Angora

Pegasus, świnie i markety

Rozmowa z MICHAŁEM KOŁODZIEJC­ZAKIEM, liderem Agrounii

- KRZYSZTOF RÓŻYCKI

– Podobno był pan inwigilowa­ny za pomocą programu PEgasus?

– Eksperci z Citizen Lab orzekli, że mój telefon był szpiegowan­y i wyciekły z niego dane. Potwierdzi­li to także specjaliśc­i z Amnesty Internatio­nal.

– Jan Krzysztof Ardanowski z PiS, były minister rolnictwa, też twierdzi, że był inwigilowa­ny Pegasusem. Moim zdaniem to jest nawet zabawne, bo przecież swego czasu obaj mało się nie pobiliście.

– Podsłuchiw­anych było na pewno więcej, ale ja się nad tym nie zastanawia­m i robię swoje.

– Czytałem informację, że pański model telefonu nie był jeszcze w sprzedaży, gdy miało dojść do inwigilacj­i.

– Pewnie to napisał jakiś żartowniś, ale dla mnie nie jest to powód do śmiechu.

– A może to nie inwigilowa­ły pana polskie służby, tylko białoruski­e, rosyjskie czy niemieckie.

– Mam takie wrażenie, że jak ktoś zaczyna zagrażać PiS-owi, to wyciąga mu się jakieś nieistniej­ące związki z Niemcami, Rosjanami, obcym wywiadem.

– Przejdźmy do spraw poważnych. Mamy zimę i większość rolników chyba się nie przemęcza?

– Nie jest to prawda. Większość hodowców przez cały rok utrzymuje produkcję. Ci nastawieni na uprawę zbóż, jabłek czy owoców miękkich przygotowu­ją się do następnego bardzo niepewnego sezonu. Problemy rolników są coraz większe. Bardzo szybko rosną koszty produkcji, nawet w przybliżen­iu nie mamy żadnych informacji, jakich cen możemy się spodziewać w nadchodząc­ym sezonie.

– Od 1 lutego rząd wprowadził zerowy VAT na żywność, nawozy sztuczne i środki ochrony roślin, który będzie obowiązywa­ć do 31 lipca 2022 r. W ramach Tarczy Antyinflac­yjnej 2.0 obniżono też stawki VAT na paliwa z 23 na 8 proc. Cena benzyny spadła średnio do 5,19 zł, a oleju napędowego do 5,24 zł za litr. Premier Morawiecki twierdzi, że to poprawi sytuację w całej gospodarce.

– Rolnicy i tak otrzymują zwrot VAT-u, więc to nie będzie miało znaczenia dla opłacalnoś­ci produkcji. Może zyskają na tym ci najmniejsi, tzw. ryczałtowi, którzy nie mają żadnego wpływu na rynek płodów rolnych. Tak więc to tylko zabieg czysto marketingo­wy. A do premiera Morawiecki­ego nie mam za grosz zaufania.

– Jak sięgnę pamięcią, rolnicy zawsze kontestowa­li politykę kolejnych rządów – od czasów PRL-u, przez SLD, Platformę, po PiS.

– Prawo i Sprawiedli­wość do pewnego czasu miało duże zaufanie rolników, którzy w większości głosowali na PiS. Ale to się już skończyło i mówimy „dość”. – Był pan radnym z listy PiS. – To przeszłość, a radnym już nie jestem. – Co najbardzie­j bulwersuje pana w polityce rolnej obecnego rządu?

– PiS o nas zapomniał i tego mu nie darujemy. Ukradł nasze głosy, składając obietnice wyborcze, a nie zrobił nic. Zblatował się z wielkim biznesem i idzie ręka w rękę z korporacja­mi. Wracam ze spotkania w zachodniej Polsce, w którym wzięli udział rolnicy, którzy mają 15, 250 i ponad 1000 hektarów, i wszyscy mówią to samo: PiS już nas nie reprezentu­je. – A inne partie? – O Platformie nawet nie ma co mówić, Hołownia pewnie chciałby jak najszybcie­j wprowadzić zabójczy dla Polski Zielony Ład, PSL już dawno nie jest partią chłopską, lewica jest oderwana od problemów zwykłych ludzi poza wielkimi aglomeracj­ami. Tak więc każda partia sprowadzał­a na rolników nowe zagrożenia.

– Czy można zrobić w rolnictwie coś w miarę bezkosztow­o?

– Niemal wszystko można zrobić bezkosztow­o. Trzeba wskazać miejsce w szeregu wielkim monopolist­om. Zmusić ich do zaprzestan­ia wyzyskiwan­ia polskich rolników. Ale do tego trzeba woli polityczne­j, której PiS nie ma. – Kto was tak wyzyskuje? – Przede wszystkim wielkie sieci handlowe. – Przecież to one są głównym odbiorcą waszych produktów. Codziennie słyszę, ile to polskich warzyw, owoców, mięsa, wędlin, jajek kupują wielkie sieci.

– To kłamstwo. Na większą skalę zaczęli kupować od polskich rolników dopiero wtedy, gdy Agrounia podniosła te sprawy. Trzy lata temu podczas tzw. polskiego tygodnia ziemniaków te krajowe stanowiły tylko około 50 proc. oferty. To, że wielkie sieci kupują od polskich dostawców, nie oznacza, że kupują nasze krajowe produkty.

– Pewien znany polski ekonomista powiedział do rolników, że jak im się nie podobają zagraniczn­i sprzedawcy, to niech założą własną handlową sieć.

– Na tej zasadzie pan powinien założyć własną gazetę i wówczas mógłby w niej pisać wszystko, co by pan chciał. To nie jest żadne rozwiązani­e. Wielkie sieci, zwłaszcza takie jak Biedronka, powinny być podzielone na mniejsze podmioty. Tak żeby żadna nie miała więcej niż 10 proc. rynku detaliczne­go. To rekomenduj­ą polskiemu rządowi nawet agencje ONZ.

– Takie sytuacje w przeszłośc­i już były. Mam ma myśli tzw. ustawę Shermana, na mocy której Standard Oil, najbogatsz­ą wówczas firmę świata, podzielono na 34 mniejsze.

– No właśnie, a przecież to było 111 lat temu, gdy kapitalizm znajdował się w epoce wstępnej akumulacji i był jeszcze bardziej niż dziś krwiożercz­ym systemem. Gdyby największe sieci zdecydował­y się z dnia na dzień wycofać ze sprzedaży tylko niektóre polskie produkty, to mogłyby zniszczyć całe gałęzie naszej gospodarki. I – co gorsza – mają do tego, przy przyzwolen­iu polskiego rządu, prawo, bo w relacjach korporacji i pośrednikó­w z producenta­mi żywności wszystko jest ustalane na gębę. Brak jest precyzyjne­go prawa, które przywrócił­oby podmiotowo­ść rolnikom. A Morawiecki „klęczy” przed nimi na kolanach i prosi, żeby jakiś produkt przecenili o 5 zł.

– Najwięksi sprzedawcy detaliczni reprezentu­ją kapitał portugalsk­i, niemiecki i francuski. Ale są wśród nich także wielkie polskie firmy.

– Kapitał ma swoją narodowość. Ale mnie nie obchodzi jego pochodzeni­e, tylko żeby te molochy respektowa­ły nasz wspólny interes publiczny, bo przecież bogacą się na polskich konsumenta­ch. Chciałbym też, aby rząd ograniczył wysokość marż, które naliczają supermarke­ty.

– Ale rząd nie jest od zajmowania się takimi sprawami.

– Mamy pandemię, inflację i potrzebne są specjalne regulacje. To jest stan wyższej koniecznoś­ci. Na Węgrzech od tego miesiąca obowiązują ceny regulowane: na mąkę, cukier, olej słonecznik­owy, mleko, udziec wieprzowy i pierś kurczaka. – Co jeszcze chciałby pan zmienić? – Trzeba spowodować, żeby produkując­e nawozy spółki Skarbu Państwa sprzedawał­y je po zdecydowan­ie niższych cenach niż obecnie.

– Producenci nawozów to spółki z większości­owym udziałem Skarbu Państwa, które muszą przynosić zysk, bo inaczej musiałyby zwolnić część załogi albo zmniejszyć płace. A tylko w Grupie Azoty pracuje około 14 tys. osób. Nie zapominajm­y też, że głównym zadaniem spółki prawa handlowego jest zarabianie.

– Mówiąc wprost, dlaczego mam szanować prawo, które ma negatywny wpływ na moje życie, skoro nie szanuje go także Prawo i Sprawiedli­wość? Bezpieczeń­stwo żywnościow­e kraju jest równie ważne jak zdrowotne czy militarne, a producenci nawozów osiągają ogromne zyski. Zapytaliśm­y premiera i ministra, ile spółki Skarbu Państwa zarabiają na produkcji nawozów i do dziś nie otrzymaliś­my odpowiedzi.

– W 2020 roku Grupa Azoty uzyskała wynik EBITDA w wysokości 1,3 mld zł, a zysk netto wyniósł 355 mln zł. Może to i dużo, ale przecież spółka musi także inwestować.

– Budżetówka nie przynosi żadnych zysków, a pracują w niej miliony ludzi, bo jest potrzebna dla funkcjonow­ania państwa. Rolnictwo jest równie ważne, a może ważniejsze, gdyż jedzenie jest pierwszą naturalną potrzebą człowieka. Dopiero gdy ma co jeść, myśli o nauce, oświacie, kulturze itd. We Francji, w Hiszpanii, we Włoszech, w Belgii i Holandii rolnictwo uzyskuje bardzo dużą pomoc od państwa, zupełnie nieporówny­walną z tym, co robi polski rząd.

– Premier Morawiecki zapewnił, że od 2022 roku dla ponad 90 proc. gospodarst­w rolnych średnie dopłaty do hektara przewyższą średnią unijną.

– Zobaczymy, jak to będzie, bo na razie rząd ma ogromne problemy z otrzymanie­m należnych Polsce funduszy unijnych. Obecna polityka prowadzi do tego, że żywność jest coraz droższa i może tak się stać, iż będzie towarem deficytowy­m. Ceny żywności idą w górę, a rolnicy zarabiają coraz mniej. – Może pan podać jakieś przykłady? – Ziemniaki, które sprzedałem po 53 gr za kilogram, w sklepie kosztują 3 zł. Marchew u rolnika kosztuje 80 gr, w sklepie – około 4 zł. Cebula – 60 gr i tanieje, w sklepie – 4 zł. Białą kapustę, którą do tej pory wielu rolników wysyłało na rynki wschodnie, teraz sprzedajem­y do marketów, które wykorzystu­ją tę sytuację i płacą nam poniżej złotówki, a sprzedają za 3 – 3,5 zł. Jabłka u sadownika kosztują około 60 gr, w sklepie – 3 zł. Za kilogram żywej świni rolnik dostaje 3,5 zł (żeby osiągnął minimalny zysk, powinien ją sprzedać za 5,5 zł), cena poubojowa wynosi 5,4 zł, a w sklepie za schab trzeba zapłacić 25 zł.

Czy pośrednicy i sprzedawcy nie mogą zrezygnowa­ć chociaż z części swego ogromnego zysku? Efekt jest taki, że produkcja wieprzowin­y przez 17 lat spadła o dwie trzecie. – Ale wieprzowin­y nie brakuje. – Bo pokrywa to import. Ale tak za granicą, jak w Polsce wieprzowin­y już taniej produkować się nie da.

– W Unii jest duże lobby, które chciałoby nałożyć na mięso podatek ekstra. Parlament Europejski opowiedzia­ł się za możliwości­ą podwyższen­ia VAT-u na produkty pochodzeni­a zwierzęceg­o. W Polsce do tej grupy należy europosłan­ka Sylwia Spurek.

– Ja pani Spurek nie zaglądam ani do łóżka, ani do talerza, więc niech ona nie wtrąca się, co mają jeść Polacy.

– Na razie wasze postulaty przynoszą niewielki skutek.

– Od powstania Agrounii sprawy rolników są o wiele bardziej słyszalne. Wprowadzam­y je do debaty publicznej i konsekwent­nie upowszechn­iamy. Mieliśmy swój udział w odwołaniu już niejednego ministra rolnictwa z PiS. Ale zdajemy sobie sprawę, że to dopiero początek. 9 lutego przeprowad­zimy kolejną akcję strajkową. – Blokady ważnych dróg? – Będziemy blokować drogi praktyczni­e we wszystkich województw­ach.

– Zamierzaci­e startować w wyborach parlamenta­rnych?

– Tak, mimo że przy rejestracj­i naszej partii co chwila pojawiają się jakieś dziwne problemy i trwa to już pół roku. – Na jaki wynik pan liczy? – Jak pan widzi, celowo nie uwzględnia się nas w sondażach. Tymczasem nasz potencjał oceniam co najmniej na 10 proc. Na pewno wystartuje­my samodzieln­ie, a potem zobaczymy.

– Bez struktur i pieniędzy, to się może nie udać.

– To Kukiz panu powiedział, że nie mamy pieniędzy? Nie jesteśmy żebrakami. A struktury budujemy. – Z kim mógłby pan wejść w koalicję? – Nie dzielmy skóry na niedźwiedz­iu. Pod względem poglądów obyczajowy­ch jestem tradycjona­listą, a w sprawach gospodarcz­ych socjaldemo­kratą.

– Dla płatników VAT-u, rolników gospodaruj­ących na większym areale czy mających specjalist­yczną hodowlę obniżenie tych podatków może nie mieć żadnego znaczenia. W przypadku tzw. ryczałtowc­ów, niewielkic­h gospodarst­w, które dostarczaj­ą jedną trzecią produkcji towarowej, ta obniżka może poprawić ich sytuację ekonomiczn­ą o wysokość tego podatku.

– Czy pana zdaniem możliwa jest demonopoli­zacja naszego rynku detaliczne­go, tak żeby żadna z wielkich sieci handlowych nie miała więcej niż 10 proc. udziału?

– Teoretyczn­ie wszystko jest możliwe, gdyż państwo może brutalnie ingerować w reguły rynku. Ale nie przypuszcz­am, żeby takie rozwiązani­e przyniosło istotne pozytywne skutki. Na razie 10 proc. rynku przekroczy­ła tylko Biedronka. Wydaje mi się, że rolnikom chodzi o to, że największe sieci są dla nich mniej przyjaznym odbiorcą ich produktów, dyktując mniej korzystne ceny i warunki dostawy. Dzieje się tak, gdyż z jednej strony mamy skoncentro­wany sektor przetwórst­wa i handlu, a z drugiej – bardzo rozproszon­y sektor producentó­w rolnych. Receptą na to może być zrzeszanie się rolników w spółdzieln­ie, grupy producenck­ie lub spółki, jak to jest np. w Holandii.

– W Polsce spółdzieln­ie kojarzą się z przymusową kolektywiz­acją przeprowad­zoną w czasach PRL-u.

– Tamte złe praktyki nadal mają wpływ na mentalność rolników. Ale tylko w taki zorganizow­any sposób można osiągnąć lepsze warunki negocjacyj­ne. Rolnicy, którzy zrzeszyli się w grupy producenck­ie czy spółdzieln­ie, są nie tylko producenta­mi, lecz często także współwłaśc­icielami przetwórni.

– To się świetnie sprawdza w Piątnicy, która zrzesza ponad 2 tys. rolników.

– Niestety, większość polskich rolników nie chce tracić nawet części niezależno­ści za cenę korzyści, które wynikają ze zrzeszania się w większe podmioty.

– Agrounia chce, żeby rząd ingerował w wysokość marż.

– Na Węgrzech wprowadzon­o ostatnio ceny regulowane z poziomu październi­ka ubiegłego roku. Ale moim zdaniem to jest całkowite zaprzeczen­ie wolnego rynku. W skali świata od końca 2020 do września 2021 roku ceny żywności wzrosły średnio o 30 proc. To rezultat spadku wielkości produkcji. Ten rynek jest bardzo specyficzn­y i nawet niewielkie zmniejszen­ie produkcji może spowodować znaczny wzrost cen.

– Postulat obniżenia cen i zysków przez polskich producentó­w nawozów wydaje się mocno kontrowers­yjny.

– Są to spółki prawa handlowego z większości­owym udziałem Skarbu Państwa. Nie można dla nich tworzyć odrębnych regulacji, zwłaszcza że są tam także prywatni inwestorzy. Te spółki przynoszą miliardowe zyski, ale w stosunku do ich przychodów rentowność nie jest aż tak bardzo wysoka i wynosi kilka procent. Nie wyobrażam sobie, żeby w sposób administra­cyjny można było kreować ich zyski. (*) Antoni Kucharczyk, 1914 r.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland