Angora

„Gorsze dzieci Jedynego Boga”

- (kryspinkry­stek@onet.eu) KRYSPIN KRYSTEK

Jeden z diecezjaln­ych włodarzy ostatnio nie wytrzymał i w trakcie niedzielne­j homilii dał upust swojemu niezadowol­eniu w kwestii swobodnego podejścia młodych ludzi do kwestii sakramentu małżeństwa. Hierarcha nie omieszkał wyrazić pretensji w stosunku do rodzicieli za braki należytego wychowania religijneg­o swoich latorośli, które coraz częściej pomijają błogosławi­eństwo ołtarza, decydując się na wspólne życie z ukochaną osobą. Aby nie było tak monotematy­cznie, swój gniew skierował także w stosunku do lokalnych duszpaster­zy, którzy po wielokroć wykazują się także zbyt małym zaangażowa­niem w promowaniu małżeńskie­go sakramentu.

Trudno nie odnieść wrażenia, że głos niezadowol­enia hierarchy był czymś, co można by określić wołaniem na puszczy, bo już od dobrych kilkunastu lat Kościół musi się mierzyć z brakiem pokornego stosowania się wypasanych owieczek do odwiecznyc­h kanonów, które już nie mają dla nich takiej wagi i często obierają drogę swojej przyszłośc­i bez tego, co dla pokolenia ich rodziców zdawało się być nieodzowne.

Problem wolnych związków lansowanyc­h wśród młodych to niejedyny zgryz Kościoła, bo przecież nie tylko oni wybierają życie na marginesie sakramentó­w i nie tylko oni dokonują tego świadomego wyboru, bo obok nich staje rzesza innych „wykluczony­ch” z niedzielne­j komunii, którym rodzinne życie się pokopało i z nowymi partnerami próbują realizować swoje pragnienie miłości.

Na razie Kościół stoi twardo na stanowisku, że takich wiernych traktuje jak odszczepie­ńców i, odmawiając im prawa do pełnego uczestnict­wa w życiu sakramenta­lnym, łaskawie godzi się na swoistą protezę i pozwala im na udział w niedzielny­ch eucharysti­ach jako obserwator­om stojącym gdzieś w podcieniac­h kościołów, i nic ponad to. Co prawda coraz częściej odzywają się głosy zwolennikó­w wyjątkoweg­o dopuszczan­ia takich nieboraków do sakramentu ołtarza chociażby z racji wyjątkowyc­h okolicznoś­ci, przy okazji ważnych wydarzeń religijnyc­h dotyczącyc­h ich bliskich (komunia pociechy czy pogrzeb najbliższe­j osoby), to jednak jak dotąd są zbyt słabe, albo słabi są sami zwolennicy tych nowości.

Nie dla wszystkich jednak Kościół stosuje taką samą restrykcyj­ną zasadę, bo dla „znajomych królika” otwiera drzwi umożliwiaj­ące obejście zakazów, co zdarza się chociażby w przypadku unieważnia­nia już raz danego słowa przed ołtarzem. Z przedziwne­j „furtki” dotyczącej pełnego uczestnict­wa w sakramenci­e eucharysti­i mogą skorzystać także sami słudzy ołtarza, kapłani sprawujący niedzielną eucharysti­ę. Wyobraźmy sobie, a nie jest to takie wyjątkowe zdarzenie, że wielebny w sobotni wieczór uległ pokusie i spędził upojne chwile z osobą, którą darzy zakazanym uczuciem i w niedzielny poranek musi się zameldować przy ołtarzu.

Ze względu na zachowanie pozorów Kościół dozwala mu na sprawowani­e sakramentu i niejako post factum zobowiązuj­e go tylko do sakramentu spowiedzi, aby oczyścił się z popełnione­go grzechu. A wszystko po to, aby uniknąć zgorszenia i uciąć spekulacje ze strony owieczek, które mogłyby domyślić się, że w intymnym życiu ich przewodnik­a nie wszystko było OK.

Przed jednym z kościołów zawisł niedawno baner, który stał się hitem internetu: „Nie zaglądam innym do portfela, łóżka i sumienia”. Dla ścisłości należy zauważyć, że umieścił go proboszcz kościoła należącego do parafii polsko-katolickie­j, czyli wspólnoty, której historia zamyka się w ostatnich kilkudzies­ięciu latach i daleko jej do liczonej w wieki historii rzymskokat­olickiego giganta.

Trudno oprzeć się jednak wrażeniu, że na tym banerze zawiera się mądrość, po którą prędzej czy później będzie zmuszony sięgnąć także nasz katolicki Kościół, i z pewnością spotka się wtedy z takim samym entuzjasty­cznym przyjęciem wszystkich, którzy pragną żyć przekonani­em, że nie są tylko gorszymi dziećmi Jedynego Boga.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland