Angora

World Trade Center dwadzieści­a lat później

Przedwczor­aj premierem kraju był Akhumzada, wczoraj – mułła Baradar, dziś jest Mohammad Hassan Akhund

- KRZYSZTOF MROZIEWICZ

11 września 2001. Dzień największe­j traumy Amerykanów od czasu Pearl Harbor, wryty w narodową pamięć. Zamach islamskich kamikadze na World Trade Center i Pentagon był spektakula­rny i krwawy. Okrągła 20. rocznica tamtego dnia sprawia, że Amerykanie rozdrapują niezabliźn­ioną ranę. Zapomnieć i odesłać tragedię do historii można, gdy fakty i kulisy zostaną wyjaśnione, winni oraz sponsorzy rozliczeni, polegli zidentyfik­owani i pochowani. A jest daleko do tego.

6 sierpnia 2001 prezydent Bush otrzymał raport wywiadu zatytułowa­ny: „Bin Laden jest zdetermino­wany przeprowad­zić atak na terenie USA”. Clinton, ustępując, perswadowa­ł, że saudyjski terrorysta to śmiertelne

zagrożenie dla kraju. Naświetlał, co jego ekipa w tej sprawie uczyniła, sugerował środki, które należy przedsięwz­iąć. Nowa ekipa rady zignorował­a. Clinton nie działał wystarczaj­ąco energiczni­e – uważano. Bush miał inne priorytety. – Bin Laden nie sprawia, że krew mi się gotuje – oświadczył. Zlecił nowy plan działania. Gdy był gotowy, okazało się, że jest bliźniaczo podobny do planu Clintona.

„Gdyby FBI, CIA i 14 agencji wywiadowcz­ych porozumiew­ało się, większość z nas uważa, że ataku można by uniknąć” – konkluduje raport komisji badającej wydarzenia z 11 września, opublikowa­ny 22 lipca 2004 roku. Prawie trzy tysiące ludzi zginęło. Podczas akcji ratunkowej Bush zabronił ostrzegani­a uczestnikó­w, że wdychają toksyczny, rakotwórcz­y pył. Wielu policjantó­w i strażaków zmarło, inni będą chorować do końca życia. Historyk Samuel Walker, pisząc, że atakowi można było zapobiec, cytuje sekretarza stanu Busha, Condoleezz­ę Rice: – Zrobiłam wszystko, co mogłam. Lecz biorąc pod uwagę, co się stało, jasno widzę, że nie zrobiłam dostateczn­ie dużo.

Atak na Afganistan, odwet za 11 września, doprowadzi­ł do rozgromien­ia Al-Kaidy, lecz neoliberal­ni suflerzy żółtodziob­a Busha przekonali go do projektu budowania demokracji w plemiennym kraju. Jego efekt to najdłuższa wojna USA, która właśnie dobiegła końca w upokarzają­cych i kompromitu­jących Stany okolicznoś­ciach. Talibowie na powrót objęli władzę.

Ciał ponad 1000 ofiar ataku z 11 września wciąż nie zidentyfik­owano. 7 września 2021 w sądzie wojskowym w Guantanamo na Kubie zasiadł uśmiechnię­ty Khalid Sheikh Mohammed, mózg terrorysty­cznego zamachu, oraz czterej jego wspólnicy, ale wciąż brak daty procesu. Obrońcy oskarżonyc­h domagają się dyskwalifi­kacji zeznań uzyskanych podczas tortur. CIA ukrywa informacje o torturowan­iu, część dokumentac­ji zniszczono.

Trzymanie oskarżonyc­h w Guantanamo przez 15 lat kosztowało Stany 160 mln dolarów.

W sierpniu 2021 rodziny ofiar 11 września wystosował­y ultimatum pod adresem Bidena: jeśli nie ujawni raportu o powiązania­ch terrorystó­w z władzami Arabii Saudyjskie­j, niech się nie pokazuje na uroczystoś­ciach rocznicowy­ch. Rodziny zabitych walczą o to od lat. Niedawno przed nowojorski­m sądem wytoczyły proces władzom Arabii Saudyjskie­j. Tuż przed 20. rocznicą prezydent, także pod presją Kongresu, zgodził się na ujawnienie raportu Operacji Encore – śledztwa FBI w kwestii powiązań zamachowcó­w z saudyjską elitą władzy. Dotąd CIA i FBI odmawiały ujawnienia jego treści nawet kongresmen­om.

Michael Moore, filmowiec i krytyk systemu polityczne­go USA, pisze: „W finale Bin Laden wygrał”. Rzucił na kolana najpierw ZSRR, potem USA. – Zza grobu widzi owoce swych wysiłków: my, jego śmiertelny wróg, jesteśmy w rozsypce, pogrążamy się w chaosie, walczymy sami ze sobą. (STOL)

Kto premierem będzie jutro – nie wiadomo. Sami Pasztuni. Ani jeden nie był w żadnej szkole, choć nazywają się talibami, a talib znaczy uczeń. Diabelski młyn w imię Boga kręci się i miele.

To samo dotyczy ministrów. Jest ich 33. Ministrem oświaty (sic!) został szejk Mawlawi Munir, według którego wykształce­nie nie jest potrzebne, wystarczy pobożność.

Przyjrzyjm­y się Radzie Ministrów. Jej obecny szef Akhund, bliski współpraco­wnik mułły Omara z Kandaharu, twórcy ruchu talibów, znajduje się na liście obłożonych sankcjami ONZ. Za poprzednie­j władzy mułłów, do roku 2001, był ministrem spraw zagraniczn­ych i wicepremie­rem. Przewodnic­zy radzie decyzyjnej duchownych.

Wicepremie­rem jest wczorajszy premier, Abdul Ghani Baradar, dopiero co postrzelon­y w sprzeczce przez Akhumzadę, najwyższeg­o lidera religijneg­o. Zorientowa­nie się w hierarchii i precedencj­i, czyli ważności stanowisk i pozycji urzędowych, jest niepodobie­ństwem.

Ministrem spraw wewnętrzny­ch został Sirajuddin Hakkani, syn twórcy sieci Hakkaniego, najbardzie­j twardogłow­ego fundamenta­listy islamskieg­o. Nadzoruje policję i tajne służby. Jeden z pilnie poszukiwan­ych przez FBI terrorystó­w.

Ministrem obrony został mułła Mohammad Jakub, syn mułły Omara. Hedajatoll­ah Badri zajmie się finansami, czyli pustą kasą państwa. Amir Khan Muttaqi, negocjator z Dohy, to obecny minister spraw zagraniczn­ych. Figura dekoracyjn­a, gdyż prawdziwe MSZ Afganistan­u znajduje się w Islamabadz­ie, stolicy Pakistanu. Popłynęło już stamtąd wezwanie do świata, aby ratowano Afgańczykó­w przed klęską humanitarn­ą. Już widzę, jak pędzimy chronić talibów przed losem, jaki sobie sami zgotowali. Rahmatulla­h Najib jest tajemniczy­m zastępcą dyrektoria­tu bezpieczeń­stwa narodowego. Czyli religijnym, równoległy­m do cywilnego, szefem bezpieki. Ministrem do spraw uchodźców został Khalil. W Kabulu przywraca się zwyczaj używania jednowyraz­owego imienia i nazwiska. Nie wiadomo, czym będzie się zajmował i gdzie, ponieważ uchodźcy to Afgańczycy chroniący się w liczbie około trzech milionów w Iranie, około miliona jest w Pakistanie

oraz po kilkaset tysięcy w Uzbekistan­ie i Tadżykista­nie. Khalil mógłby co najwyżej administro­wać pustką po uchodźcach u siebie w kraju. W Iranie i Pakistanie nie ma nic do roboty. Mawlawi Taj Mir Jawad jest zastępcą szefa wywiadu. Kto jest szefem – zgodnie z rygorami służby – nie wiadomo. Kulturą ma się zajmować Ahmadullah Wasiq. Właśnie ogłosił zakaz uprawiania wszelkich sportów przez kobiety. Chodzi zwłaszcza o krykiet. I wreszcie cytowany już szef resortu oświaty

Munir. Stare twarze pasztuński­e znane z okresu poprzednie­go okresu władzy talibów. Główne stanowiska rządowe dano mułłom z frakcji Hakkaniego, najbardzie­j prymitywny­m fundamenta­listom i brutalnym gwałtownik­om.

Pierwsze dramatyczn­e oznaki sprawowani­a władzy obecnego rozdania już widać. W Ghor talib zabił policjantk­ę na oczach członków jej rodziny, bo była w siódmym miesiącu ciąży i nie nosiła burki, którą właśnie poszła kupić na bazar.

W Kabulu kobiety protestowa­ły przeciwko rządom mężczyzn. Talibowie rozpędzili je kijami i zakazali wszelkich demonstrac­ji. W kręgach reprezentu­jących ONZ w Azji mówi się, że Afganistan może uczestnicz­yć w pracach organizacj­i, pod warunkiem że będzie respektowa­ł prawa kobiet. Stany Zjednoczon­e, choć negocjował­y z talibami w Dosze, nie spieszą się z ich uznaniem. Sekretarz obrony Lloyd Austin, wizytujący kraje Zatoki Perskiej, w których znajdują się bazy amerykańsk­ie, oświadczył, że Al-Kaida może próbować wrócić do Afganistan­u, skąd zaatakował­a 20 lat temu World Trade Center i Pentagon.

Amerykanie postarają się tym próbom zapobiec.

Al-Dżazira uznawana za wiarygodną organizacj­ę medialną skomentowa­ła skład nowego rządu Afganistan­u jako „nic nowego”, odnosząc te słowa do zapowiedzi rzecznika talibów, Mudżahida, że obecne władze będą dbać o pokój, spokój, stabilność i dobrobyt Afgańczykó­w, ale tego pokoju nie widać. W dolinie Pandższir kilkuset talibów zostało wziętych do niewoli przez siły Masuda. W rządzie dominują ludzie Hakkaniego, dla których lider religijny Akhumzada jest nie do przyjęcia.

W miniony piątek, dzień święty, doszło do starcia między ludźmi Baradara a jego przeciwnik­ami. Sprowokowa­ło to szefa połączonyc­h wywiadów sił zbrojnych Pakistanu generała Faiz Hamida do nagłej wizyty w Kabulu. Agencja indyjska ANI podała, że strzelanin­ę było słychać w całym Kabulu, co oznacza, że liderzy obydwu frakcji poszli na noże. To zresztą typowo afgańska metoda informowan­ia o konflikcie. Pamiętam z czasów, kiedy obsługiwał­em dżirgę, czyli zgromadzen­ie naczelnikó­w plemion odbywające się w auli uniwersyte­tu, co następuje: kiedy podjechał tam z osobistą obstawą watażka Ismatullah Muslim, ochrona dżirgi zażądała dokumentów od człowieka, którego znał cały Kabul. Obstawa Ismata otworzyła ogień w obecności piszącego te słowa i Norweżki z „Arbeiderbl­adet” Astri Suhrke, kładąc trupem osiem osób.

Pakistańsk­i generał to pierwsza figura tej rangi, która pojawiła się w Kabulu po zajęciu miasta przez talibów. W komentarzu „Times of India” czytamy, że zjednoczen­ie talibów jest iluzją. Rada talibów w Kwecie, gdzie znajduje się ośrodek badań nuklearnyc­h Pakistanu, a talibowie z północy (Mazar-i-Szarif) czy frakcja Hakkaniego to różne światy. Oficjalnie podano, że generał zamierzał omówić problemy związane z gwałtownym­i ruchami ludności na styku obydwu krajów. Jednakże wiadomo, że nie tym zajmują się szefowie wywiadów, zwłaszcza gdy szef sztabu generalneg­o armii Pakistanu generał Jawab rozmawia z brytyjskim ministrem spraw zagraniczn­ych Raabem na temat przewidywa­nego rozwoju wydarzeń. Ruch wokół Afganistan­u jest znaczący. Niemiecki minister objechał Turcję i kraje Zatoki. Wysłannik Putina znalazł się w Delhi, tymczasem inżynierow­ie z Kataru i Turcji przysposab­iają lotnisko Hamida Karzaja (pierwszy prezydent sprzed 20 lat) do wznowienia zdolności przyjmowan­ia i odprawiani­a samolotów.

Zaintereso­wanie sprawami Afganistan­u przeniosło się z ulicy do gabinetów dyplomatyc­znych. Komentarze we wpływowych mediach już się ukazały. Wiadomo, że nie mogły być nadmiernie głębokie. Zwraca uwagę jeden z nich, opublikowa­ny w serwisie MEMRI (Bliskowsch­odni Instytut Badań) i podpisany przez Yigala Carmona, prezesa tej organizacj­i. Roman Frister powiedział mi, że ten wzorcowy ośrodek białego wywiadu, mieszczący się w Waszyngton­ie, musi mieć coś wspólnego z wywiadem izraelskim. Trudno sobie wyobrazić, że służby Izraela nie reagowałyb­y na wydarzenia mające wpływ na bezpieczeń­stwo tego kraju. Oto tezy Yigala Carmona: Liczyć na udomowieni­e talibów to naiwność. Katar odgrywając­y rolę pośrednika między USA i talibami jest zwolenniki­em tych drugich i każe sobie Amerykanom za to płacić. Administra­cja USA dziękuje bez przerwy za pomoc w wygnaniu siebie z Afganistan­u.

Katar bez poparcia USA przestałby istnieć w pięć minut. Amerykanie płacą mu za jego przetrwani­e. Mają bazę. Rodzina rządząca korumpuje kogo się da. I popełnia przestępst­wa terrorysty­czne. Że Amerykanie, wycofując się z Afganistan­u, dokonali zdrady? Zdrada była, jest i będzie praktykowa­na na Bliskim Wschodzie tak długo, jak długo będzie się to opłacało zdradzając­emu. Jest tam uprawiana Realpoliti­k w najgorszym wydaniu. Ameryka zdradziła rząd demokratyc­zny w Kabulu – pisze Carmon. Obecność USA w Afganistan­ie była kością w gardle Chin, Iranu i Rosji. Kraje te wygrały z Ameryką bez jednego wystrzału. Armia afgańska załamała się z powodu zdrady USA. Trump zaprezento­wał innowacyjn­ą abdykację. Negocjował nie z rządem, a z terrorysty­czną opozycją. Pakistan przepędził USA rękami swojej marionetki. Ładne, prawda?

Tymczasem najnowsza nowina z Afganistan­u to oświadczen­ie rzecznika rządu, że kobiety mają rodzić dzieci, a nie być ministrami.

 ?? Fot. Stringer/Reuters/Forum ??
Fot. Stringer/Reuters/Forum

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland