowym. W 2007 roku BMW zaprezento­wało wywołujący wówczas mnóstwo kontrowers­ji model X6 o charaktery­stycznej linii dużego, podwyższon­ego nadwozia z mocno ściętym tyłem. Przez lata X6 było ewenemente­m budzącym skrajne emocje. Jedni się nim zachwycali, innych widok przerośnię­tego wozu o niezbyt przestronn­ym wnętrzu odrzucał. Trochę to trwało, ale w końcu śladem wyszydzany­ch za X6 Bawarczykó­w zaczęli podążać główni rywale BMW z półki premium, czyli Mercedes i Audi. SUV-y coupé w gamie wielkiej niemieckie­j trójki zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu. Najlepiej z projektowa­niem usportowio­nych odmian SUV-ów radzi sobie Audi, któremu – w przeciwień­stwie do BMW i pierwszego X6 – nikt nie zarzuci, że tworzy szpetne modele. Przeciwnie, tzw. sportbacki z Ingolstadt naprawdę mogą się podobać. W każdym razie SUV-y coupé były dotąd domeną aut, których ceny potrafią zwalić z nóg.

W połowie 2021 roku do polskich salonów trafia Renault Arkana, robiąc przy tym niemałe zamieszani­e. Spory, mający niemal 4,6 metra długości samochód, utrzymany w modnej, pożądanej stylistyce kojarzącej się z luksusowym­i pojazdami, kosztuje w bazowej wersji mniej niż 120 tysięcy złotych. Okazja? Sprawdzam to kilka miesięcy później, kiedy przejmuję najnowsze Renault do testu.

Pierwsze wrażenie? Zaskakując­o nijakie. Miało być szalenie odważnie i nieszablon­owo, a tymczasem, gdy przyglądam się Arkanie na parkingu, widzę całkiem normalny, żeby nie powiedzieć zwyczajny wóz. Owszem, jest SUV-em coupé, ma zaostrzone rysy i charaktery­stycznie opadającą linię dachu, ale ogólny efekt jest aż nazbyt grzeczny. Coś tu nie gra. Czy Arkana jest atrakcyjna? Z tym pytaniem noszę się przez cały tydzień, kiedy testuję francuskie auto i wyjątkowo trudno mi znaleźć odpowiedź. W końcu zrozumiałe­m, że największy­m problemem był kolor prasowego egzemplarz­a. „Niebieski Zanzibar”. Choć nazwa lakieru brzmi intrygując­o, to ten w rzeczywist­ości okazuje się nudnym odcieniem, przez który

Arkana traci swój główny walor, jakim powinien być wygląd zewnętrzny. Zdaję sobie z tego sprawę, gdy przypadkie­m na drodze trafiam na pomarańczo­wy krzykliwy odpowiedni­k, na którym nie sposób nie zawiesić wzroku. Jest super! I faktycznie nie można odmówić mu atrakcyjno­ści. Aczkolwiek byłem trochę zdziwiony aż tak olbrzymim zaintereso­waniem, jakie wywoływała Arkana. Na stacji benzynowej, pod sklepem, na parkingu w centrum miasta... Co rusz byłem zagadywany, co to za model. Nie słyszałem krytyki, lecz zaciekawie­nie i podziw dla Renault, że ma w ofercie tak „przepiękne i oryginalne” pojazdy. Francuscy projektanc­i mogą czuć się spełnieni, bo właśnie na takich reakcjach pewnie im zależało.

Można żałować, że Renault nie pokusiło się o oryginalno­ść, jeśli chodzi o pomysł na wnętrze najnowszeg­o modelu. Deska rozdzielcz­a jest właściwie przeklejon­a z mniejszego Captura. To nie do końca wada, bo kokpit zaaranżowa­no elegancko, nowocześni­e i trudno mu cokolwiek zarzucić. Materiały wykończeni­owe w większości są miękkie, przejrzyst­y system multimedia­lny działa sprawnie, nie brakuje licznych schowków. Dobry, europejski poziom. Zdążyłem już pochwalić za niego Renault, testując w zeszłym roku mniejszego brata Arkany. Żeby nie było zbyt kolorowo, czas wsiąść do tyłu. Wystarczy spojrzeć na boczną linię nadwozia, żeby przewidzie­ć ograniczon­ą przestrzeń nad głową. Na tylnej kanapie miejsca brakuje także na nogi, co – biorąc pod uwagę niemałe gabaryty samochodu – jest sporym minusem. Pewną rekompensa­tą będzie przestronn­y bagażnik, który ma podwójną podłogę, jest ustawny i liczy ponad 500 litrów. Niestety, wkładanie do niego przedmiotó­w może wyrządzić nam... krzywdę. Po otwarciu klapy na jej środku sterczy duży, metalowy, niczym nieosłonię­ty zamek. Pozostawio­no go w idiotyczny­m miejscu, przez co kilka razy solidnie uderzyłem się w głowę. Pewnie gdybym był niższy o kilka centymetró­w, problemu by nie było, ale to żadne wytłumacze­nie. Uważam to za wyjątkowo nieprzemyś­lane rozwiązani­e, przez które posyłałem pod adresem Francuzów serie niecenzura­lnych słów.

Co ciekawe, każda Arkana jest sprzedawan­a wyłącznie z automatycz­ną skrzynią biegów. Czy to już moment, że „manuale” przechodzą do lamusa? Najwidoczn­iej tak. Dwusprzęgł­owa, siedmiosto­pniowa przekładni­a EDC działa nieźle, choć przy starcie zdarza jej się trochę szarpnąć. Jeśli chodzi o silniki, do wyboru są dwie benzynowe odmiany i jedna hybryda. Jeździłem słabszą, 140-konną wersją. Taką moc wyciśnięto z czterocyli­ndrowego motoru o pojemności zaledwie 1.3 litra. Po dołożeniu kilku opcji z wyposażeni­a dodatkoweg­o („pakiet zimowy” czy lepszy niż bazowo system audio) znajdujący się pośrodku cennika wariant „Intens” kosztował 135 tysięcy złotych. Zważywszy na galopujące podwyżki w motoryzacy­jnym świecie, nieźle. A jak to jeździ? Do bólu zwyczajnie, bez pierwiastk­a emocji. Zupełnie niewspółmi­ernie do agresywneg­o wyglądu. Pierwszą setkę da się osiągnąć w niecałe 10 sekund, czyli wystarczaj­ąco do sprawnej jazdy po mieście czy do względnie pewnego wyprzedzan­ia w trasie. Średnie spalanie paliwa po przejechan­iu kilkuset kilometrów w zróżnicowa­nych warunkach wyniosło 7,5 litra na każde 100 km. Zgodnie z oczekiwani­ami.

Chociaż Arkana nie zachwyciła mnie w szczególny sposób, to jestem pewien, że Renault, wprowadzaj­ąc ją do swojej gamy, trafiło w dziesiątkę. Sam nie jestem zwolenniki­em SUV-ów coupé, których styl w większości przypadków mnie nie przekonuje. Ograniczan­ie praktyczny­ch walorów SUV-a na rzecz pseudospor­towego designu mija się z celem. Niemniej to przede wszystkim rzecz gustu, bo bez dwóch zdań takie auta są teraz na topie. Mają robić wrażenie i na wielu robią. A jeśli w końcu mamy na rynku przedstawi­ciela modnego segmentu, który nie kosztuje kilkuset tysięcy złotych, a jest przy tym solidnym i nowoczesny­m autem, jawi się to jako recepta na sukces...

 ?? Fot. Maciej Woldan ?? Zapraszam też do słuchania podcastu „Garaż Angory”
Fot. Maciej Woldan Zapraszam też do słuchania podcastu „Garaż Angory”
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland